Ewangelia u Łukasza św. w rozdz. 24
Stanął Jezus w pośrodku
Uczniów swoich, i rzekł im: pokój wam.
To pierwsze zjawienie się Chrystusa Pana stało się pod wieczór, a co przywiodło
Pana do odłożenia go na tak późny czas, była słaba wiara niektórych, a przy tym
chęć zwiększenia pragnienia oglądania Go tych, którzy mocno w Zmartwychwstanie
Jego wierzyli, i powiększenia jeszcze radości ich, niespodzianym okazaniem się
im swoim. Jeżeli Pan odwłóczy nawidzieć się, mówi Prorok Habakuk, oczekuj Go
cierpliwie, a bądź pewnym, iż przyjdzie. A znowu Job: Gdy będziesz myślał, iż
wszystko dla ciebie stracone i zginione, wtedy objawi ci się Pan jakby
spadająca gwiazda.
Wszedł Pan Jezus do Uczniów
swoich drzwiami zamkniętymi, dla okazania im najprzód, iż ciało Jego ubóstwione
przenikłością obdarzone było i żadnym cielesnym przedmiotem wstrzymanym być nie
mogło. Przy tym dla dania im do zrozumienia, że z równą łatwością, do duszy
wejść i według swego upodobania rozrządzać nią może, nie doznawszy znikąd
żadnej przeszkody ni trudności. A na koniec dla nauczenia nas, iż lubi nawiedzać
tych, którzy starannie zamykają drzwi serc swoich, to jest tych, którzy zmysły,
oczy, uszy, język na wodzy trzymają, i w zebraniu ducha zostają. Prośmy Pana
Jezusa, aby raczył wejść do serc naszych przezwyciężyć wszelkie trudności,
które się w nich działaniu łaski Jego opierają, strzec je sam pilnie, i uczynić
je nieprzystępnymi wszelkiej próżności.
Stanął Pan Jezus w pośrodku
Uczniów swoich, spełniając tę obietnicę swoją. Gdzie będzie dwóch lub trzech
zgromadzonych w Imię moje tam i ja będę w pośród nich. Stał w pośrodku nich
jako słońce jaśniejące, blaskiem światła niebieskiego, jako Nauczyciel
nauczający prawd Boskich, jako Pasterz zgromadzający swe owieczki i czuwający
nad nimi, jako Pośrednik między Bogiem a ludźmi pojednywający ich z Nim, a na
koniec stał w pośród nich jako Opiekun wszystkich. Prośmy Pana Jezusa, aby
raczył nawiedzać niekiedy serca nasze, a dusze nasze przeistoczył, jakby w
Świątynie zamknięte, w których te trzy siły duszy, pamięć, wola i pojęcie
zgromadzały się często w Imię Chrystusa Pana podczas modlitwy naszej i ściągały
Pana przez to zebranie ducha wśród siebie wewnątrz nas.
Pokój wam. Ja jestem, nie
bójcie się. A zatrwożeni i przestraszeni będąc mniemali, iż ducha widzieli. Daje im Pan Jezus pokój którego nabył dla nich zasługą
Mąk swoich, a któren im dawniej obiecywał, mówiąc: Dam ja wam pokój mój.
Pokój Jezusa Chrystusa, którego świat nie zna, któren dzieci Boskie jedynie
używać mogą, stanowi prawdziwe szczęście człowieka na ziemi, ściąga do serca
jego uczucia najmilsze ufności i miłości Boskiej i wiecznych niebieskich
rozkoszy zakładem się staje. Ja jestem, nie bójcie się. Widząc Chrystus
Pan zatrwożonych Uczniów swoich, szuka uspokoić ich tymi słodkimi słowy, ja
jestem, i wie, iż dosyć dla nich poznać głos Jego dla uczucia świętej
pociechy zajmującej w ich sercach miejsce trwogi. Te słowa albowiem ja
jestem, ile są pocieszające dla dzieci Boskich, prawdziwych czcicieli
Chrystusa Pana, tyle są groźnymi dla tych, którzy życiem bezbożnym
nieprzyjaciółmi Jego zwać się mogą. Ja jestem, wymawia Pan te słowa
wewnętrznie do strapionych, smutkiem obciążonych, chorobami nękanych; ja
jestem, który pocieszam, który nieszczęśliwym krzyża ich dźwigać dopomagam, w
cierpieniu ulgi przynoszę. Ja jestem, mówi Pan wewnętrznie do
grzeszników i bezbożników, który w wewnętrznych zgryzotach sumienia zemsty
chwale swojej uczynionej krzywdy szukam, wcześniej lub później karę zasłużoną
życiem nieprawym wymierzam, który sprawiedliwością swoją grzesznika wszędy dosięgam.
Ja jestem, wymówi Pan też same słowa w dzień sądu swego; ja jestem,
którego tylu nie uznało, tylu prawie wzgardziło, który się teraz widocznie
objawiam dla pociechy wiernych sług moich a pohańbienia bezbożnych. Ach! daj
nam Boże być z liczby Uczniów i prawdziwych czcicieli Pańskich, a niech te
słowa Chrystusa Pana ja jestem nigdy trwogi lecz raczej pociechę w
sercach naszych rodzą.
I rzekł im: czemuście się
zatrwożyli, a myśli wstępują do serc waszych? Oglądajcie ręce moje i nogi, iżem
ja tenże jest. Dotykajcie się i przypatrujcie, bo duch nie ma ciała ani kości,
jako widzicie że ja mam. A rzekłszy
to, ukazał im ręce i nogi. Pan Jezus dla upokorzenia Uczniów swoich, i
przekonania ich, iż nie był duchem jako rozumieli, okazał im swe rany, te rany
przenajdroższe, które w istocie dla utwierdzenia wiary Uczniów swoich w
Zmartwychwstanie swoje w ciele swym zachował. A wtenczas dopiero dotknąwszy,
dotknąwszy się ze czcią ciała Jego, umysł ich oświeconym został światłem
Niebieskim, poznali Pana, a radość najżywsza przejęła serca ich.
W starym zakonie ktokolwiek
się dotknął Arki Pańskiej, która była skrzynią złotą, w której Tablice
dziesięcioro Bożego przykazania złożone były, ten natychmiast śmiercią karanym
od Boga zostawał, teraz przeciwnie kto się dotyka tej Mistycznej Arki, którą
jest człowieczeństwo Chrystusa Pana, utajone w Najświętszym Sakramencie,
odbiera nowe życie i wzmocnionym zostaje, a to z tej przyczyny, iż Chrystus
Pan, prawo stare bojaźni w prawo nowe miłości zamienić raczył. Pragnijmy stać
się uczestnikami szczęścia Uczniów Chrystusa Pana, którzy się dotykać ran Jego
zaszczyt mieli, a przyjmując Najświętsze Ciało Jego w Najświętszym Sakramencie
utajone, pomnijmy na to, iż i nam podobnego szczęścia udzielać raczy, i
odnieśmy stąd korzyść objaśnienia wewnętrznego umysłów naszych, jaką i oni
odnieśli.
A gdy oni jeszcze nie
wierzyli, i dziwowali się od radości, rzekł im: macie tu co jeść? A oni Mu dali
sztukę ryby pieczonej i plastr miodu. A gdy jadł przed nimi, wziąwszy ostatki,
dał im. O jakże by się można nad
łaskawością i dobrocią Zbawiciela nie zastanawiać, widząc w nich tak czułe
dowody miłości Jego ku nam. Widząc Pan jako wielu dotknięcia się ran Jego
wierzyć rzeczywistości nie chciało i jeszcze niejakie wątpliwości mieć nie
przestawało, chce jeszcze doskonalej przekonać jedzeniem ryby i miodu, jako nie
był duchem lecz istotą z ciała i z duszy złożoną. Dla ujęcia sobie serc
niewiernych, zniża się do czynności przeciwnej stanowi Jego chwalebnemu, a w
tym swoim postępku zostawuje nam przykład, jako i my niekiedy dla pozyskania
Bogu dusz bliźnich naszych, upokorzyć się, i zniżyć się w rozumie naszym ku
pojęciu ich powinniśmy.
Ta ryba pieczona i ten
plastr miodu, mają także swoje duchowne znaczenie. Pierwsza była figurą
człowieczeństwa Chrystusa Pana upieczonego przy ogniu Męki Jego, drugi Bóstwa
Jezusa Chrystusa źródło wszelakiej słodyczy. Jadł Chrystus Pan jedno i drugie
przy ostatniej wieczerzy swojej, a potem nakarmił Uczniów swoich samym sobą,
ustanawiając Sakrament Ciała i krwi swojej, a uczynił to dla zapalenia serc,
które Go przyjmują ogniem miłości swojej, i napełnienia ich rozkoszami
duchownymi. Chrystus Pan żądał, aby Mu dano coś do jedzenia, a Uczniowie Jego
ofiarowali Mu rybę i miód. Pokarm Chleba Anielskiego jest także ofiarą, którą
składamy i przedstawiamy Bogu jako dziękczynienie, a ofiarowawszy go,
przyjmujemy go znowu jako pokarm tuczący nas na żywot wieczny. Dla tej też
przyczyny i Chrystus Pan pożywszy cokolwiek z ofiarowanych Mu pokarmów, resztę
Uczniom swoim rozdał. Ach! my nędzni stworzenia możemy się także uważać za
słabe rybki wpuszczone na burzliwe morze tego świata zanurzeni w złych
skłonnościach naszej zmysłowości, prośmy zatem Boga, aby raczył ugotować nas
przy ogniu miłości Ducha Świętego, i obłożyć nas miodem łaski swojej, abyśmy
się tym sposobem, przyjemniejszymi do smaku Panu stać mogli.
I rzekł do nich Pan: te
są słowa, którem mówił do was, będąc jeszcze z wami, iż się musiało wypełnić
wszystko, co napisano w Zakonie Mojżeszowym, w Prorokach, i w Psalmach o mnie.
Tedy im umysł otworzył, żeby rozumieli Pisma. Skończył Chrystus Pan dowody Bóstwa i Zmartwychwstania swojego
wykładem Pisma świętego i otworzył umysł ich, podobnie jak tych dwóch Uczniów
na Emaus idących, gdyż to pewna, że Chrystus Pan jedynie, wyrozumieć nam prawdy
Boskie dać może, i On jeden rozum nasz do pojęcia rzeczy niebieskich,
przysposobić jest zdolny.
–––––––––––
Krótki
wykład świętych Ewangelij na Niedziele i Święta całego roku. Z włoskiego X.
Piotra Ximenes na polskie przełożony. Tom I. Stanisławów 1848, ss. 110-114.