Gdzie prawowita władza nakaże coś w sposób pewny, nie wolno nikomu
tego nakazu lekceważyć, ponieważ mu się nie podoba, lecz niech każdy
swoje mniemanie podda pod autorytet tego, komu podlega i niech mu ze
świadomością obowiązku będzie posłuszny. Niech również nikt prywatnie,
czy to przez rozpowszechnianie książek, czy też czasopism lub przez
publiczne wykłady, nie występuje w Kościele w roli
nauczyciela. Wszyscy wiedzą, komu urząd nauczycielski Kościoła od Boga
został zlecony: temu zatem musi być zostawione nienaruszone prawo
przemawiania według swego uznania wówczas, gdy uzna to za stosowne;
obowiązkiem zaś wszystkich innych jest posłuszeństwo religijne wobec
mówiącego i jego słów.
O
rzeczach zaś bez naruszenia wiary i obyczajów, gdy o nich nie zapadło
orzeczenie Stolicy Apostolskiej, można dyskutować i wolno oczywiście
każdemu mieć swoje zdanie i tego zdania bronić. Jednakże w tych
dyskusjach należy wystrzegać się wszelkiej niepowściągliwości w słowach,
która często może obrażać miłość; niech każdy swobodnie broni swego
zdania, lecz niech czyni to z umiarkowaniem; niech nie myśli, że godzi
się tych, którzy mają inne zapatrywanie z powodu tej jednej tylko
przyczyny, podejrzewać o złą wiarę lub obyczaje. Siła i natura wiary
katolickiej ma tę właściwość, że nie można jej ani nic dodać, ani ująć:
albo się ją wyznaje całą, albo się ją w całości odrzuca.