Ewangelia u Mateusza św. w rozdz. 17
Wziął Jezus Piotra i
Jakuba i Jana brata jego, i wprowadził ich na górę wysoką osobno, i przemienił
się przed nimi. Przyczyny, dla
których się Pan Jezus chciał był w obliczu swych Apostołów przemienić, były te:
Najprzód dla okazania światłości i chwały, które w swej ludzkiej postaci
ukrywał; dla zachęcenia swych Uczniów nadzieją boskiej chwały, jakiej się po
tym życiu strawionym w pobożności i świątobliwości spodziewać mogli; a na
koniec dla dania nam do wyrozumienia, iż prawdziwi słudzy Boscy, prawdziwi
czciciele Jezusa Chrystusa i naśladowcy Jego, ci, którzy w miłości Boskiej
jedynego szukają szczęścia w tym życiu jeszcze, w wewnętrznych serca rozkoszach
i pociechach zakładu szczęścia przyszłego życia doznają. Uważmy sobie teraz
jeszcze miejsce i czas, w których ten cud przemienienia swojego zdziałał, gdyż
i one dla nas nauki zawierają.
Zdziałał go w połowie ciągu
opowiadania swej nauki, w sześć dni potem, jako był zachęcał Apostołów swoich
do noszenia krzyża swojego za Nim, mówiąc: Kto chce być Uczniem moim, niech
bierze krzyż swój i idzie za mną. Skończył był wtedy mowę swoją tą
obietnicą, iż niektórzy z nich nie ujrzą śmierci, póki ich oczy oglądać nie
będą chwały Królestwa Niebieskiego; a jako Pan Bóg jest wiernym w obietnicach
swoich i nie odwłóczy uskutecznienia ich, spełnił je w sześć dni potem
okazaniem im w cudownym Przemienieniu swoim chwałę żywota wiecznego. Te sześć
dni znaczą ciąg wędrówki naszej na tej ziemi, a siódmy znaczy ten pożądany dla
nas dzień spoczynku w Niebie, jeżeli sobie na niego przez pracę i staranie
nasze około zbawienia naszego zasłużymy.
I wprowadził ich na górę
wysoką osobno. Obrał sobie to miejsce
Pan Jezus dla nauczenia nas, iż Pan Bóg zwykł objawiać się osobom usuniętym
sercem przynajmniej swoim od świata, od wielkich zabiegów i staranności o
nabycie dóbr doczesnych, nie pracujących z chciwością, z łakomstwem, lecz z
poddaniem się woli Boskiej, przejętych chęcią przypodobania się Bogu,
kontentującym się tym, czego im Bóg do utrzymania życia udziela. Na koniec
osobom, które pragną wyjść na wysoką górę doskonałości, nie leniących się w
pracy około zbawienia, przezwyciężających się w swych namiętnościach, w
gniewie, niecierpliwości, nieposłuszeństwie i pysze, nie dogadzającym swemu
ciału, których serca jednym słowem miłością Boską i chęcią przypodobania się
Jemu pałają.
Pan Jezus z dwunastu swych
Apostołów nie wybrał jak tylko trzech za świadków swego cudu, a to dla
nauczenia nas, że Pan Bóg nie udziela swych łask nadzwyczajnych jak tylko tym,
którzy Mu z nadzwyczajną gorliwością służą, a nie przypuszczając nawet
Andrzeja, jednego także z najgorliwszych swych Uczniów, do tej szczególnej
łaski, chciał jeszcze pokazać nam, że można nawet czasem być bardzo
świątobliwym, a przecież tak nadzwyczajnych cudów od Boga nie doznawać, gdyż Pan
Jezus nie udziela ich jak w istotnie potrzebnych razach i kiedy tego interes
chwały Jego wymaga. Ci trzej Uczniowie Jezusa Chrystusa Piotr, Jakub i Jan są
jeszcze figurą cnót, o jakie się starać powinniśmy, chcąc, aby modlitwa nasza
skuteczną przed Bogiem była i przyjemną Mu się stać mogła. Przez Piotra ma się
rozumieć cnota żywej wiary, przez Jakuba mocnej nadziei i ufności w Bogu, przez
Jana gorącą miłość.
I przemienił się przed
nimi. A oblicze Jego rozjaśniało jako słońce, szaty zaś Jego stały się białe
jako śnieg. Pan Jezus przemienił się
w ciągu modlitwy, a i to nauka dla nas, iż Pan Bóg zwykł nam w niej najwięcej
łask udzielać. Podczas gorącej modlitwy albowiem zwykło oblicze nasze
rozjaśniać światłem natchnień Boskich i otaczać się promieniem najczystszych
uczuć, bieleją szaty uczynkami najprostszej i najczystszej intencji, jednym
słowem dusza przeistacza się zupełnie według tych słów św. Pawła Apostoła: Gdy
z twarzą zasłonioną, to jest w zebraniu ducha, wpatrujemy się w chwałę Pana i
Boga naszego, wtedy stajemy się prawie przeistoczeni w obraz Jego oświeconymi
światłością Jego.
A oblicze Jego
rozjaśniało jako słońce, szaty zaś Jego stały się białe jako śnieg. Nie miał słów Ewangelista dla wyrażenia godnie
chwały, w jakiej się w tej chwili Pan Jezus ukazał, i użył tylko tak słabego
porównania, ale to pewna, że Zbawiciel odkrył natenczas całą chwałę, wielkość i
jasność, które pod postacią ciała Jego Bóstwo ukrywało, i że temu widokowi nic
by wyrównać nie mogło było. Pan Jezus odejmuje dla miłości naszej przez cały
czas pobytu swojego na ziemi światłość, wielkość i jasność, jakimi ciało Jego
odznaczać się mogło, a my dla zawdzięczenia się tej Jego miłości, nie możemy
jak tylko starać się naśladując umartwienie Jego, poskramiać i martwić ciało
nasze nie pieszcząc go i nie dogadzając mu nigdy.
A oto się im ukazali
Mojżesz i Eliasz z Nim rozmawiający.
Chciał Pan Jezus przypuścić do uczestnictwa chwały swojej tych
dwóch w Starym Testamencie z świątobliwości życia i z gorliwości
o chwałę Boską znanych Mężów,
a to dlatego, iż najlepiej naśladowali byli Chrystusa Pana w
czterdziestodniowym poście Jego, iż zostając długi czas w rozmyślaniu
tajemnic
Boskich na wyniosłych górach, przypuszczonymi zostali byli do
dokładnej
znajomości Boga. A szczególniej też przypuścił ich do
uczestnictwa chwały
swojej dla nauczenia nas, że sprawiedliwi, gorliwi słudzy Boscy
przypuszczonymi
kiedyś zostaną do dzielenia chwały Królestwa Niebieskiego z
samym Chrystusem
Panem, Bogiem i Zbawicielem naszym. Powiedział Chrystus Pan w Ewangelii
św.: Gdzie
ja jestem tam i sługa mój będzie, a Pan wierny w obietnicach swoich
uskutecznić je nie omieszka.
Rozmawiali Mojżesz i Eliasz z Jezusem Chrystusem o męce i
śmierci Jego, jako mówi Łukasz św. w Ewangelii swojej. O tej męce i tej śmierci
straszliwej, które będąc zbytkiem boleści, były oraz zbytkiem zasług i
zadosyćuczynienia za wszelkie przestępstwa i bezprawie narodu ludzkiego,
zbytkiem oraz miłości, którejeśmy się tyle niegodnymi stali. Lecz dlaczego
Chrystus Pan chce wzmiankować o męce swojej w chwili okazania się Jego w
świetle chwały swojej? Oto dla okazania nam, ile w niej dla miłości naszej miał
upodobania, a przy tym dla nauczenia nas, iż pociechy, których niekiedy
doznajemy, nie powinny jak tylko wzmacniać nas do tym mężniejszego znoszenia
cierpień i krzyżów, które się na nas Bogu zsyłać podobać może.
Cóż czynili trzej
Apostołowie podówczas, gdy się Chrystus Pan przemienił? Oto byli znużeni snem.
Zaczęli byli modlić się z Chrystusem Panem, lecz wkrótce upadli na siłach i
dali się przezwyciężyć potrzebie ciała ich. Często się zdarza oziębłym doznawać
uprzykrzenia w modlitwie, lecz przez to też nie zostają przeistoczeni w ciągu
jej tak jako gorliwi. Im to jedynie przystoi ta pochwała Mędrca Pańskiego: Lepszy
jest koniec modlitwy jak początek. – Wytrwałość w modlitwie albowiem
wysługuje duchowne przeistoczenie, gdy więc oziębli odstępują od tego ćwiczenia
pobożności z przyczyny, że w nim wielkiej przyjemności nie znajdują, wtedy
tracą całą korzyść, jaką przynieść może, i nie doznają pociech wewnętrznych,
które sprawiać zwykła.
A oto się im ukazali
Mojżesz i Eliasz z Nim rozmawiający.
Gdy się przebudzili Uczniowie Pańscy a ujrzeli Zbawiciela i dwóch Mężów
stojących przy Nim, wtedy Piotr tak żywą radością uczuł się przejętym, iż
zawołał z uniesieniem: Panie, dobrze nam tu być. Jeśli chcesz uczyńmy tu
trzy przybytki: Tobie jeden, Mojżeszowi jeden, a Eliaszowi jeden. Nie można
się dziwować Piotrowi, iż go ten widok tak wielce zachwycił, iż zapominając o
wszystkim chciał na tym szczęśliwym miejscu przemienienia świetnego Jezusa
Chrystusa wieczne siedlisko swoje założyć. Jednakże Piotr nie wiedział sam
czego żądał, chcąc, aby nie przyszła więcej męka Chrystusa Pana do skutku, i
aby on ze Zbawicielem swoim nigdy z góry Tabor nie schodził, gdyżby przez to
cały naród ludzki wielkich korzyści pozbawionym był został. Podobnie też i my
nie wiemy sami czego chcemy, pragnąc doświadczać ciągle w tym życiu pociech i
rozkoszy, gdyż nie jesteśmy na tej ziemi dla odpoczynku, lecz dla pracy, dla
znoszenia krzyżów, cierpień, wszelkich przeciwieństw, i wysłużenia sobie przez
nie wiecznej szczęśliwości nagrody.
Gdy on jeszcze mówił, oto
obłok jasny okrył ich. Przez ten
obłok ma się rozumieć Duch Święty, z którego wypływa obfitość darów łaski Boskiej.
Był on jasnym a niezachmurzonym, tak jako ten, w którym Pan Bóg zwykł był
objawiać się w Starym Testamencie, gdyż za przyjściem Chrystusa Pana na świat,
cień ustąpił był przed jasnością prawdy.
A oto głos z obłoku
mówiący: Ten jest mój Syn miły, w którymem sobie dobrze upodobał. Jego
słuchajcie. Też same słowa wyrzekł
był Bóg przy chrzcie Chrystusa Pana, gdy się dał był po raz pierwszy słyszeć
głos Jego do Syna. Dodał jeszcze teraz te słowa: Jego słuchajcie, a to
dla upoważnienia jeszcze nauki i przepisów Zbawiciela, tego Zbawiciela Jezusa
Chrystusa, któren mówił sam o sobie: Nauka moja nie jest moja, ale Tego,
któren mię posłał.
A usłyszawszy Uczniowie
upadli na twarz swoją i polękli się bardzo. Ach! jeżeli tyle przeraża łaskawy głos Pański, jakież straszne
wrażenie nie sprawi na sercach groźny głos Jego, gdy przyjdzie sądzić świat
cały? Uważmy sobie jeszcze i to, iż Duch Święty zwykł niekiedy wzbudzać zrazu
przestrach w sercu, lecz wkrótce potem przywraca niebieski pokój do duszy.
A przystąpiwszy Jezus
dotknął się ich i rzekł im: wstańcie a nie bójcie się. Dobroć i łaskawość Zbawiciela maluje się w każdym
Jego słowie i postępku, a gdy przemawia tak w Ewangelii św., jako i wewnętrznie
do serc naszych, to nie inaczej, jak dla wzbudzenia w nas uczuć ufności,
miłości i świętego pokoju rozkoszy. Jemu właściwa podnosić upadłych, zachęcać
trwożliwych, zaspakajać bojaźliwych.
A podniósłszy oczy swe
nikogo nie widzieli, jedno samego Jezusa.
Niech nam dość na tym będzie, aby Pan Jezus z nami zostawał, czyli w
pociechach, czyli w smutku Jego samego szukając, łatwiej szczęście znajdziemy.
Gdy zaś zstępowali z góry
przykazał im Jezus, mówiąc: nikomu nie powiadajcie widzenia tego, aż syn
człowieczy zmartwychwstanie. Zakazał
Chrystus Pan Uczniom swoim rozgłaszać cud przemienienia swego, a to dla dania
nam przykładu wielkiej pokory, a przy tym dla okazania nam chęci, którą miał,
cierpienia, wzgardy i bluźnierstw podczas męki swojej od tylu ludzi nieuznających
Go czym by był w istocie.
–––––––––––
Krótki
wykład świętych Ewangelij na Niedziele i Święta całego roku. Z włoskiego X.
Piotra Ximenes na polskie przełożony. Tom I. Stanisławów 1848, ss. 69-74.