POD OPIEKĄ ŚW. JÓZEFA I ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA

Contemplare et contemplata aliis tradere

Veritas liberabit vos

niedziela, 28 kwietnia 2019

KS. PIOTR XIMENES: NA NIEDZIELĘ I PO WIELKIEJNOCY

Znalezione obrazy dla zapytania Ewangelia u Jana św. w rozdz. 20Ewangelia u Jana św. w rozdz. 20

Gdy wieczór był dnia onego pierwszego z Szabatów, a drzwi były zamknione, gdzie Uczniowie byli zgromadzeni, dla bojaźni żydów; przyszedł Jezus i stanął w pośrodku, i rzekł im: pokój wam. Jezus ukazał się dwa razy tym sposobem Uczniom swoim, i dwa razy przywitał ich tymi słowy: pokój wam. Pierwszy raz dla nauczenia ich, iż dla pojęcia i wyrozumienia tajemnicy Zmartwychwstania Pańskiego, należało się mieć duszę uspokojoną, i niemiotaną namiętnościami, gdyż te umysł do zajmowania się rzeczami Boskimi, niesposobnym czynią. Drugi raz dał im swój pokój, dla przysposobienia ich do Urzędu Apostolstwa, do którego powołanymi byli. Pokój z Bogiem, przez zgodność duszy z wolą Boską, pokój z sobą samymi przez uspokojenie sumienia, pokój na koniec ze wszystkimi ludźmi, którym swoim urzędowaniem w sprawie zbawienia dopomagać mieli. Prośmy też i my dla siebie o ten drogi skarb pokoju dusznego, któren nam łaska Boska jedynie wyjednać jest w stanie.

Uradowali się tedy Uczniowie, ujrzawszy Pana, który im rzekł znowu: pokój wam. Jako mnie posłał Ojciec, i ja was posyłam. Do jakiejże wielkiej godności wynosi Chrystus Pan tymi słowy Apostołów świętych. Zdaje na nich następstwo w sprawie poselstwa swojego, każe im iść ogłaszać na miejscu Jego, światu całemu, zbliżone Królestwo Niebieskie. Św. Paweł tak był przejęty wielkością i godnością powołania kapłanów, iż nazywał siebie i swoich spólników, my jesteśmy posłańcami i zastępcami samego Jezusa Chrystusa. Jako mnie posłał Ojciec i ja was posyłam. Te słowa wyrzekł Pan Jezus w istocie szczególniej do Apostołów świętych, lecz mogą one się zastosować do wszystkich Uczniów Chrystusa Pana, i do nas także, jeżeli sobie za zaszczyt w liczbie ich być policzonymi, poczytujemy. – Uczyć one nas powinny, iż jako Chrystus Pan był posłany na świat od Ojca dla pracowania na Chwałę Jego, zdobycia Królestwa Niebieskiego, ciągłymi trudy, zachody i cierpieniami, tak i my nawzajem posłani jesteśmy od Chrystusa Pana na ten świat, nie dla rozkoszowania na nim, nie dla odpoczywania sobie, ale dla pracowania na chwałę Jego, życiem pobożnym i przykładnym, dla znoszenia ochotnego krzyżów, które się Jemu dopuszczać na nas podobać może, dla cierpienia dobrowolnego umartwień, tak ciała jak duszy, dla pociągania bliźnich naszych do Boga tak przykładem jak i namowami naszymi, dla poświęcenia własnych dusz naszych pracując szczerze na udoskonalenie ich, i poprawienie się ze złych nałogów naszych, jednym słowem cel jestestwa naszego jest ten, abyśmy naszym ciągłym usiłowaniem, osiągnąć starali się to Królestwo Niebieskie, do którego nam Jezus Chrystus prawo nabyć raczył.

To powiedziawszy Pan Jezus, tchnął na nich, i rzekł im: weźmijcie Ducha Świętego. Chrystus Pan daje dziś Ducha Przenajświętszego Apostołom świętym tchnieniem swoim, dla okazania im najprzód, iż Duch Święty pochodzi od Niego, a przy tym dla dania im do wyrozumienia, iż będąc tym samym Bogiem, który nadał Adamowi przy stworzeniu duch żywota, i duszę jego zdolną do czucia, myślenia i działania uczynił, tak dotychczas trzymając w ręku dar łaski swojej, sobie samemu moc poświęcenia dusz naszych i czynienia ich zdolnymi w sprawie zbawienia, zostawić sobie upodobał. O jakże usilnie o niego prosić powinniśmy. Co większa jeszcze uważać sobie mamy, że jako tchnieniem i dmuchnieniem naszym, z odzieży naszej lub z innej jakiej rzeczy, najmniejszy pyłek zdmuchnąć potrafić możemy, tak też i tym Duchem Przenajświętszym, którego Pan Jezus jedynie tchnąć na nas może, dusze nasze z najmniejszych niedoskonałości nawet, obmiecione i ochędożone stać się mogą. To lekkie tchnienie Pana Jezusa było na koniec rękojmią, tego gwałtownego wiatru i szumu, w którym był zesłany Duch Święty na Apostołów w Zielone Świątki. Gdyż ten pierwszy raz udzielił Chrystus Pan Apostołom świętym tylko mocy odpuszczenia grzechów, drugi raz zaś wszelkiej i nieograniczonej władzy.

Weźmijcie Ducha Świętego: których odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a których zatrzymacie, są zatrzymane. O jakież niepojęte miłosierdzie Jezusa Chrystusa przywodzi Go do wymyślenia tego nowego dobrodziejstwa dla narodu ludzkiego. Lubo grzech uwłacza Chwale samego Boga i Jemu samemu odpuszczać go zostawionym być może, jednakże udziela człowiekowi władzy sobie właściwej, i ludziom tak łatwy przystęp do tronu miłosierdzia swego dozwala. W starym Zakonie kapłani nie mieli mocy, leczenia nawet trądu choroby, która figurą grzechu była, lecz tylko powinnością ich było ogłaszać za oczyszczonych tych, których się Panu Bogu uleczyć podobało, a w nowym udziela Pan Jezus nie Aniołom ale podobnie ułomnym nam ludziom, Władzy uleczenia zupełnego duszy z choroby i zarazy grzechu, odpuszczenia w Sakramencie Pokuty wszystkich grzechów. Nie zakłada Zbawiciel granic potędze i władzy kapłanów, nie określając im liczby grzechów, które odpuszczonymi być mogą, lecz mówiąc do Piotra, iż do siedemdziesiąt siedmiu razów, darowywać i odpuszczać winy jest mocen, dał mu do zrozumienia, iż miłosierdzie Jego, żadną ilością grzechów wyczerpane być nie może, i kapłani je wszystkie rozgrzeszać moc mają. Ta sama władza albowiem, którą Pan Jezus dał Apostołom swoim przeszła i do naszych księży, i przechodzić będzie aż do skończenia wieków od jednych do drugich. Nie możemy my nie widzieć w tym dobrodziejstwie skutków zasług Męki i krwi Jezusa Chrystusa, rozmyślajmy nad nim często, a szczególniej kiedy się zbliżać do Sakramentu świętej Pokuty mamy.

Tomasz jeden ze dwunastu, którego zowią Didymus, nie był z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Mówili mu tedy drudzy Uczniowie: widzieliśmy Pana. A on im rzekł: jeśli nie ujrzę w ręku Jego przebicia gwoździ, i nie włożę palca mego na miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej w bok Jego, nie uwierzę. Święty Tomasz okazał w tym swoim postępku cztery wielkie niedoskonałości. Najprzód oddalił się był z społeczeństwa reszty Apostołów i przez to nie widział był Chrystusa Pana, pierwszą razą zjawienia się Jego. Przy tym okazał wielkie niedowiarstwo nie chcąc przyzwolić na świadectwo wszystkich. Zarozumiałość i upór mówiąc, iż nie uwierzy, aż póki nie włoży palców w rany Chrystusa Pana, jakoby się godziło przepisywać Bogu sposób jakim nas w wierze naszej utwierdzić ma. Na koniec wytrwałość w tym swoim złym usposobieniu zostając w nim przez osiem dni. Nie możemy i wątpić o tym, iż jeżeli Chrystus Pan na ten upadek jednego z swych Apostołów dozwolił, to nie dla czego innego, jak dla upewnienia rzeczywistości Zmartwychwstania swojego, i utwierdzenia w nią wiary naszej, świadectwem jednego, który zgrzeszył był niedowiarstwem. Oto w tym jeszcze widać sprawdzenie słów Zbawiciela. Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go Ojciec mój niebieski do siebie nie pociągnie. Wiara jest w istocie darem Boskim, a proszący i pragnący go jedynie otrzymać go spodziewać się mogą.

A po ośmiu dniach byli znowu Uczniowie Jego w domu, i Tomasz z nimi. Przyszedł Jezus drzwiami zamkniętymi, i stanął w pośrodku, i rzekł: pokój wam. Ach! uważmy w tym postępku Zbawiciela dobroć prawdziwego pasterza dusz naszych, szukającego starannie zgubionej owieczki. Nie zrażony Chrystus Pan niedowiarstwem Tomasza, wchodzi znowu przez drzwi zamknione do domu, gdzie byli zgromadzeni Uczniowie Jego, stawa wpośród nich, i pozdrawia ich tymi słowy: pokój wam. Chce Pan Jezus uleczyć Tomasza z niedowiarstwa swego w przytomności drugich Apostołów, najprzód dla okazania mu, iż jemu tę łaskę przez wzgląd na społeczność tych, z którymi zostaje wyświadcza, a przy tym aby wszyscy na widok wielkiej miłości ich Mistrza, wzrastającą w sobie ufność w Nim uczuć mogli, i pociechę stąd odnieśli. Chce Pan Jezus co większa, aby ciż sami Apostołowie, którzy byli świadkami niedowiarstwa Tomasza, widzieli oraz nawrócenie jego do wiary, i sami w niej utwierdzonymi zostali.

A potem rzekł Pan Tomaszowi: włóż sam palec twój, a oglądaj ręce moje, i ściągnij rękę twoją, a włóż w bok mój, a nie bądź niewiernym, ale wiernym. O jakże wielką i niepojętą dobroć okazuje Zbawiciel w tym swoim postępku. Obraca mowę swoją do Tomasza, odkrywa mu myśli jego, okazuje, jako przed Nim nic tajemnego być nie może, a na koniec zaprasza go, aby włożył palec swój i oglądał rany Jego. Mówi do niego samego nie zważając prawie na drugich, jakby dla okazania, iż to Jego zjawienie się samego Tomasza za cel miało. Odpowiedział Tomasz, i rzekł Mu: Pan mój i Bóg mój. Nie wzmiankuje o tym Ewangelia święta, czyli Tomasz włożył palce swoje w rany Chrystusa Pana, ale co jest pewna, jest to, iż na widok ich, i przekłutego boku Zbawiciela odurzony wewnętrznie blaskiem światła Niebieskiego, i zagrzany ogniem miłości Boskiej, zawołał tymi słowy: Pan mój i Bóg mój. Nie rzekł już Pan nasz, Bóg nasz ale mój dla okazania wdzięczności, którą czuł dla Pana, od którego szczególnej miłości dowód tak wielki, świeżo odebrał.

Powiedział mu Jezus: iżeś mnie ujrzał Tomaszu, uwierzyłeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli. Nie odebrał za to wyznanie Tomasz błogosławieństwa od Pana takiego, jakie odebrał Piotr w podobnym razie, gdyż Tomasz stał się był niewiernym, i przez rzeczywiste widzenie przymuszonym do wierzenia, lecz pobłogosławił Chrystus Pan tym, którzy nie widzieli a uwierzyli, tym, którzy się w swej wierze zmysłów swoich nie radzą, świadectwa ich nie zasięgają, którzy Panu sposobów utwierdzenia ich w wierze, według swego mniemania nie przepisują. Zasłużymy i my na to błogosławieństwo Jezusa Chrystusa, jeżeli wśród ogólnego zepsucia świata, zaćmionej w sercach ludzkich wiary, fałszywych i przewrotnych zdań i mniemań, niecnotliwych i bezbożnych ludzi obijających się o uszy nasze, i mogących zachwiać umysły nasze, zostaniemy stali i niewzruszeni w wierze naszej, nie przestaniemy wyznawać usty i sercem Jezusa Chrystusa za Pana i Boga naszego, Jemu jednemu się kłaniać, Jemu jednemu służyć, Jego jednego czcić będziemy, i wiernymi wśród niewiernych zostawać nie przestaniemy. Wierzmy nie widziawszy, a Pan w nagrodę naszej wiary, da nam widzieć spełnione, nadziei naszych obietnice.

–––––––––––

Krótki wykład świętych Ewangelij na Niedziele i Święta całego roku. Z włoskiego X. Piotra Ximenes na polskie przełożony. Tom I. Stanisławów 1848, ss. 117-122.