(Żył około roku Pańskiego 1270)
Od czasu świętego Jana Ewangelisty i Pawła
apostoła nie było nikogo, kto by tak dobitnie i
przejrzyście objaśniał tajemnice Boskiego objawienia,
jak św. Tomasz z Akwinu. Urodził się roku Pańskiego
1226 w zacnym domu hrabiów z Akwinu na zamku Rocca secca
(Roka seka, co znaczy: sucha skała). Gdy liczył zaledwie
pięć lat, oddano go na wychowanie do klasztoru
benedyktynów na Monte Cassino. Tutaj robił w naukach
takie postępy i zajaśniał taką pobożnością, że
kiedy doszedł lat dwunastu, odesłał go ojciec za radą
opata na uniwersytet do Neapolu. Miasto to zwano
"rajem ziemskim", zamieszkałym przez
"szatanów". Wśród otaczającego go
zgorszenia tęsknił Tomasz za klasztornym ustroniem na
Monte Cassino, poddając się jednak konieczności,
oddał się modlitwie i naukom, w których takie czynił
postępy, że profesorów swoich wprawiał w zdumienie.
Wszystkich oczy były na niego zwrócone, jedne pełne
zazdrości, drugie uszanowania. Chociaż Pan Bóg dał mu
był wiernie przechować nieposzlakowaną niewinność
wśród zepsutego świata, to jednak obawiając się jego
niebezpieczeństw, wstąpił po dojściu do lat
młodzieńczych do zakonu Dominikanów. Zakon ten,
niedawno założony, jaśniał w Kościele Bożym wielkim
blaskiem cnót zakonnych i gorliwością w szerzeniu
chwały Bożej. Przyjmując suknię zakonną, miał Tomasz
lat osiemnaście. Zdziwił się cały Neapol, wszyscy
ganili jego postępek, a najprzeciwniejszymi byli jego
rodzice, zwłaszcza matka, która natychmiast przybyła
do Neapolu, chcąc go za wszelką cenę wyrwać z
klasztoru. Dowiedziawszy się o tym, uprosił Tomasz
przełożonych, by go przenieśli do Rzymu, a gdy matka i
tam za nim pojechała, posłano go do Paryża. Niestety,
w drodze ujęli go dwaj jego bracia, służący w wojsku,
i odprowadzili go na zamek Rocca secca.
Matka i dwie siostry wszelkich dokładały starań,
aby go odwieść od powziętego zamiaru, ale wszystko nic
nie pomogło, owszem, Tomasz tak jasno począł
wykładać o marnościach tego świata, o słodyczy
miłości Bożej i piękności Nieba, że starsza
siostra, która już była zaręczona, zwróciła słowo
narzeczonemu i wstąpiła do klasztoru. Gdy bracia po
roku wrócili do domu i dowiedzieli się, że Tomasz trwa
w swoim zamiarze, straszliwie się rozgniewali. "Co?
- zawołali - hrabia z Akwinu ma nosić gruby habit,
jeść żebrany chleb i niby niewolnik chodzić z
wygoloną głową? Nigdy na to nie pozwolimy!".
Zdarłszy następnie z niego zakonne odzienie,
sponiewierali go i wrzucili do więzienia zamkowego,
znajdującego się w wieży. Tomasz z pokorą przyjął
złe z sobą obejście, dziękując Bogu, że mu
pozwolił cierpieć dla swej chwały; zarazem cieszył
się, że w samotności w większym skupieniu ducha
będzie mógł się modlić.
Bracia widząc, że ich okrucieństwo na nic się nie
zdało, wpadli na inny, prawdziwie szatański pomysł,
wprowadzili bowiem do więzienia Tomasza piękną, w
umizgach wyćwiczoną dziewczynę. Święty zrazu wielce
się przestraszył, ale potem, wezwawszy na pomoc Jezusa
i Maryję, wyrwał z komina głownię i tak bezwstydną
kusicielkę bić począł, że ta czym prędzej uciekła
i już więcej przyjść się nie ośmieliła.
Narysowawszy potem krzyż na ścianie, ukląkł przed nim
i długo się modlił, aż strudzony zasnął. Wtem
ujrzał dwu aniołów, którzy przepasawszy jego biodra
srebrnym pasem, zaręczyli, że odtąd ciało jego
będzie wolne od pożądliwości cielesnych.
Po dwóch latach więzienia ułatwiła mu starsza
siostra ucieczkę do Neapolu, gdzie bez zwłoki złożył
śluby zakonne.
Przełożeni, obawiając się nowych napaści ze
strony rodziny Świętego, wysłali go do Rzymu, skąd
generał zakonu zawiózł go na dalsze nauki do Kolonii,
gdzie wtedy uczył słynny na całą Europę mistrz
teologii, także dominikanin, Albertus Magnus. Tomasz
wielce tam wzbogacił swe wiadomości, ale ponieważ
zawsze był pokorny i milczący, uważano go przeto za
niedołęgę i szyderczo przezwano: "niemym
sycylijskim wołem". Jeden z uczniów ulitował się
nad rzekomo tępogłowym Tomaszem i ofiarował się
tłumaczyć mu słyszane na kolegiach wykłady. Święty
z wdzięcznością przyjął ten dowód przyjaźni, lecz
kiedy przyjaciel, tłumacząc jakieś trudne pytanie,
całkiem się powikłał, wtedy Tomasz tak jasno,
dobitnie i gruntownie je rozwiązał, że jego przyjaciel
poznał, iż się pomylił na Tomaszu. Daleki jednak od
zazdrości, owszem ucieszony, opowiedział zdarzenie to
Albertowi, który zaraz zarządził publiczną dysputę.
Na tej dyspucie miał Tomasz najpierw objaśnić pewien
artykuł wiary, a potem bronić go przed zarzutami
towarzyszy. Tomasz tak łatwo i z taką wyższością
duchową wywiązał się z swego zadania, że wszyscy
zdumieli się i zamilkli. Wtedy sam Albert począł
zbijać wywody Tomasza, nie szczędząc najbardziej
zawikłanych i najtrudniejszych zarzutów naukowych, ale
Tomasz na wszystko miał gotową odpowiedź i tyle
wykazał bystrości rozumu i wiadomości, że Albert
pełen zdziwienia wykrzyknął: "Obaczycie, iż gdy
w swoim czasie ten "wół" zaryczy, cały
świat w podziwienie wprawi".
Wyświęcony na kapłana z taką rzewnością
odprawiał Mszę świętą, że często znajdowano
ołtarz skropiony jego łzami. Wkrótce powołany na
nauczyciela teologii do Paryża, wnet przewyższył
innych profesorów, a nawet samego Alberta. Często
również głosił kazania, a przemawiał do ludu z takim
namaszczeniem, że słuchaczom zdawało się, iż anioła
słyszą. Kazania jego były powodem wielu cudownych
nawróceń, a kiedy mówił ludziom o miłości Jezusa,
często z powodu głośnego płaczu w kościele musiał
kazanie przerywać.
W roku 1252 wysłano Tomasza do Paryża, aby się
ubiegał o godności akademickie. Zdobył przy tym taką
sławę, że wbrew dotychczasowemu zwyczajowi natychmiast
ofiarowano mu katedrę. Na wieść o tym zaczęli się na
jego wykłady gromadzić słuchacze z całej Europy w
nigdy dotąd niebywałej liczbie. W tym też czasie
rozpoczął św. Tomasz swoją działalność pisarską.
Ponieważ wówczas drukowanych książek jeszcze nie
było, miewał po kilku pisarzy około siebie i
równocześnie wszystkim dyktował. Zanim zabrał się do
pisania lub czytania, zawsze prosił Boga o oświecenie.
Pewnego razu oświadczył, że u stóp krzyża Zbawiciela
więcej się nauczył aniżeli z wszystkich książek.
Często dręczyła go obawa, czy jego książki nie
zawierają rzeczy przeciwnych prawdziwej nauce, ale
pewnego razu został pocieszony przez Chrystusa Pana,
który tak do niego przemówił: "Tomaszu, dobrześ
o Mnie napisał. Jakiej za to pragniesz nagrody?". Na
co Święty: "Żadnej innej, o Panie, tylko Ciebie
samego".
Lecz nie tylko dowody nauki, ale także i głębokiej
pokory dał ten wielki Święty. On, słynny profesor,
pochodnia akademii, był w klasztorze jednym z
najpokorniejszych zakonników. Pewnego razu podczas
obiadu przypadło na niego czytanie. W pewnym miejscu
opat zwrócił mu uwagę, że źle przeczytał. Tomasz
zaraz przerwał i zaczął na nowo od wskazanego miejsca.
Po obiedzie zaczęli go zakonnicy ganić za zbytek
posłuszeństwa, dowodząc, że w rzeczywistości nie on
się pomylił, ale opat się przesłyszał. Na co
Święty odpowiedział: "Nie na tym, jak się słowo
wymawia, lecz na tym wiele zależy, aby zakonnik był
posłusznym!".
Innego razu pewien nowo przyjęty braciszek prosił
opata, aby mu dał towarzysza, ponieważ ma w mieście
jakieś sprawunki. Opat odrzekł mu na to, że
pierwszego, którego spotka, ma wezwać, aby się z nim
udał. Przypadek zrządził, że tym pierwszym był
Tomasz, którego ów braciszek nie znał. Tomasz, gdy
usłyszał rozkaz opata, bez wahania poszedł z
braciszkiem do miasta, że jednak chorował w tym czasie
na nogi, nie mógł nadążyć swemu towarzyszowi, który
go za to wyzywał od leniwców i darmozjadów, niegodnych
klasztornego chleba. Ludzie, słysząc to, przystawali na
ulicy, znali bowiem słynnego teologa, aż wreszcie ktoś
zwrócił braciszkowi uwagę, z kim idzie,
oświadczając, że jest to Tomasz, profesor, kapłan i
doktor teologii świętej. Przerażony braciszek padł
Świętemu do nóg, ten jednak podniósł go, załatwił
z nim sprawunki i wrócił do klasztoru, zakazując
komukolwiek wspomnieć o tym, co zaszło.
Sterawszy siły nadmierną pracą, umarł św. Tomasz
w stosunkowo młodym jeszcze wieku. Uwiadomiony przez
Ducha świętego, że nić żywota jego już krótka,
prosił przełożonych, aby mu było wolno przygotować
się na śmierć w klasztorze w Neapolu. Zezwolenie
otrzymał, lecz wkrótce potem wysłał go papież
Grzegorz X na sobór powszechny do Lugdunu. Jak zawsze
posłuszny, wybrał się natychmiast w drogę, nie
dojechał tam jednak, gdyż przedtem już chory, w drodze
zasłabł śmiertelnie i umarł dnia 7 marca 1274 roku w
klasztorze Fossanuova, licząc zaledwie lat 50.
Pan Bóg wszechmocny, w dowód swego uznania jeszcze
za życia wsławił Tomasza licznymi cudami. I tak pewna
niewiasta cierpiąca na krwotok, za dotknięciem się
jego szaty została uzdrowiona, jak niegdyś niewiasta
ewangeliczna. Innego znowu chorego uzdrowił, podawszy mu
relikwie świętej Agnieszki. Największym i
najpiękniejszym jednak cudem są dzieła jego, które
potomności jako najdroższą spuściznę pozostawił.
Papież Jan XXII umieścił go w liczbie Świętych, a
Urban V zezwolił na przeniesienie relikwii jego do
Tuluzy, nadając mu tytuł "Anielskiego Nauczyciela
Kościoła".
Nauka moralna
Święty Tomasz, zapytany pewnego razu, w jaki sposób
najłatwiej można ustrzec się grzechu, tak
odpowiedział: "Pomnij zawsze na obecność
Boga". Zaprawdę piękne i prawdziwe to słowa. Kto
się Boga boi i zawsze o tym pamięta, że Bóg go widzi
i na każdy jego uczynek patrzy, a zna nawet najskrytsze
myśli jego, ten z pewnością nigdy nie dopuści się
grzechu. Dusze czyste i niewinne odznaczają się zwykle
szczerym i gorącym nabożeństwem do Najświętszego
Sakramentu, tego Chleba Anielskiego, gdyż kto go pożywa
z wiarą i pobożnością, żyć będzie na wieki. Był
też święty Tomasz główną sprężyną w
zaprowadzaniu czci Najświętszego Sakramentu, jako też
rozszerzaniu uroczystości Bożego Ciała. W tym celu
napisał wiele przecudnych hymnów, które kapłani do
dziś w kościelnych Godzinkach odmawiają. Ale i lud
śpiewa te hymny z wielką nabożnością, a zwłaszcza
owo powszechnie znane "Tantum ergo Sacramentum -
Przed tak wielkim Sakramentem". Są to jednak tylko
dwie końcowe zwrotki hymnu "Pange lingua gloriosi -
Sław języku chwalebnego", którego całość
poniżej przytaczamy:
Sław języku
chwalebnego
Ciała i Krwi świętości,
Które na okup całego
Świata z wielkiej miłości,
Wydał owoc Panieńskiego
Płodu, Król wielmożności.
Ciała i Krwi świętości,
Które na okup całego
Świata z wielkiej miłości,
Wydał owoc Panieńskiego
Płodu, Król wielmożności.
Nam jest dany, nam
się zrodził
Z czystych Panny wnętrzności,
I po świecie siejąc chodził
Ziarno Boskiej mądrości;
Gdy Mu czas zejścia przychodził,
Cud czyni swej miłości.
Z czystych Panny wnętrzności,
I po świecie siejąc chodził
Ziarno Boskiej mądrości;
Gdy Mu czas zejścia przychodził,
Cud czyni swej miłości.
Ostatni raz gdy za
stołem
Siedząc z apostołami,
Wieczerzając z nimi społem,
Zakon wprzód z obrządkami
Wypełniwszy, wszystkim kołem
Dał się swymi rękami.
Siedząc z apostołami,
Wieczerzając z nimi społem,
Zakon wprzód z obrządkami
Wypełniwszy, wszystkim kołem
Dał się swymi rękami.
Słowo, co się
Ciałem stało,
Słowem swym chleb prawdziwy
Przemienia w swe własne Ciało;
Wino w Krwi napój żywy;
Lubo się zmysłom nie zdało,
Wierz, a bądź niewątpliwy.
Słowem swym chleb prawdziwy
Przemienia w swe własne Ciało;
Wino w Krwi napój żywy;
Lubo się zmysłom nie zdało,
Wierz, a bądź niewątpliwy.
Przed tak wielkim
Sakramentem,
Upadajmy na twarzy,
Niech ustąpią z testamentem
Nowym sprawom już starzy;
Wiara będzie suplementem,
Co się zmysłom nie zdarzy.
Upadajmy na twarzy,
Niech ustąpią z testamentem
Nowym sprawom już starzy;
Wiara będzie suplementem,
Co się zmysłom nie zdarzy.
Ojciec z Synem niech
to sprawi
By Mu dzięka zabrzmiała;
Niech Duch święty błogosławi,
By się Jego moc stała;
Niech nas nasza wiara stawi,
Gdzie jest wieczna cześć, chwała.
By Mu dzięka zabrzmiała;
Niech Duch święty błogosławi,
By się Jego moc stała;
Niech nas nasza wiara stawi,
Gdzie jest wieczna cześć, chwała.
Modlitwa
Boże, który przedziwną nauką świętego Tomasza
Wyznawcy uświetniasz Kościół Twój święty, spraw
miłościwie, prosimy Cię, abyśmy to, czego nauczał,
pojąć zdołali, a to, co sam czynił, naśladować
mogli. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który żyje
i króluje w Niebie i na ziemi po wszystkie wieki
wieków. Amen.
Św. Tomasz z Akwinu
Urodzony dla świata 1226 roku,
Urodzony dla nieba 7.03.1274 roku,
Kanonizowany 18.07.1323 roku,
Ogłoszony Doktorem Kościoła 11.04.1567 roku,
Ustanowiony Patronem uniwersytetów i szkół katolickich 4.08.1880 roku,
Wspomnienie 7 marca
Żywoty Świętych Pańskich
na wszystkie dni roku, Katowice/Mikołów 1937 r.