Ewangelia u Jana św. w rozdz. 4
Był pewny królik, którego syn chorował w Kafarnaum.
Ten gdy usłyszał, iż Jezus przyszedł z żydowskiej ziemi do Galilei, poszedł do
Niego i prosił Go, aby zstąpił a uzdrowił syna jego, bo poczynał umierać. A Pan
Jezus mu rzekł: jeśli znaków i cudów nie ujrzycie, nie uwierzycie. Ociąganie się Pana Jezusa w dopełnieniu życzeń króla
ewangelicznego błagającego Go o uzdrowienie syna, wymówki, które mu czyni,
wszystko to powinno się nam stać nauką, jakich błędów w modlitwach naszych
strzec się, z jakimi uczuciami ku Panu Jezusowi zbliżać się, i Jemu potrzeby
nasze przedstawiać powinniśmy.
Król ewangeliczny przychodzący do Pana Jezusa prosić Go
o uzdrowienie syna, on, który gdyby nie ta okoliczność nie byłby ani pomyślał o
tym, aby się zbliżyć ku Niemu, chybia przez brak czystości, i naucza nas przykładem
swoim, iż Pan Bóg niemile przyjmuje prośby, które nas jedynie interes doczesny
zanosić ku Niemu skłania. Jeżeli się do Boga udajemy wtedy tylko, kiedy w
ucisku, w strapieniu, w biedzie zostajemy, a w szczęściu i w dobrym powodzeniu
o Nim zapominamy i o łaskę Jego nie dbamy, wtedy Pan Bóg nie może mile
przyjmować modłów naszych, gdyż widzi, że my nie Jego, ale darów Jego szukamy i
pragniemy. Jeżeli miłość, łaska Boska i inne dary duchowne nas mało obchodzą,
lecz zdrowie, bogactwa, pomyślności doczesne, te jedynie celem naszych próśb i
modłów, takimi prośbami my nie chwały Bożej lecz siebie samych wyszukujemy, i
one nie mogą jak tylko być odrzuconymi od Boga.