Pieśń IV, 7.
Pięknością duszy jest jej niepokalaność; stąd też
styl, charakter czysty, nazywany pięknym. Maryja tą niepokalanością nie tylko
w całym swym życiu, ale i w pierwszym istnienia swego świecie ponad wszystkich
jaśniała – i dlatego Ją Duch Święty nazywa całą "piękną",
wykończonym piękna Bożego odbiciem: wszystka jesteś piękna Przyjaciółko
moja.
Że w Maryi
nie masz zmazy w samym istnienia
zaczątku, to niewzruszony naszej wiary dogmat. Kiedy jest mowa o
grzechu, św.
Augustyn żąda, żeby ze względu na cześć Boga Syna, o Maryi nie
było nawet
wzmianki. Toteż Sobór Trydencki w swym dekrecie o grzechu
pierworodnym
wyraźnie wyjmuje z niego Maryję. Za nim wielki czciciel
Niepokalanej – Pius
IX, ogłoszeniem tego dogmatu przydał najwspanialszy klejnot do
korony Maryi, poprzednio już cały świat chrześcijański uwieńczył Ją tym
niepokalaności wieńcem, obchodząc
z największą radością i okazałością uroczystość Niepokalanego
Poczęcia.
Polska, o której nasz filozof-poeta powiedział, że
Ewangelię wcieliła w dzieje swoje, z pośród innych narodów, odznaczała się
zawsze czcią Niepokalanej. Kiedy Sykstus IV w konstytucji Cum praecelsa
z roku 1477, nadał wiele odpustów dla tych, którzy by odmawiali pacierze
kapłańskie albo byli na Mszy o Niepokalanym Poczęciu, biskupi polscy zebrani na
synod w Gnieźnie 1510 r., uchwalili, aby w całej Polsce obchodzono uroczyście
z oktawą, święto Niepokalanego Poczęcia. Władysław IV, król polski, ustanowił
order Niepokalanego Poczęcia, którego ustawy potwierdził Urban VIII papież;
sejm jednak z uwagi, że oznaki honorowe znoszą równość szlachecką, tej ustawy
nie zatwierdził. Profesorowie krakowskiej Almae matris zobowiązywali się
przysięgą do bronienia Niepokalanego Poczęcia. Nie było u nas strzechy czy
dworu, gdzie by nie rozbrzmiewały cudne, pełne ewangelicznej prostoty, Godzinki
o Niepokalanym Poczęciu. O wierze i pobożności ojców naszych do Niepokalanej
po dziś dzień świadczą wspaniałe świątynie, ku czci Niepokalanej zbudowane.
Pomijając stronę dogmatyczną tej tajemnicy, w
dzisiejszej nauce chcę zwrócić waszą uwagę na jej stronę moralną. W oświetleniu
Niepokalanego Poczęcia poznamy trzy niezmiernej doniosłości prawdy,
mianowicie: czym jesteśmy bez łaski; czym stajemy się przez łaskę;
cośmy winni łasce.
Najświętsza Dziewica-Bogarodzica niepokalanością swoją
rozwidnia ponury stan duszy pozbawionej łaski; wyświetla
wielkość i piękność łaski; uczy strzeżenia Bożego klejnotu łaski.
Mówię tu o łasce, którą teologia nazywa uświęcającą,
która nas opromienia blaskiem świętości i majestatu Bożego, przez którą my z
grzeszników stajemy się sprawiedliwymi, z nieprzyjaciół Bożych, ukochanymi Jego
dziećmi. Mam tu na myśli łaskę stałą, habitualną, którą Bóg wlewa
w duszę na chrzcie św. i którą odzyskujemy w sakramencie pokuty.
Trzy są podobno przyczyny, dla których ludzie,
osobliwie niewiasty, wpatrują się w zwierciadło: by poznać plamy na twarzy; by
ujrzeć swe wdzięki; by obmyślić środki zaradcze do ich zachowania. Otóż
Niepokalana przedstawia się nam jako wielkie, przeczyste zwierciadło.
1. Maryja przywilejem poczęcia swego zwyciężając
grzech uwydatnia stan nieszczęsny, w jaki nas grzech pogrążył. 2.
Maryja, jaśniejąca pełnością łask w poczęciu swoim, odsłania zbożną piękność,
jaką opromienia duszę łaska Boża. 3. Maryja, wierna łasce Niepokalanego
Poczęcia, przykładem swoim wykazuje obowiązek strzeżenia i pomnożenia
w nas najcenniejszego skarbu łaski. Te trzy myśli chcę dziś rozwinąć ku chwale
Niepokalanej i ku zbudowaniu naszemu.
O! Przeczysta i Niepokalana, wśród cierni grzechowych
lilio najnadobniejsza, pobłogosław i spraw, byśmy na wzór Twój usiłowali
chodzić w niepokalaności przed obliczem Pana. Zdrowaś Maryjo.
I. Niepokalana uwydatnia nieszczęśliwy stan grzechu
Zwierciadło ukazuje nam plamy na twarzy, Niepokalana
uwydatnia nasze plamy na duszy. Niezrównany przywilej Niepokalanego Poczęcia
rzuca jaskrawe światło na nieszczęsny nasz stan grzechu.
Maryja w pierwszej istnienia swego chwili ze
wszystkich stworzeń była najzacniejszą, najdoskonalszą i najszczęśliwszą.
Najzacniejszą, bo w rodzie swoim liczyła cały zastęp królów judzkich,
których chwałę niby kryształ czysty w sobie skupiła; najdoskonalszą jako
arcydzieło Boskiej potęgi, jak sama o sobie śpiewa: "Uczynił mi wielkie
rzeczy, który możny jest"; najszczęśliwszą, bo na to tylko na
widowni świata się zjawiła, by się stała Boga Rodzicą. Atoli, wszystkie te
wielkości Maryi bez łaski uświęcającej nie tylko nie miałyby żadnej przed
Bogiem zasługi, ale pozbawiona łaski mimo całą swą zacność, byłaby jak my
przedmiotem nienawiści i wstrętu Bożego; tak uczy wiara. Bóg nie ceni Maryi w
poczęciu, ani z królewskiego Jej rodu, ani z Jej bogatych przyrodzonych
przymiotów, ani ostatecznie z tytułu przyszłej Rodzicielki Bożej. Wszystkie te
przywileje wystarczały, by Jej poczęcie niezrównana opromieniała chwała, ale
nie starczyły, by Maryja w swym poczęciu była "Przyjaciółką Boga'', istotą
wedle serca Bożego. Najwyższy upodobał sobie w Niej od pierwszej chwili Jej
istnienia dlatego, że Ją widział od wszelkiej skazy wolną i pierwotną ozdobioną
łaską. Trójca Najświętsza zachwyca się Jej pięknością: "Wszystka piękna
jesteś", a powodem tego zachwytu jest Jej niepokalaność: "i
nie masz w tobie zmazy".
Toteż objawiając się w naszych czasach w grocie
Lourdes, Maryja nie chlubi się w Panu z dostojeństwa Matki Bożej, lecz z swej
niepokalaności: "Jam jest Niepokalane Poczęcie". Bo jak
najwyższą chwałą Boga jest świętość, tak świętość i niepokalaność jest
najwznioślejszą Maryi pochwałą. Wszystkie inne Jej przywileje i przymioty były
łaskami darmo danymi (gratis datae); Niepokalaność zaś i
świętość, to dar czyniący Ją Bogu miłą (donum gratum faciens).
Wszystko zatem, co nie nosi piętna świętości, jest
Boskiego oblicza niegodnym.
Wszelka wielkość grzechem skalana jest nienawiści
Bożej przedmiotem. Zatrzymajmy się chwilę przy tej myśli. Wpatrzeni w
niepokalaności Maryi zwierciadło, przypatrzmy się, czym my jesteśmy, jakie
plamy szpecą duszy naszej oblicze.
Wszyscy smętne z Psalmistą zawodzić musimy żale: Otóż
w nieprawościach jestem poczęty i w grzechu poczęła mię matka moja! A
dogmat ten boleśnie zatwierdza się w duchowych naszych ruinach. Człowiek
groźno i zuchwale stanął wobec Boga, a ciało dotąd uległe duchowi,
wypowiedziało mu wojnę zaciętą; łaska i natura rozpoczęły tę walkę, która trwa
i trwać będzie do skończenia świata. Grzech praojca przysłonił nasz rozum,
wykoleił nas z dróg Bożych, popsuł pochopną do złego naszą wolę i wszystkie
duszy naszej władze jadem swym zatruł. Czujemy się orłami, ale o skrzydłach
złamanych, czujemy polot ku wyższym ideałom, ku niebiańskim rzeczom, wszelako
coś podłego ciągnie nas do ziemi i wtrąca w moralne błoto. Nie ma w nas nic
zdrowego: umysł hołduje błędom, wolę szarpią rozliczne namiętności, wyobraźnia
niby brzydkie źródlisko wyłania z siebie tysiące podłych myśli, wrażeń i uczuć.
Z grzechu pierworodnego powstał w nas trud do czynów zbożnych, praktyczna
nienawiść cnoty, wstręt do wykonywania powinności, rokosz rozumu przeciw Bogu.
Te moralne ruiny dowodzą aż nazbyt jasno, że my przychodzimy na świat w grzechu
pierworodnym. Wszystko to uznajemy, ale niestety tylko w teorii, prawda ta nie
wnika w życie nasze.
I to jest nadmiarem naszej nędzy, że upokarzające
słabości, po prawdzie, nas nie upokarzają. Mimo tylu powodów do niskiego o
sobie rozumienia, pełni jesteśmy pychy i zadowolenia z siebie; stąd to
zaniedbanie modlitwy, w której tylko dusza korna sobie lubuje. Maryja w
majestacie swej niepokalaności i z niedościgłych wyżyn swego Boskiego macierzyństwa
ani na chwilę nie spuszcza z oka swego nicestwa: "Wejrzał na niskość".
Łaski pełna pozostaje nad wyraz pokorna; a my nicość i grzech, nadętością i
pychą nasze brudne wypełniamy serca! Pyszna nasza nędza najbardziej obudza
wstręt i obrzydzenie sercu Bożemu. "Nienawidzi dusza moja ubogiego
pysznego" (1). Bóg, który buduje na nicości, wymaga ubóstwa
duchowego, to jest pokory; usuwa swe łaski od duszy pysznej i pozostawia ją w
jej rodzimej nędzy.
Dalej, nadmiarem nędzy wynikającej z grzechu jest to,
że my tej nędzy nie opłakujemy. Apostoł narodów w gorzkości serca utyskiwał
nad słabością swoją, a my z niej bierzemy pochop do większego jeszcze rozluźnienia.
Niestety! iluż to ludzi miłuje hańbiące swych namiętności okowy! iluż z nich
chełpi się nawet! Czyż się ambitny nie szczyci ze swych dumnych zapędów? Czyż
rozwiązły nie pokłada swego szczęścia w brudnych rozkoszach? Czyż mściwy nie
tryumfuje z nasyconej żądzy zemsty? Te brzydkie córy grzechu – namiętności,
które boleścią napełniały świętych, w miarę naszego zapomnienia o Bogu,
usidlają nas i stają się jakby bożyszczami, którym niesiemy w ofierze rozum,
sumienie, Boga samego!
Zamiast żalić się naszej słabości, wielu chciałoby z
niej ukuć broń przeciwko Bogu, przeciw własnemu sumieniu! Zamiast kornie błagać
Boga z Dawidem o oswobodzenie z hańbiących kajdan: "Zmiłuj się nade
mną Panie, bom ci chory; uzdrów mię" (2) wielu chciałoby ze swych
namiętności utworzyć szaniec przeciw Bogu; żądają by Bóg pobłażał ich
nieprawościom, gdy tymczasem na słabości i choroby nasze duchowe dobroć Boża
obmyśliła środki skuteczne. I dlatego wszystkie dobra, które mają nam służyć
do uświęcania, przewrotność ludzka zmienia w broń przeciw Bogu i nam samym.
A nadto, z natury już dzieci gniewu, my stajemy się
nimi jeszcze z własnego wyboru! Żalimy się na grzech pierworodny, a kochamy się
w nieprawościach osobistych, lubujemy sobie w okazjach i pokusach i tak w
większe popadamy nieszczęście, aniżeli było ono pierwsze grzechu pierworodnego.
Nie dość nam grzechu praojca, my sami dopuszczamy się
nieprawości podobnych a zgubniejszych w skutkach, niż pierworodna. Mówię tu o
grzechach zgorszenia, które udzielają się drugim i sprowadzają ich duchową
ruinę. Ach! jak często rajska scena wśród nas się ponawia! Szatan nie już w
kształtach węża, lecz zbliża się w postaci gorszyciela do duszy słabszej niż
Ewa, ofiaruje jej owoc prawem Boga, prawem Kościoła zakazany: niemoralne
rozmowy, książki, obrazy itd. Niebawem dusza – niebaczna Ewa, kosztuje
zdradliwego owocu i otwierają się jej oczy na swą sromotę i hańbę.
O, Niepokalana! któraś sama jedna była wyjętą spod
zakonu grzechu i poniżających jego następstw, my grzechem skalane i zranione
dzieci Ewy, uciekamy się do Ciebie z tym większą ufnością, im niepokalańsze
było Twoje poczęcie. Im większa jest nędza nasza, tym większa litość Twoja; bo
podstawą Twej chwały są nędze i nieprawości nasze. Gdyby nie było grzeszników,
nie zrodziłabyś Tego, który miał nas z nich oczyścić, a Ty niebędąc Matką
Odkupiciela naszego, nie byłabyś niepokalaną. Z bezgraniczną zatem ufnością
garniemy się do stóp Twego niepokalanego Majestatu i błagamy o łaski wszelkie,
o łaskę uznania nędzy wynikającej z naszych zdrożności, o łaskę obmycia ich
łzami serdecznej pokuty. Błagamy jeszcze o łaskę poznania nie tylko tego, czym
jesteśmy łaski pozbawieni, ale i czym się stajemy przez uświęcającą nas łaskę.
O czym w drugiej części
II. Niepokalana ujawnia, czym jesteśmy przez łaskę
W zwierciadle widzą ludzie swe wdzięki; – wpatrzeni w
Niepokalaną poznajemy piękności i wdzięki duszy, jakimi łaska uświęcająca ją
opromienia.
Maryja Niepokalana jest według nauki Kościoła, po
Jezusie, pierwszą z wybranych. Najprzedniejszym tego wybrania wykwitem jest
wyłączny Jej przywilej niepokalanego poczęcia. Ta łaska była źródłem
uświęcenia Jej osoby; i pierwiastkiem uszlachetniającym każdy czyn Jej
niepokalanego życia.
Ta pierwsza łaska uświęciła nasamprzód osobę Maryi, a
to w sposób godny Matki Najwyższego, dosięgając Ją w samym Jej poczęciu. Od tej
chwili Niepokalana była już pełną Ducha Bożego, według przepowiedni Izajasza:
"Pan z żywota powołał mnie". W łonie matki Anny, Duch Święty
zstąpił na Maryję: "Z żywota matki mojej wspomniał na imię moje"
(3),
na imię Bożej Rodzicielki, uzacnił w Niej imię swoje tj. Syna człowieczego,
niepokalanością Matki, a zarazem wzbogacił Ją darami, jakie przystały
Boga-Rodzicy. Tkliwa Jego miłość powstrzymała złowrogie pierworodnego grzechu
fale, pędzące na Maryję; miłość synowska kazała Mu wyjąć Ją z ogółu grzesznego
potomstwa Adama.
Przedziwny zaiste widok przedstawia Maryja w poczęciu
swoim. Grzech pierworodny niby potop, ogarniający ludzkość, dosięga każdego
człowieka, aż w pierwszej chwili jego istnienia. Ale o cudo! jedna, jedyna
tylko niewiasta w niepokalanym majestacie kroczy po falach ród ludzki
zalewających! Grzech prarodziców niby pożar łakomy pochłania wszelkie ciało, a
otóż jedna Dziewica wśród tych płomieni, od tych płomieni nietknięta! Zamilknij,
orle mistyczny, któryś w objawieniu Janowym złowrogim wołał głosem: biada!
biada! biada! mieszkańcom ziemi! twe potrójne "biada" tj.
klęski grzechowe: utrata niewinności, skażenie rozumu i serca – śmierć duszy i ciała
– nie dosięgają Tej, która zetrze głowę anioła pychy! Na ruinach ludzkości
wznosi się świątynia Przedwiecznego, piękniejsza, wspanialsza niż kiedykolwiek!
Przerażone od blasku niepokalanego poczęcia, piekło zżyma się w swym zaciętym,
lecz bezwładnym gniewie. Za pierwszym uderzeniem tego serca bez skazy,
wszystkie chóry anielskie w zachwycie podziwiają tę piękność Niepokalanej,
Pierworodnej Odkupienia (primo-genita Redemptoris) i w uniesieniu
wołają: "Któraż to jest, która się wznosi z puszczy, opływająca
rozkoszą, wsparta na ramieniu umiłowanego? Maryja, z której się urodził Jezus".
Ta najprzedniejsza łaska była dla Maryi źródłem i
podścieliskiem Jej zasług i przyczyną niezrównanej zacności wszystkich Jej
czynów. Wszystkie przyszłe wysługi Maryi czerpały swą godność w tej pierwszej
łasce niepokalanego poczęcia. Ta łaska była jakby nasieniem, rzuconym w Jej
serce, które rozrastało się w przecudne heroicznych cnót kwiaty. Wszystko, co
czyniła Niepokalana, było święte, nad wyraz cenne w oczach Boga, bo płynęło z
uświęconego źródła, tj. z łaski niepokalanego poczęcia. Korzeń święty, zatem i
konary, tj. czyny cnoty były uświęcone.
Otóż w przecudnej światłości niepokalanego poczęcia
Maryi widnieje wyraźnie, czym my jesteśmy przez łaskę uświęcającą, jakie Boskie
wdzięki zdobią duszę naszą. Sakrament Chrztu św., który jest początkiem i przyczyną
naszego duchowego poczęcia z Boga: "Którzy się z Boga narodzili"
(4)
i Sakrament Pokuty, druga naszego usprawiedliwienia przyczyna, udzielają nam
łaski, która chociaż niższego jest stopnia niż w Maryi, atoli i w nas względnie
te same, co w Maryi wytwarza skutki. I my otrzymujemy łaskę, która uświęca
naszą osobę, podnosi nas do dostojeństwa synów Bożych, czyni uczynki nasze
zasługującymi, nieba i Boga godnymi. O! gdybyśmy zawsze pamiętali na
nieskończone dostojności nasze, wykwitające z łaski poświęcającej, bez
wątpienia szanowalibyśmy tę godność dzieci Bożych i przenosilibyśmy ją nad
wszystkie zaszczyty i dostojeństwa świata!
Jak Maryja obleczona w Słońce Bóstwa w pierwszym życia
swego zaraniu, tak Bóg czyni z Bóstwa swojego jakby szatę świetlaną dla duszy
naszej. Kiedy Słońce sprawiedliwości wnika w duszę naszą, nadaje jej przecudny
wdzięk świętości Bożej. O! wtedy Boga słusznie nazywamy Ojcem, a On uznaje nas
za dzieci swoje. "Tenci jest Syn mój najmilszy". Bóg tylko
łaskę ceni w nas i my z niej tylko szczycić się winni. Wszystkie inne tytuły
rodu, fortuny, stanowiska, są próżne i znikome częstokroć niebezpieczne.
Próżne: bo nie czynią nas Bogu miłymi; znikome: bo się rozwioną
jak ułudy pustynne, co najpóźniej przy zgonie; niebezpieczne: bo łatwo
ich nadużyć, a trudno dobrze użyć. Wielkość ludzka tyle tylko warta w oczach
Boga, o ile ją łaska ozłaca. Cała więc nasza ufność opierać się winna na mianie
dziecka Bożego. "Patrzcie jaką miłość dał nam Ojciec, że nazwani jesteśmy
synami Bożymi i jesteśmy" (5). O! jakiej czystości serca wymaga od nas ta
dostojność synów Bożych! Być dzieckiem Boga, a nurzać się w błocie namiętności,
jakaż to hańba, jakie poniżenie! Chrystus nazwał Faryzeuszów grobami
pobielanymi; ach! tych grobów pobielanych, pełnych zgnilizny moralnej, wśród
nas tysiące! Na próżno człowiecze pobielasz się mądrością, pozłacasz bogactwy,
opromieniasz zaszczytami, – jeśli nie ma w tobie łaski poświęcającej, przed
Bogiem martwym tylko i zgniłym jesteś trupem!
Jako dzieci Boże, jesteśmy dziedzicami Boga i
współdziedzicami Chrystusa: "A jeśli synami, tedyć i dziedzicami,
dziedzicami Bożymi, a pospołu dziedzicami Chrystusowymi" (6). Dziedzicami
Boga, bo Bóg obiecał nam Siebie samego w dziedzictwo: "Ja będę nagrodą
twoją zbyt wielką". Bóg, najlepszy z ojców, nie może odmówić nam tego
dziedzictwa, dopóki w nas jest ten udział w naturze Bożej, czyli łaska
poświęcająca.
A nadto do nieba tyle posiadamy tytułów, ile dobrych
spełniamy uczynków; bo to pewnik wiary, że wszystkie czyny nasze przebóstwione
łaską, niebiańskie skarbią nam bogactwa. Każdy uczynek wykonany w łasce, to
nowy kwit na niebo; czyn najlichszy na pozór posiada świętość dostrojoną do
chwały niebiańskiej. Tak więc życie sprawiedliwego na ziemi jest ustawiczną
wysługą, nieustannym w niebo wstępowaniem. Sprawiedliwy, mówi Duch Święty,
jako cedr libański rośnie coraz piękniej, coraz potężniej i rodzi owoce
niebiańskiej chwały.
O! jakąż więc szkodę ponosi grzesznik, który z własnej
winy traci ten życia Boskiego pierwiastek, łaskę uświęcającą! Gdyby ktoś
zbliżył się do tronu monarchy, zdarł mu koronę z głowy, skruszył jego berło,
odarł z purpury i do cuchnącego wrzucił go więzienia, jak to uczyniła wielka
rewolucja francuska z Ludwikiem XVI, – zaiste niepomierną wyrządziłby krzywdę
owemu królowi. Ale nieskończenie większą szkodę, większą krzywdę wyrządza nam
grzech, który zdziera nam, królom niebiańskim, koronę wiekuistej chwały, kruszy
berło wiecznego panowania, pozbawia purpury, łaski, zrzuca z tronu
niebiańskiego i nas, synów Bożych, wtrąca do więzienia wiekuistej rozpaczy!
Jak długo my pozostajemy w grzechu, wszystkie nasze
uczynki żadnej na żywot wieczny nie mają zasługi. Wprawdzie dobre czyny z
łaską posiłkującą spełnione, mogą być święte i nadprzyrodzone, wszelako żaden z
nich, dopóki trwamy w stanie niełaski, nie jest wpisany w księdze żywota. O!
jak bolesna widzieć tylu chrześcijan nieczułych na te nieskończone,
niepowetowane straty! Jak bolesna widzieć tych, którzy z taką płochością tracą
tę godność synów Bożych! Bo niestety, zaledwie oczyszczeni z grzechu
pierworodnego, natychmiast pogrążamy się w nową występków przepaść; zaledwie
zaczęliśmy używać swobody dzieci Bożych, już nam tęskno do kajdan szatańskiej
niewoli! Dopiero pokutujący a już grzesznicy, za jednym grzechem opłakanym idą
inne gorsze i zgubniejsze! Bracia, dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że jak
Niepokalana Dziewica, my nie strzeżemy tego najcenniejszego niepokalaności
klejnotu.
Zobaczmyż na zakończenie, cośmy winni łasce.
III. Niepokalana wskazuje, cośmy winni łasce
Zwierciadło ukazując wdzięki na twarzy, uczy poniekąd,
w jaki sposób wdzięki te zachować. Podobnie Zwierciadło sprawiedliwości,
Niepokalana, uczy nas, w jaki sposób zbożnych wdzięków i piękności łaski w duszy
strzec, zachowywać je i pomnażać mamy. Maryja po Jezusie jest najcudowniejszym
ideałem cnoty, najdoskonalszą życia chrześcijańskiego modłą. Typ Panny
najświętszej udziany jest cały z czystości i wdzięku, z cichości i męstwa, z
pokory i majestatu; – on natchnął najwyższych mistrzów sztuki, a wszystek ich
geniusz nie dorównał mu. Pobożność chrześcijańska pogrąża się w rozważaniu go,
a pokorna Dziewica Nazareńska unosi się nad tym światem jako wcielenie ideału
ewangelicznej doskonałości. Niepokalana w szczególności wzoruje nam w
strzeżeniu, w pielęgnowaniu i rozpromienianiu w duszach naszych zbożnego
piękna łaski.
Maryja chociaż wolna od wszelkiej ułomności,
potwierdzona w łasce, unika świata i jego zepsucia.
Chociaż poczęta z przywilejami niewinności, żyje w
ostrości pokutniczego życia.
Chociaż pełna Ducha Świętego w pierwszym życia świcie,
pracuje ustawicznie nad swym uświęceniem, rozwija swe cnoty, mnoży
zasługi.
O! jakiż to ponętny a praktyczny wzór dla nas
uświęconych łaską nie tak stałą, jaka była w Maryi, ani w takiej otrzymaną
pełni. Chociaż bowiem w nas jest łaska wszechpotężna, wszelako jest ona
narażona na niestałość, na chwiejność naszej woli. Chociaż ta
łaska nas uświęca, wszelako niebędąc łaską pierwotnej niewinności, nie zwalnia
nas od obowiązku pokuty i umartwienia. Chociaż jest obfitą,
wszelako pozostawia w nas jeszcze wiele braków, które dobrymi uczynkami
dopełnić mamy. A jednak mimo tych znamiennych różnic, my wystawiamy tę łaskę na
wszelkie pokusy. Zrodzeni w grzechu i zepsuciu, chcemy prowadzić życie miękkie
i rozkoszne. Pozbawieni cnót i zasług, powstrzymujemy dary Boże, łaski Jego
trzymamy w uwięzi, w bezczynności, chociaż wiemy, że łaska, to kapitał Boży,
który w nas pod grozą potępienia procentować musi.
Niepokalana w poczęciu swoim Maryja, nawet
najmniejszym pyłkiem grzechu nie przyćmiła blasku przecudnej swej duszy. Z
ostrożnością mistycznej gołębicy Ducha Świętego, Maryja czuwa nad zachowaniem
łaski, której utracić nie mogła, tak, jak gdyby wszystko w Niej na zagładę
niewinności czyhało. I dlatego Maryja odłącza się od świata w pacholęcych
latach, w takim żyje osamotnieniu, że widok anioła Ją miesza. A jednak świat
dla Maryi żadnych nie przedstawiał ponęt; w jakiejkolwiek znajdowałaby się
okazji, była zawsze siebie pewną. A my będąc nędzą i słabością, sami zuchwale
na rozliczne narażamy się niebezpieczeństwa. Nosimy skarb łaski, jak mówi
Apostoł, w naczyniach glinianych (7), tj. w ciele skażonym, a niczego się nie obawiamy;
nosimy go po drodze śliskiej, w ciemności nocy, wśród skał i przepaści, ścigani
przez wrogów, czyhających na naszą zgubę, – a to wszystko nie czyni nas
czujnymi i ostrożnymi!
Maryja, opromieniona przywilejami pierwotnej niewinności,
żyje w ostrości ewangelicznego zaparcia. A my chcielibyśmy, by Bóg dla nas
ustawicznie czynił cuda; jeden tylko cud uświęcenia uczynił Bóg dla Maryi, my
zaś żądamy, by je nieustannie ponawiał, by nas mimo naszej miękkości zachował
bez obrazy; chcemy, by nas aniołowie nosili na rękach swoich. Jak troje
pacholąt w piecu babilońskim my wśród ognia nieczystości – który sami nieraz
rozniecamy towarzystwem, książką itd., żądamy, by nas Bóg cudem ochronił! Tam,
gdzie by niewinność anioła nie czuła się bezpieczną, my się ubezpieczamy! O!
jak łatwo Boską utracić łaskę, dla której wszystko winniśmy poświęcić. Szatan
niczego nam nie zazdrości, tylko łaski i tego, co z niej wykwita tj. chwały
wiekuistej. I dlatego winniśmy z bojaźnią i ze drżeniem sprawować zbawienie
nasze – wyrzec się niejednej przyjemności i zmysłowości. Zapierać się
nieustannie, by nie utracić skarbu cennego jako Bóg i Jego łaska.
Maryja już w poczęciu łask pełna nie zadowala się tą
pełnością, ale przez całe swe życie ich przymnaża i przez coraz wznioślejsze
cnoty porasta w zasługi. Przez całe swe życie, wierna swemu wysokiemu
posłannictwu, Maryja nieustannie odnosiła do chwały Najwyższego wszystko, co od
Niego posiadała. Żadnej cząstki darów Bożych nie zatraciła, nie zostawiła w sobie
bez jej zużytkowania. Niezmierność otrzymanych talentów niezmierne w Niej
przynosiła owoce, pomnażała skarby Jej zasługi i Jej świętości. My zaś, w
których łaska wiele pozostawia braków, niestety nie staramy się ich dopełnić.
Kiedy w innych rzeczach nigdy nie mówimy "dosyć", zadowalamy się
tym, czym z łaski jesteśmy. Atoli, w życiu duchowym nie postępować, znaczy
tyle co ustępować; nie ozdabiać duszy cnotami, jest to kalać ją występkami.
"Doskonałość chrześcijańska, mówi arcybiskup Feliński, to strome i
wzniosłe wzgórze i na samym tylko jego szczycie miejsce odpoczynku znaleźć
można; że zaś szczyt ten do niebios sięga, po przebyciu więc tylko doczesności,
wytchnienia szukać się godzi. Kto zaś na spadzistej pochyłości zadrzemać się
ważył, ten własnym nawet ciężarem na dół pociągniętym zostanie i częstokroć aż
na dnie przepaści się przebudzi". Nie potrafimy, mówi św. Bernard – być
pokornymi w zbytkach, czystymi w rozkoszach, pobożnymi w rozproszeniu świata.
Pamiętajmy, że ten, co zakopał swój talent, został potępiony. Na to bowiem daje
nam Bóg talenta swej łaski, by się one w nas pomnażały. Pamiętajmy, że
bezowocne drzewo figowe Pan przeklął...
Pomnażajmy więc zbożnymi czynami, na wzór
Niepokalanej, nasze cnoty i zasługi, ten najcenniejszy nasz kapitał na czas i
na wieczność; cnoty i zasługi nasze będą miarą chwały i świętości naszej w
wiekuistym Niepokalanych przybytku. Amen.
O. Józef Stanisław Adamski SI
–––––––––––
Kazania na uroczystości i święta Niepokalanej Dziewicy Bogarodzicy, napisał Ks. Józef Stanisław Adamski T. J., Tom I. Warszawa 1908, ss. 12-22.
(Pisownię i słownictwo
nieznacznie uwspółcześniono).
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pozwolenie Władzy Duchownej:
Cum opus, cui titulus: Kazania na
uroczystości i święta Niepokalanej Dziewicy Bogarodzicy, a P. Josepho
Stanislao Adamski nostrae Societatis sacerdote compositum aliqui eiusdem
Societatis revisores, quibus id commissum fuit, recognoverint et in lucem edi
posse probaverint; facultatem concedimus, ut typis mandetur, si ita iis, ad quos
pertinet, videbitur.
In quorum fidem
has litteras manu nostra subscriptas et sigillo Societatis nostrae munitas
dedimus.
Neo-Sandeciae
26 aprilis, 1907.
Adalbertus
Maria Baudiss S. J.
Praep. Prov.
L. S.
N. 6379.
APPROBATUR
Varsoviae die 18
Decembris 1907 anni
Officialis –
Generalis – Episcopus Suffraganeus Varsaviensis
† C.
Ruszkiewicz,
Secretarius Al.
Sękowski.
---------------------------------------------------------------------------------------
Przypisy:
(1) Ekli. XXV, 3. 4.
(2) Ps. VI, 3.
(3) Izaj. 49, 1.
(4) Jan. I, 13.
(5) I Jan. III,
1.
(6) Rzym. VIII, 17.
(7) II Kor. IV, 7.