Ewangelia u Mateusza św. w rozdz. 21
Gdy się przybliżał Jezus ku Jeruzalem i przyszedł do
Betfage do Góry Oliwnej, tedy posłał dwóch Uczniów, mówiąc im: idźcie do
miasteczka, które jest naprzeciwko was, a natychmiast znajdziecie oślicę uwiązaną
i oślę z nią. Przyczyny dla których
Pan Jezus, Pan Jezus unikający tak starannie wszelkich wynoszeń od świata,
chciał jednak uczynić wjazd tak triumfalny do miasta Jerozolimy na sześć dni
przed swą Męką były te:
Najprzód dla spełnienia proroctw, które tę cudowną
okoliczność życia Jego przepowiadały, cudowną, gdyż nie mogło się stać bez cudu,
aby ten lud, który tylu nieuszanowaniami Go obrażał, tyle niedowiarstwa ku
Niemu okazywał, dziś z takimi honorami i oznakami czci i chwały Go przyjmował.
Dla dania przez to samo nowego dowodu Bóstwa swojego temuż żydostwu, które Pismo
św. w ręku mając, przez widok sprawdzenia się proroctw w wierze ku Niemu
potwierdzonym zostać by było powinno. Dla okazania gotowości swojej do
cierpienia Męki, która Go czekała, wjeżdżając ochotnie do tego miasta, w którym
miał być ukrzyżowanym, a przez to samo zachęcenia przykładem swoim męczenników,
którzy także życie swoje za wiarę w Niego położyć mieli. Dla powiększenia hańby
śmierci swojej, przyrównaniem czci i honorów, które kilkoma dniami przedtem
odbierał. A na koniec dla okazania miłości swojej ku tej niewdzięcznej Jerozolimie,
która Go tylu prześladowaniami, tylu rzucanymi potwarzami obrażała, a której
jednak tym nowym dowodem swej łaski pokazać chciał, iż o niej nie zapominał i
że choć Go ukrzyżuje i na śmierć wyda, On zawsze gotów będzie przyjąć ją do
swej łaski, byleby się upamiętać chciała. Ten dowód miłosierdzia swego ponawia
prawie codziennie Pan Jezus, gdyż do wielu to serc, które Go grzechem
śmiertelnym krzyżują, krew Jego przenajświętszą depczą, i prawie przez
niepamięć o Nim umarłym dla siebie czynią, znowu na powrót wraca, i łaską swoją
nawiedza, gdy się do Niego nawracające widzi.
Tedy Jezus posłał dwóch Uczniów, mówiąc im: idźcie do
miasteczka, które jest naprzeciwko was, a natychmiast najdziecie oślicę
uwiązaną i oślę z nią. Pan Jezus w
ciągu swego opowiadania, nie podróżował nigdy jak tylko piechotą, a dzisiaj
chce na oślęciu uczynić swój wjazd triumfalny. Nie jest to bez nauki dla nas. W
tej okoliczności albowiem, w tym wyborze, któren czyni Zbawiciel tego podłego i
wzgardliwego zwierzęcia, chce abyśmy widzieli oznaki Jego Królestwa, które są
ubóstwo, pokora i łagodność. Posyła Pan Jezus dwóch Apostołów do miasteczka dla
przywiedzenia ku Niemu oślicy; a i w tym nauka dla sług ołtarza Pańskiego, dla
kapłanów, jako im zawsze w ich czynnościach miłość bliźniego towarzyszyć
powinna.
Znajdziecie oślicę uwiązaną i oślę z nią, odwiążcie i
przywiedźcie mi je. Przez ten rozkaz
Zbawiciela ma się jeszcze rozumieć obowiązek jaki mają kapłani rozwiązywać
grzeszników z pętów grzechów, zastarzałych nałogów swoich i przywodzić ich
czułymi napominaniami i zachętami do Zbawiciela, aby Jemu poddani, od Niego
jakoby okiełznani, Jemu dobrowolnie w tę lub ową stronę prowadzić się dali.
A jeśliby wam kto co rzekł, powiedzcie: iż Pan ich
potrzebuje, a zaraz je puści.
Przewidział Pan Jezus jako się wielce usiłowaniom gorliwych kapłanów chcących
nawracać grzeszników do Boga, i prowadzić ich drogą pobożności sprzeciwiać będą,
i wielu ludzi jedni drugim na zawadzie na drodze zbawienia stać będą, i dlatego
mówi: A jeśliby wam kto co mówił, powiedzcie, iż Pan ich potrzebuje.
Prześladowania nie powinny wstrzymywać gorliwości kapłanów od pociągania dusz
do Jezusa Chrystusa; ale też i my pamiętajmy na te słowa Zbawiciela, i gdy nam
kto drogę pobożności zagradzać zechce, do oddania się całkiem Bogu przeszkadza,
odpowiedzmy mu: Pan naszych serc potrzebuje, i nie zatrzymujmy się w biegu
naszym. Potrzebuje Pan Bóg, nie dla swej, ale dla naszej korzyści, aby serca
nasze uznając Go za istotne i najwyższe dobro nasze, Jego samego za cel miłości
swojej założyły, i Jemu na wieczną służbę się poświęciły, a tę potrzebę, i to
pragnienie rodzi w Nim wielka miłość Jego ku nam, która swoje zadowolenie w
szczęściu człowieka znajduje.
A to się wszystko stało, aby się wypełniło co jest
powiedziane przez Proroka mówiącego: powiedzcie córce Syjońskiej, oto twój Król
idzie do ciebie cichy, siedzący na oślicy i na oślęciu, synu ujarzmionej. Były one przez Proroka przepowiedziane, była przepowiedziana
i ta okoliczność życia Jezusa Chrystusa jako i wiele innych, których
sprawdzenia żydzi świadkami byli, a które za najdoskonalszy dowód Bóstwa Jezusa
Chrystusa służyć mogą. Gdyż cóż nas może lepiej utwierdzić w wierze naszej w
tego Boga Człowieka, Zbawiciela Jezusa Chrystusa, jak widząc Go celem,
dokonaniem i sprawdzeniem wszystkich Proroctw, od początku świata, aż do
przyjścia Jego na świat.
I przywiedli oślicę i oślę, i włożyli na nie odzienia
swoje, i wsadzili Go na nie. Jako nie
ma słowa w Ewangelii św., które by swego znaczenia nie miało, ta oślica i to
oślę mają także swoje, które Ojcowie święci tak tłumaczą. Oślica ujarzmiona
znaczy żydów, lud wybrany od Boga, któremu Pan Bóg długo pozwolił dźwigać
słodkie jarzmo przykazań swoich, a którzy zasłużywszy przez swoją krnąbrność,
swoje niedowiarstwo, swój upór w złym, być odrzuconymi od Boga, zastąpieni
zostali przez Chrześcijan, lud nowo wybrany, którego figurą jest to oślątko, i
którzy z ochotą przykazanie i jarzmo Jezusa Chrystusa dźwigać stali się gotowymi.
Ach! zapytajmy się serc naszych, czy one jarzmo Jezusa Chrystusa słodkim, a
ciężar Jego lekkim być uznają, to jest czy wprawieni w służbę Boską, ćwiczenia
pobożności, ożywione miłością z upodobaniem wykonać gotowi jesteśmy?
A rzesza bardzo wielka słali szaty swoje na drodze. A
drudzy obcinali gałązki z drzew i na drodze słali. Ta rzesza ścieląca drogę Jezusowi Chrystusowi z szat
swoich, i gałązek, które obcina, powinna nam służyć za przykład, jak i my
zbliżającemu się Jezusowi Chrystusowi w Najświętszym Sakramencie do serc
naszych drogę przygotowywać mamy. Oto zdejmijmy i my zastarzałe nałogi i namiętności,
w które dusze nasze jakby przyobleczone zostają, obetnijmy gałązki, to jest złe
skłonności i wkorzenione ciągłym powtarzaniem grzechy, i rzućmy je pod nogi
Jezusa Chrystusa mocnym przedsięwzięciem poprawy dla miłości Jego; a Pan zadowolony
tym przygotowaniem serc naszych, wejdzie do nich, dla napełnienia ich hojnymi
dary łask swoich.
A rzesze, które poprzedzały, i które z tyłu szły,
wołały mówiąc: Hosanna Synowi Dawidowemu, błogosławiony, który idzie w Imię
Pańskie; Hosanna na wysokościach.
Jako Pan Bóg dla uczczenia Syna swojego, chciał aby w chwili największego
upokorzenia Jego przy narodzeniu się Jego w lichej stajence Aniołowie przyjście
Jego na świat ogłosili, tak i dzisiaj chce, aby przed wielkim upokorzeniem
jakiemu się w okolicznościach Męki swojej poddał, lud licznie zgromadzony,
cześć i hołd Bogu samemu należny oddał.
Hosanna Synowi Dawidowemu. Nazywa Go Synem Dawidowym, a to dlatego, iż Mesjasz
przez Proroków przepowiedziany miał się z pokolenia Dawida narodzić, i Pan
Jezus w istocie według ciała, z Matki Boskiej, z familii Dawida pochodził. Błogosławiony,
który idzie w Imię Pańskie. Błogosławią Temu, który przychodzi w Imię
Pańskie, to jest Temu, który przyszedł na świat zbawiać grzeszników, szukać co
było zgubione, jednać ludzi z Bogiem, otwierać skarby miłosierdzia Boskiego całemu
narodowi ludzkiemu, uświęcić go Sakramentami, oświecić Boską nauką swoją, na
koniec przenieść niejako Niebo na ziemię stając się pokarmem dusz naszych, i
zezwalając przemieszkiwać wśród nas i na ołtarzach naszych aż do skończenia
wieków. Ach! łączmyż i my błogosławieństwa nasze do błogosławieństw tego ludu,
lecz stalsi od niego przyjmijmy Jezusa Chrystusa do serc naszych z uczuciem
radości w tych dniach uroczystych spowiedzi Wielkanocnej, nie na to, aby Go w
krótkim czasie potem powtórzeniem grzechów naszych krzyżować, ale raczej dla
Zmartwychwstania z Nim teraz duchownego z śmierci grzechowej, a potem na żywot
wieczny, zasługując sobie na odziedziczenie Królestwa Niebieskiego zgotowanego
nam w Niebie.
–––––––––––
Krótki wykład świętych
Ewangelij na Niedziele i Święta całego roku. Z włoskiego X. Piotra Ximenes
na polskie przełożony. Tom I. Stanisławów 1848, ss. 89-93.