POD OPIEKĄ ŚW. JÓZEFA I ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA

Contemplare et contemplata aliis tradere

Veritas liberabit vos

niedziela, 24 września 2017

o. Czesław Kaniak OP: Podręcznik III Zakonu

Znalezione obrazy dla zapytania III Zakon dominikańskiReguła Braci i Sióstr
Trzeciego Zakonu Świeckiego św. Dominika
(w brzmieniu z roku 1923)

Rozdział I:
O istocie i celu Trzeciego Zakonu
1. Trzeci Zakon świecki Braci Kaznodzieji, czyli Zakon od pokuty św. Dominika, zwany także Milicją Jezusa Chrystusa, jest to zgromadzenie wiernych żyjących wśród świata, którzy stawszy się uczestnikami zakonnego i apostolskiego życia Zakonu Braci Kaznodzieji, według właściwej sobie Reguły przez Stolicę Apostolską potwierdzonej, dążą do chrześcijańskiej doskonałości pod kierownictwem tegoż Zakonu.
2. Celem Trzeciego Zakonu jest uświęcenie własne, czyli dążenie do doskonalszego życia chrześcijańskiego, staranie się zarazem o zbawienie dusz w sposób odpowiedni stanowi ludzi żyjących wśród świata.
3. Środki zaś do osiągnięcia tego celu, oprócz przykazań wspólnych (wszystkim wiernym) i obowiązków stanu, są następujące: zachowanie niniejszej reguły, ciągła modlitwa i o ile to może być liturgiczna, przystępowanie do pokuty św., dzieła apostolstwa wiary i Kościoła oraz miłosierdzia, według możności własnego stanu.
4. Zrzeszenia, na jakie dzieli się Trzeci Zakon, nazywają się bractwami albo stowarzyszeniami (sodalicjami). Może jednak ktoś być przyjętym do Trzeciego Zakonu, dla szczególnej przyczyny, mimo iż do jakiegoś związku nie należy.
5. Stowarzyszenia tercjarskie nie mogą być ważnie zakładane bez zezwolenia Ordynarjusza i - o ile to być może - mają być oddzielne dla mężczyzn i dla niewiast.
6. Cokolwiek (w regule) jest wyrażonem w rodzaju męskim, odnosi się również tym samym prawem i do niewiast, chyba że z samych już słów lub z natury rzeczy co innego wypływa.
7. Niech będą również, o ile to być może, i stowarzyszenia kapłanów świeckich, którzyby pod kierownictwem jakiegoś z Ojców zakonnych dążyli do doskonalszego życia apostolskiego.
Rozdział II:
O mających być przyjętymi i o warunkach przyjęcia
8. Aby Zakon ten mógł stale i ciągle wzrastać w dobrem - co, jak to każdy widzi, najwięcej zależy od przyjmowania doń osób należycie do tego usposobionych - nikt do Trzeciego Zakonu nie może być przyjętym, jeżeli po dokładnem zbadaniu i dostatecznej próbie nie okaże się, według roztropnego zdania Dyrektora, iż jest: katolikiem, prowadzącym uczciwe życie, cieszącym się dobrą sławą, mającym szczere pragnienie dążenia do chrześcijańskiej doskonałości, dającym zarazem nadzieję wytrwania w dobrem postanowieniu, przede wszystkiem jeśli jest młodym. Co więcej, jako prawy syn w Panu św. Dominika, musi być Prawdy katolickiej wiary, według swojego stanu i możności, nie tylko miłośnikiem, ale i szermierzem prawdziwym. Jak również pełnym czci dla św. Stolicy Apostolskiej.
9. Tak dopiero usposobieni, wszyscy wierni obojga płci, czy to duchowni, czy to świeccy, z wyjątkiem osób zakonnych, jak i osób do innego trzeciego Zakonu już należących, tak wolni, jak małżeństwem związani, po ukończeniu lat osiemnastu, ci ostatni jednak za pozwoleniem O. Prowincjała dla słusznej przyczyny udzielonem, mogą być wpisane w poczet Trzeciego Zakonu Braci Kaznodzieji. Związani małżeństwem nie mogą zazwyczaj być przyjętymi bez zezwolenia drugiej strony, chyba że z ich strony lub i z drugiej istnieje przyczyna, dla której według rozsądnego zdania należałoby inaczej postąpić.
10. Do Trzeciego Zakonu mogą przyjmować:
a. Generał Zakonu lub Prowincjał w obrębie swojej władzy
b. Dyrektor Trzeciego Zakonu prawnie ustanowiony dla swojego stowarzyszenia lub przez tegoż w pojedynczych wypadkach ustanowiony delegat
c. Każdy kapłan przez Generała Zakonu lub Prowincjała delegowany. W miejscach jednak, gdzie stowarzyszenie prawnie istnieje, nie może delegat z władzy sobie powierzonej robić użytku bez zgody Dyrektora tegoż stowarzyszenia lub specjalnego pozwolenia delegującego. Delegacja udzielona przez Generała Zakonu trwa na całe życie, delegacja zaś dana przez Prowincjała musi być potwierdzoną przez jego następcę.
11. Aby ktoś do stowarzyszenia Trzeciego Zakonu był wpisanym, potrzeba, aby oprócz przychylnego zdania Dyrektora, zgodziła się na to i rada stowarzyszenia.
Rozdział III:
O ubiorze Braci i Sióstr
12. Całkowity ubiór Trzeciego Zakonu, sporządzony ze zwykłej materji wełnianej, składa się z habitu białego koloru, z skórzanego paska, którym się biodra opasuje, a nadto dla braci z płaszcza z kapturem czarnego koloru, dla sióstr zaś z welonu i opaska z białego płótna.
13. Zwykli tercjarze zamiast pełnego ubioru mają nosić pod świeckiemi szatami przynajmniej mały z wełnianej materji biały szkaplerz.
14. Tercjarze podczas publicznych św. obrzędów mogą nosić pełny ubiór Trzeciego Zakonu lub inne szczególne odznaki, według zwyczajów miejscowych, ale tylko za pozwoleniem biskupa miejscowego (raz na zawsze otrzymanem).
15. Zakazuje się publicznie nosić pełnego ubioru Trzeciego Zakonu poza św. obrzędami, chyba za specjalnem pozwoleniem Generała Zakonu i miejscowego biskupa.
16. Po śmierci wszyscy Tercjarze mogą być przybrani w pełny ubiór albo Trzeciego Zakonu, albo też samego wielkiego Zakonu Braci i Sióstr.
17. Ubranie świeckie niech będzie odpowiednie do wieku i stanu; w niem ma się przebijać skromność chrześcijańska, zwłaszcza co do formy należy usunąć wszelką próżność światową, jak to przystoi sługom i służebnicom Chrystusa.
Rozdział IV:
O sposobie przyjmowania do trzeciego Zakonu i poświęceniu habitu
18. Po ukończeniu czasu próby, postulant zostaje przyjęty przez Dyrektora lub jego delegata przed ołtarzem kościoła lub w innem odpowiedniem miejscu według ceremonjału Trzeciego Zakonu, w obecności przynajmniej kilku członków Stowarzyszenia. Można przyjąć postulanta i bez świadków, ale wtedy, gdy nie ma być wpisanym do jakiegoś Stowarzyszenia.
19. Przez legalne przyjęcie habitu, tem samem uczestniczą we wszystkich łaskach duchownych tak Braci, jak i Sióstr Zakonu.
20. Każdy nowy szkaplerz należy poświęcić. Poświęcenia tego dokonać mogą, prócz tych, którzy mają władzę przyjmowania do obłóczyn, wszyscy kapłani naszego Zakonu; w miejscach zaś, gdzie niema braci naszego Zakonu ani Dyrektora Stowarzyszenia, taką władzę posiadają kapłani upoważnieni do słuchania spowiedzi św.
Rozdział V:
O nowicjacie i profesji
21. Zanim nowicjusze zostaną dopuszczeni do profesji, mają przez cały rok pod kierunkiem Mistrza nowicjatu uczyć się reguły, aby zapoznać się z przepisanemi obowiązkami i z duchem św. O. Dominika.
22. Po ukończeniu roku nowicjatu, albo już przedtem, jeśli tego wymagają szczególne warunki danej osoby, Dyrektor za pozwoleniem większości Rady Stowarzyszenia przypuszcza nowicjusza do profesji.
23. Ci, którzy zostali prywatnie przyjęci do Trzeciego Zakonu, mogą być przypuszczeni do profesji wedle roztropnego sądu tego, który ma odpowiednią władzę.
24. Profesja polega na uroczystej obietnicy, ale bez ślubu, życia wedle reguły Trzeciego Zakonu Braci Kaznodzieji.
25. Profesję składa się w następujący sposób:

Na cześć Boga wszechmogącego, Ojca i Syna i Ducha Świętego, Błogosławionej Panny Marji i św. Dominika, ja N. N. wobec was Dyrektorze i Przeorze (lub Przeoryszo) Stowarzyszenia Trzeciego Zakonu od pokuty św. Dominika w tem miejscu założonego, w zastępstwie Najprzewielebniejszego Generała Zakonu, czynię profesję, że chcę żyć według reguły i ustaw Braci i Sióstr tegoż Zakonu od pokuty aż do śmierci.
26. W każdem Stowarzyszeniu dla własnych członków ma być książka, w której spisuje się imię przyjętego, dzień jego obłóczyn i profesji. Którzy prywatnie przyjmują tercjarzy, mają wysłać podobne informacje do O. Prowincjała tego terytorjum, w którem tercjarz zwykle przemieszkuje, lub do Przełożonego, od którego otrzymał władzę.
27. Bracia Trzeciego Zakonu po złożeniu takiej profesji, która jest wieczystą, są obowiązani do wytrwania w tym Zakonie, i bez słusznej przyczyny nie mogą przenieść się do innego trzeciego Zakonu.
Rozdział VI:
O odmawianiu Oficjum
28. Tercjarze mają odmawiać codziennie: albo dawne Oficjum, złożone z "Ojcze nasz", albo małe Oficjum do Matki Bożej według rytu zakonnego, albo cały różaniec (15 dziesiątek), albo, jeśli mają przeszkodę, to jedno z małych Oficjów, w naszym Zakonie potwierdzonych, lub też trzecią część różańca (5 dziesiątek).
29. Ci, którzy odmawiają dawne Oficjum złożone z "Ojcze nasz,", mają odmówić na Jutrznię dwadzieścia osiem "Ojcze nasz" i „Zdrowaś", na nieszpory czternaście, na każdą inną godzinę kanoniczną siedem. Nadto mają zmówić Skład Apostolski "Wierzę w Boga" na początku jutrzni, przed prymą i przy końcu komplety. Jutrznię zwykle się odmawia w przeddzień lub też rano tego samego dnia, inne godziny kanoniczne przed południem, nieszpory zaś i kompletę przed końcem dnia. Zresztą wszystkie godziny kanoniczne można odmówić w każdej porze dnia, byle tylko zachowano porządek godzin kanonicznych.
30. Kapłani i wogóle wszyscy mający święcenia zadośćczynią temu obowiązkowi przez odmawianie swego brewjarza, lecz raz dziennie niech odmówią Responsorjum "O spem miram" z wierszem i oracją na cześć św. Dominika.
31. Kapłani Tercjarze mogą uzyskać od Generała Zakonu pozwolenie używania brewjarza i mszału według kalendarza Zakonu.
Rozdział VII:
O spowiedzi, Komunji św. i innych ćwiczeniach duchownych
32. Do sakramentu pokuty i Eucharystji, o ile nie mają słusznych przeszkód, mają przystępować dwa razy miesięcznie. Jeśli zaś częściej, a nawet codziennie chcieliby przyjmować Komunję św., to ta ich pobożność jest pochwały godna.
33. Tercjarze wedle możności niech się starają codziennie słuchać Mszy św. i to z całą uwagą i pobożnością, odprawiać rozmyślanie i oddawać się innym ćwiczeniom duchownym, zgodnym z duchem Zakonu.
34. Szczególne nabożeństwo i miłość niech mają do najwierniejszej Opiekunki całego Zakonu Najśw. P. Marji, Jej Oblubieńca św. Józefa, Patrjarchy św. Dominika, Dziewicy Sieneńskiej św. Katarzyny, patronki Trzeciego Zakonu, oraz do wszystkich Świętych i Błogosławionych Zakonu.
35. W kościele niech się zachowują z największym szacunkiem, zwłaszcza w czasie nabożeństw, tak by byli przykładem dla wszystkich wiernych.
36. Gorąco się poleca, by w poszczególnych stowarzyszeniach przynajmniej raz do roku odprawiono rekolekcje i to przynajmniej przez trzy dni.
Rozdział VIII:
O postach
37. Prócz dni postów i wstrzemięźliwości przez Kościół św. ustanowionych, Tercjarze, którzy nie mają poważnych przeszkód, mają zachować post ścisły w wigilję uroczystości M. B. Różańcowej, św. O. Dominika i św. Katarzyny Sieneńskiej. Nadto i zgodnie z duchem pokuty Zakonu i z dawną regułą, chwalebną jest rzeczą, jeśli zachowują ścisły post w piątki całego roku i oddają się innem ćwiczeniom pokutnem, a to za zgodą Dyrektora lub też roztropnego spowiednika.
Rozdział IX:
O unikaniu rozrywek i zabaw światowych
38. Niech się wstrzymają od wszelkiego wychodzenia nieużytecznego dla nasycenia tylko ciekawości. Niech nie uczęszczają ani na tańce, ani na światowe uczty, ani na próżne widowiska. Gdyby się od tych wszystkich nie mogli wstrzymać, niech z potrzeby uczynią cnotę, a jeśli jest czas, niech proszą o pozwolenie O. Dyrektora, lub przynajmniej niech go o tem powiadomią.
Rozdział X:
O szacunku względem Przełożonych i osób duchownych
39. Tercjarze niech największym szacunkiem otaczają biskupów i swoich proboszczów, wszystkie zaś należności, które im się należą, czyto wedle istniejących w danem miejscu przepisów, czy też zwyczajów, niech wiernie spłacają. Co do innych osób duchownych, to każdej wedle jej stopnia i godności niech szacunek okazują.
Rozdział XI:
O uczynkach apostolstwa i miłości
40. Idąc w ślady Patrjarchy św. Dominika i Serafickiej Dziewicy Katarzyny Sieneńskiej, wszyscy Tercjarze sercem żarliwem i hojnem niech oddadzą, poświęcą swe życie dla chwały Bożej i zbawienia bliźnich.
41. Pamiętni tradycji naszych przodków, niech słowem i czynem pracują dla Prawdy katolickiej wiary, dla Kościoła i Stolicy Apostolskiej, wszędzie i zawsze występując jako nieugięci obrońcy ich praw. Również niech użyczą swej pomocy w pracach apostolskich, zwłaszcza swego Zakonu.
42. Niech się oddadzą uczynkom miłosierdzia i miłości, odpowiednio do czasów i potrzeb miejscowych, czy to prywatnie, czyli wspólnie, wedle swej możności, pod kierunkiem Przełożonych.
43. Niechaj chętnie pomagają swemu proboszczowi w dziełach pobożnych parafji, a zwłaszcza, jeśli okaże się tego potrzeba, w udzielaniu chłopcom i dziewczętom nauki katechizmu.
Rozdział XII:
O odwiedzaniu chorych i użyczaniu im pomocy
44. W stowarzyszeniach mają być wyznaczeni infirmarze, którzy wedle wskazówek Dyrektora z miłością mają odwiedzać chorych członków i starać się im pomóc tak w duchownych, jak i w materjalnych potrzebach.
Rozdział XIII:
O śmierci Braci i o modlitwach za umarłych
45. Jeśli który Tercjarz umrze, o jego śmierci należy innych członków uwiadomić w odpowiednim czasie, a wszyscy członkowie tegoż Stowarzyszenia mają osobiście wziąść udział w pogrzebie zmarłego, chyba że mają słuszną przeszkodę.
46. Nadto w ciągu ośmiu dni od chwili otrzymania wiadomości o śmierci, każdy członek tego samego Stowarzyszenia ma za jego duszę odmówić trzecią część różańca (5 dziesiątków), wysłuchać jedną Mszę św. i przyjąć raz Komunję św.
47. Codziennie każdy ma odmówić za żywych i umarłych całego Zakonu jedno "Ojcze nasz", "Zdrowaś" i "Wieczne odpoczywanie".
48. Nadto każdy w ciągu roku ma dać na trzy Mszy św. lub przynajmniej tyleż wysłuchać na intencję Braci i Sióstr, tak żywych, jak i umarłych.
Rozdział XIV:
O Przełożonych trzeciego Zakonu
49. Trzeci Zakon św. Dominika podlega zupełnie bezpośredniej władzy Generała Zakonu, dlatego od niej zależą całe stowarzyszenia, poszczególni członkowie i wszyscy Dyrektorowie w tych rzeczach, które się tyczą sposobu życia w stosunku do reguły.
50. Prócz Generała Zakonu, także Prowincjałowie w granicach swojej prowincji z urzędu swego mają władzę nad Trzecim Zakonem.
51. Generał Zakonu i Prowincjałowie mają prawo wizytowania, czy to osobiście, czy przez innych, poszczególne Stowarzyszenia i to corocznie, a nawet częściej, o ile tego okaże się potrzeba. Wszyscy i poszczególni przyjmą z wdzięcznością i pokorą wszystkie rozporządzenia, które wydadzą jako odpowiednie przed Panem, a więc ich rady, wskazówki, nakazy i napomnienia, a nawet usunięcie piastującego jaki urząd.
52. Tercjarze, którzy nie są członkami jakiegoś Stowarzyszenia, jako swych Przełożonych mają uważać Generała Zakonu lub Prowincjała. Wszyscy inni, wpisani do Stowarzyszenia, podlegają władzy Dyrektora i innym przełożonym danego Stowarzyszenia.
53. Mianowanie Dyrektora dla Stowarzyszeń przy kościołach Zakonu należy wyłącznie do Generała Zakonu lub Prowincjała. Przy innych kościołach potrzeba nadto zezwolenia biskupa miejscowego.
54. Urząd Dyrektora trwa przez trzy lata; po upływie tego czasu może być na nowo mianowanym.
55. Dyrektor w ciągu swego urzędowania może wszystko wykonywać, co się tyczy duchownego prowadzenia członków. Co zaś do przemówień, musi zachować prawo kościelne.
56. Dyrektorzy z kleru świeckiego raz na rok mają przysłać Prowincjałowi sprawozdanie o stanie i rozwoju Stowarzyszenia sobie powierzonego.
Rozdział XV:
O piastujących urzędy w Trzecim Zakonie
57. W każdem Stowarzyszeniu ma być Przeor, Subprzeor, Mistrz nowicjuszów i inni, sprawujący różne urzędy i członkowie Rady.
58. Rada Stowarzyszenia nie może liczyć ponad dwunastu członków. Z prawa należą do Rady: Przeor, Subprzeor i Mistrz nowicjuszów.
59. Przy założeniu Stowarzyszenia, wszystkich, którzy mają piastować jakiś urząd, mianuje Prowincjał; podobnie czyni to po rozwiązaniu Rady. Rada zaś uważa się za rozwiązaną, gdy albo wszyscy jej członkowie lub przeważna ich część z jakiejkolwiek przyczyny nie może wypełniać swych obowiązków.
60. Okres sprawowania urzędów i brania udziału w Radzie rozciąga się na trzy lata; lecz corocznie Dyrektor odnawia trzecią część Rady, w porozumieniu z pozostałymi. W roku, kiedy ma nastąpić mianowanie nowych przełożonych, naprzód Dyrektor uzupełnia Radę, następnie wraz z pełną Radą wybiera Przeora i innych przełożonych, a w razie rozbieżności zdań między Dyrektorem a Radą należy się odnieść do Prowincjała.
Rozdział XVI:
O obowiązkach Przeora i innych urzędnikach Stowarzyszenia
61. Obowiązkiem Przeora to dokładanie wszelkich starań, aby wszyscy zachowali przepisy Reguły. Ma pilnie czuwać, aby żaden z członków nie miał ani w chodzie, ani w swym układzie, ani w ubiorze, coś takiego, co by słusznie mogło gorszyć oczy innych. Jeśli zauważy, że ktoś przekracza przepisy lub je zaniedbuje, ma z miłością upomnieć lub skarcić, albo jeśli będzie uważał za stosowniejsze niech powiadomi Dyrektora Stowarzyszenia, aby on sam napomniał.
62. Subprzeor zastępuje Przeora w razie jego nieobecności.
63. Inni piastują takie urzędy, które ze względu na miejscowe zwyczaje i potrzeby poszczególnych Stowarzyszeń lepiej odpowiadają.
64. Dyrektor zwołuje Radę i jej przewodniczy - i to tyle razy, ile razy jej głosy są potrzebne, albo według przepisów Reguły, albo też dla spraw większej wagi.
Rozdział XVII:
O zebraniach Braci
65. Tercjarze mają mieć wspólne zebranie raz na miesiąc, o naznaczonem dniu i godzinie, aby wysłuchać słowa Bożego z ust Dyrektora i wziąć udział we Mszy św., o ile by godzina była ku temu stosowna.
66. Dyrektor ma czytać i wyjaśniać Regułę, pouczać, co mają czynić, poprawiać błędy i niedbalstwa, tak jak uważa zgodne z chwałą Bożą i duchem Reguły.
67. Należy odmówić modlitwy za żywych i umarłych i udzielić absolucji za przewinienia przeciwko Regule.
Rozdział XVIII:
O upominaniu Braci
68. Jeśliby jakiś członek dopuścił się ciężkiej winy, a upomniany przez Dyrektora, nie poprawił się, wedle stanu osoby i wielkości winy ma być lżej lub ciężej ukarany. Może być do czasu wykluczony ze Stowarzyszenia albo też zupełnie usunięty, ale tylko za zgodą Rady i po dwukrotnem upomnieniu, po których się nie poprawił. Tak usunięty nie może być powtórnie przyjęty, chyba za zgodą Rady Stowarzyszenia.
69. Tylko Generał Zakonu lub Prowincjał mają władzę bez uprzedniego napomnienia usunąć członka Trzeciego Zakonu dla ważnych powodów; a jeśli zachodzi wypadek zgorszenia, to mogą to uczynić bez żadnego poprzedniego napomnienia.
Rozdział XIX:
O dyspensach
70. Generał Zakonu ma pełną władzę dyspensowania z jakiegobądź przepisu tej Reguły. Podobnie Prowincjał w granicach swej jurysdykcji. Dyrektor w swem Stowarzyszeniu lub delegowany od nich może z rozumnej przyczyny swym Tercjarzom w poszczególnych wypadkach udzielać dyspensy.
Rozdział XX:
O sposobie obowiązującym tej Reguły
71. Przepisy tej Reguły, prócz praw boskich i ludzkich, nie obowiązują Braci i Siostry pod grzechem wobec Boga, lecz tylko do kary, którą już sama Reguła naznacza lub którą Dyrektor naznaczy na podstawie rozdziału osiemnastego. Bracia zaś, pamiętni swej profesji, niech zachowują wszystkie przepisy tej Reguły, przy pomocy łaski Pana naszego i Zbawcy Jezusa Chrystusa, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje, Bóg, po wszystkie wieki. Amen.
DEKRET
Ojciec św. Pius XI, z Bożej łaski Papież, na audjencji, udzielonej niżej podpisanemu Sekretarzowi św. Kongregacji "de Religiosis", przyzwalając na prośby Najprzewielebniejszego O. Generała Zakonu Kaznodziejskiego, aprobował i potwierdził Regułę Braci i Sióstr Trzeciego Zakonu Świeckiego św. Dominika, regułę, już przedtem potwierdzoną przez Najwyższych Pasterzy Innocentego VII i Eugenjusza IV, teraz zaś do obecnych czasów zastosowaną, a przez św. Kongregację przejrzaną, taką, jaka się znajduje w obecnym egzemplarzu, którego autograf przechowuje się w archiwum tejże św. Kongregacji, nade wszystko zastosowawszy w niej przepisy Prawa Kanonicznego.

Dan w Rzymie, ze Sekretarjatu św. Kongregacji "de Religiosis", dn. 23 kwietnia 1923 r.
C. Kardynał Laurenti Pref. Maurus M. Serafini Ab. S. B.



(według stanu w chwili wydania Podręcznika - 1931 r.)
I. Odpusty zupełne
A) Tercjarze obojga płci, po spowiedzi i Komunji św., dostępują odpustów w następujące dnie:
  1. W dniu wstąpienia do Trzeciego Zakonu przez obłóczyny
  2. W dniu profesji
  3. Ile razy, pragnąc doskonalszego życia, przez ciągłych trzy dni odprawiają ćwiczenia duchowne
  4. Raz na miesiąc, w dniu przez nich wybranym, jeśli przez cały miesiąc codziennie przez kwadrans lub pół godziny odprawiają rozmyślanie
  5. W dniu, kiedy po otrzymaniu święceń kapłańskich i po spowiedzi, odprawią pierwszą Mszę św., lub po spowiedzi i Komunji św. są obecni przy pierwszej Mszy św. Tercjarza.
B) Ciż sami Tercjarze, skoro po spowiedzi i Komunji św. otrzymają w jednym z niżej wymienionych dni absolucję generalną lub błogosławieństwo, według formułki "Intret oratio mea in conspectu tuo" przez św. Kongr. Rit. przepisaną wraz z odmówieniem "Confiteor, Misereatur i Absolutionem" według rytu Zakonu dominikańskiego; a mianowicie w dnie:
  1. Narodzenia P. J. Chr.
  2. Zmartwychwstania
  3. Zesłania Ducha Świętego
  4. Bożego Ciała
  5. Niepokalanego Poczęcia N. M. P.
  6. Zwiastowania N. M. P.
  7. Wniebowzięcia N. M. P.
  8. Różańcowej M. B.
  9. Św. Dominika
  10. Św. Katarzyny Seneńskiej
  11. Na zebraniach miesięcznych
C) Ciż sami Tercjarze, jeśli po spowiedzi i Komunji św. odwiedzą pobożnie jakikolwiek kościół Zakonu lub Stowarzyszenia Trzeciego Zakonu i tam pomodlą się na intencję Ojca św., w następujące uroczystości:
  1. Narodzenia P. J. Chr.
  2. Nowego roku
  3. Trzech Króli
  4. Zmartwychwstania
  5. Wniebowstąpienia
  6. Zielonych Świąt
  7. Bożego Ciała
  8. Najśw. Serca Jezusowego
  9. Oczyszczenia Najśw. M. P. (2-go lutego)
  10. Zwiastowania N. M. P. (25-go marca)
  11. Nawiedzenia Najśw. M. P. (2-go lipca)
  12. Wniebowzięcia N. M. P. (15-go sierpnia)
  13. Narodzenia N. M. P. (8-go września)
  14. Różańcowej M. B. (1 niedziela października)
  15. Ofiarowania N. M. P. w świątyni (21-go listopada)
  16. Niepokalanego Poczęcia N. M. P. (8-go grudnia)
  17. Opieki N. M. P. (11-go grudnia)
  18. Św. Rajmunda de Pennafort (23-go stycznia)
  19. Św. Katarzyny de Ricci (13-go lutego)
  20. Przeniesienie relikwii św. Katarzyny Sieneńskiej (czwartek po niedzieli mięsopustnej)
  21. Św. Tomasza z Akwinu (7-go marca)
  22. Św. Józefa, Oblubieńca N. M. P. (19-go marca)
  23. Św. Wincentego Ferrerjusza (5-go kwietnia)
  24. Św. Agnieszki z Monte Polciano (20-go kwietnia)
  25. Św. Piotra, męczennika (29-go kwietnia)
  26. Św. Katarzyny Seneńskiej (30-go kwietnia)
  27. Św. Piusa V. papieża (5-go maja)
  28. Św. Antonina (10-go maja)
  29. Przeniesienie relikwji św. Dominika (24 maja)
  30. Św. Jana i Towarzyszy męczenników z Gorkum (9–go lipca)
  31. Św. Marji Magdaleny, Protektorki Zakonu (22-go lipca)
  32. Św. O. Dominika (4-go sierpnia)
  33. Św. Jacka (17 sierpnia)
  34. Św. Róży Limańskiej (30-go sierpnia)
  35. Św. Dominika ze Soriano (25-go września)
  36. Św. Franciszka z Assyżu (4-go października)
  37. Św. Ludwika Bertranda (10-go października)
  38. Wszystkich Świętych Zakonu dom. (12-go listopada)
  39. Św. Katarzyny Panny i męczenniczki - Protektorki Zakonu (25-go listopada)
  40. Opieki św. Tomasza z Akwinu Patrona szkół katolickich (13-go listopada)
  41. Wszystkim tym, którzy po spowiedzi i Komunji św. pobożnie biorą udział w cztery rocznice albo nabożeństwa za umarłych, przepisane w Zakonie dominikańskim i modlą się tam na intencję Ojca św. a mianowicie:
    10-go listopada: za dusze Braci i Sióstr i Tercjarzy Zakonu;
    4-go lutego: za dusze rodziców, krewnych i powinowatych;
    5-go września: za dobrodziejów Zakonu;
    12-go lipca: za dusze tych, którzy byli pochowani w kościołach i na cmentarzach Zakonu dominikańskiego
D) Ciż sami Tercjarze w godzinę śmierci, jeśli są jak powyżej usposobieni, lub przynajmniej skruszeni, wzywają pobożnie ustami, jeśli mogą, a w razie przeciwnym w sercu Najśw. Imię Jezus.
Również w dniu śmierci, jeśli wtedy mają na sobie szkaplerz albo są ubrani w habit Zakonu, albo przynajmniej mają habit lub szkaplerz na łóżku położony.
II. Błogosławieństwo papieskie połączone z odpustem zupełnym
Błogosławieństwo to może udzielić Tercjarzom Dyrektor Stowarzyszenia dwa razy do roku i to według przepisanej formuły. Udzielić je może członkom wspólnie tylko zebranym, po odprawionej należycie spowiedzi i Komunji św., byle tylko w tym samym dniu i w tej samej miejscowości Biskup podobnegoż nie udzielał.
III. Odpusty cząstkowe
A) Odpusty siedmiu lat i siedmiu kwadragen zyskują:
  1. Tercjarze, którzy przynajmniej ze skruszonem sercem odwiedzą w jednym z dni naznaczonych w rozdziale I. lit. C kościół Zakonu lub Stowarzyszenia i tam się pomodlą na intencję Ojca św.
  2. Ile razy przez półgodzinę odprawiają rozmyślanie
B) Odpust pięciu lat i pięciu kwadragen: Ilekroć pocałują swój poświęcony szkaplerz.
C) Trzech set dni: Ile razy, przynajmniej ze skruszonem sercem, wypełnią akt pobożności lub miłości.
IV. Odpusty Stacyj Rzymskich
W dni stacyjne, naznaczone w mszale rzymskim, jeśli Tercjarze odwiedzą kościół Stowarzyszenia lub w jego braku kościół swój parafjalny i pomodlą się tam na intencję Ojca św., dostąpią tych samych odpustów, któreby otrzymali, zwiedzając osobiście w Rzymie w te dnie kościoły, naznaczone w tym samym mszale, byleby wykonali przepisane pobożne dzieła.
V. Odpusty za odmówienie pewnych modlitw
1. Za odmówienie responsorjum "O spem miram": Tercjarze odmawiający responsorjum "O spem miram" na cześć św. Dominika, zyskują raz na dzień odpust pięciuset dni, a jeśli odmawiają codzień przez cały rok, otrzymują odpust zupełny w uroczystościach:
a) św. O. Dominika (4-go sierpnia);
b) Przeniesienia relikwji św. Dominika (24 maja);
c) św. Dominika ze Suriano (25-go września).
2. Odpust stu dni zyskują raz na dzień za odmówienie następujących modlitw św. Katarzyny Sieneńskiej lub do niej zwrócone:
A) Modlitwy "O Virgo, maxima gloria praestans" etc. z wierszem i oracją, jak jest w brewjarzu dominikańskim w oficjum św. Katarzyny Sieneńskiej do Magnificat w II nieszporach
B) Modlitwy za Ojca św. napisane przez św. Katarzynę "Dio supremo ed ineffabile"
C) Modlitwy za Kościół także przez nią ułożonej "Ho ricorso a Voi".
Uwaga: Wszystkie i każdy z tych odpustów, prócz odpustu zupełnego zyskiwanego w godzinę śmierci, mogą być ofiarowane za dusze w czyśćcu cierpiące.
VI. Przywileje
1. Kapłani Tercjarze, przy jakim bądź ołtarzu Mszę św. odprawiający, mają trzy razy na tydzień przywilej osobisty uprzywilejowanego ołtarza, jeżeli podobnego przywileju nie otrzymali na inny dzień.
2. Wszystkie Msze św. odprawiane za zmarłych Tercjarzy są zawsze i wszędzie uprzywilejowane t.j. połączone z odpustem zupełnym.
VII. Indulty
1. Tercjarze, którzy z powodu ważnej przeszkody nie mogą w dniach oznaczonych pójść do kościoła dla otrzymania generalnej absolucji, otrzymać ją mogą w każdym innym dniu w ciągu oktawy święta, w którem się zwykle udziela.
Mogą otrzymać absolucję już w przeddzień święta prywatnie i przez krótszą formułę bezpośrednio po spowiedzi.
2. Ci, którzy nie mogą otrzymać Błogosławieństwa Papieskiego (patrz II), dwa razy do roku mogą otrzymać absolucję z odpustem zupełnym, w sposób wyżej podany, to znaczy bezpośrednio po spowiedzi.
3. Tercjarze, żyjący w miejscowościach, gdzie niema kościoła Zakonu lub Stowarzyszenia, mogą dostąpić wszystkich odpustów przywiązanych z odwiedzeniem tegoż kościoła, odwiedzają swój kościół parafjalny, lub w braku jego każdy inny kościół lub publiczną kaplicę, jeśli tylko inne warunki są wypełnione.
4. Tercjarze chorzy lub rekonwalescenci którym trudno wyjść z domu, gdy odmówią 5 "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Marjo" i pomodlą się na intencję Ojca św., zyskują te same odpusty, któreby zyskiwali, gdyby odwiedzili osobiście kościół Zakonu lub Stowarzyszenia.
5. Tercjarze, żyjący w kolegjach, seminarjach lub innych zgromadzeniach, mogą dostąpić odpustów nadanych Stowarzyszeniu, odwiedzając własną kaplicę, po wypełnieniu innych warunków.
6. Tercjarze, odmawiający małe Oficjum Najśw. M. P. według rytu dominikańskiego, zyskują te same odpusty, których by dostąpili, odmawiając je tak, jak jest w brewjarzu rzymskim. Te zaś odpusty są:
a) Odpust 7 lat i 7 kwadragen raz na dzień
b) Odpust zupełny raz na miesiąc w jakimkolwiek dniu, jeśli codziennie je odmawiają po spowiedzi i Komunji św.
c) Odpust 300 dni raz na dzień, jeśli odmówią tylko Jutrznię z Laudami
d) Odpust 50 dni za odmówienie każdej godziny kanonicznej i odmówienie osobne Nieszporów i Komplety
Uwaga: Te odpusty można zyskać, odmawiając to Oficjum M. Najśw. i po polsku, byle tylko przekład był autentyczny i potwierdzony przez odpowiednie władze.



(w oparciu o jej tekst z 1923 r.)
I. O regule tercjarskiej wogóle
Wielebny Humbert (urodzony w Romans, koło Wirginii, w r. 1224 wstąpił do zakonu w Paryżu, rządził zakonem 1254-1265, umarł w opinji świątobliwości 1297 r.), piąty z rzędu generał Zakonu, w dziele swojem o regule św. Augustyna zaznacza, że wyraz "reguła" pochodzi od przyrządu, prawidła, jakiego używają rzemieślnicy do wyrównywania swoich prac - następnie w przenośnem znaczeniu jako wskazówka życia.
Dzisiaj przez regułę rozumiemy wprawdzie w pierwszym rzędzie regułę zakonną, jaką jest zbiór przepisów dla dążących do doskonałości przez zachowanie rad ewangelicznych, przez jakiegoś zakonodawcę ułożony, a powagą Kościoła, a mianowicie św. Stolicy apostolskiej, bo nikomu innemu nie przysługuje to prawo, potwierdzony.
W obszerniejszem jednak znaczeniu, jako regułę przyjmujemy i inne przepisy życia doskonałego, na wzór reguł zakonnych ułożone, chociaż nie mają w sobie dla członków zobowiązań tak ścisłych, jak zakonne, ani nakładają obowiązków owych pod grzechem, a również i zwolnienie od nich nie jest tak utrudnionem, jak rozwiązanie od ślubów zakonnych. Obecne prawo kościelne rozróżnia dwojaki rodzaj trzecich zakonów oraz ich członków.
1. Żyjący wspólnie, na wzór zakonów ścisłych, związani ślubami, noszący habit zakonny, są to tzw. kongregacje zakonne, które podpadają pod prawa dla zakonów ustanowione i o nich tutaj mówić nie będziemy.
2. Właściwe trzecie zakony świeckie (tertiarii saeculares) t.j. zgromadzenia ludzi świeckich, obowiązujących się jednak do życia doskonałego według przepisanej reguły.
Kanon 702 Kodeksu prawa kość. tak je określa:

"Tercjarzami świeckimi są ci, którzy będąc na świecie, pod kierownictwem jakiegoś Zakonu, według ducha tegoż, starają się dążyć do chrześcijańskiej doskonałości w sposób jednak odpowiadający świeckiemu życiu, podług reguł przez Stolicę Apostolską dla nich zatwierdzonych".

Dobre zrozumienie tegoż prawa kościelnego rzuca ogromne światło na pojęcie całej reguły i dlatego rozważmy dobrze jego treść i znaczenie.
Cztery rzeczy zawiera w sobie to prawo kościelne.
l. Po pierwsze podaje główny cel, a jest nim osiągnięcie chrześcijańskiej doskonałości. Mówi Pismo św.: Kto sprawiedliwy jest, niech jeszcze będzie poświęceń (Apokalipsa XXII. 11.). Z tych słów (a i wielu innych) widzimy, że obowiązkiem człowieka jest starać się o ciągły postęp w dobrem, dobro zaś polega głównie na miłości Boga i bliźniego, do której dojść można drogą zachowania przykazań Bożych i ta droga obowiązuje wszystkich bez wyjątku. Im lepiej zachowujesz przykazania Boże, tem więcej miłujesz Boga, tem jesteś doskonalszym. Jest i druga droga doskonalsza, droga zachowania rad ewangelicznych, a to w dwojaki sposób: albo przez zobowiązanie się do nich ślubami i obranie życia zakonnego - i ta droga jest najdoskonalszą ze wszystkich, ale też dlatego nie wszystkich obowiązuje, lecz tylko powołanych od Boga; albo przez zobowiązanie się do naśladowania przynajmniej tej drogi, o ile to da się połączyć z życiem wśród świata. Tą właśnie drogą dążą do osiągnięcia doskonałości trzecie zakony. Trzeba to jednak dobrze zrozumieć.
Droga pierwsza jest podstawą, fundamentem, którego żadna, choćby najdoskonalsza, wykluczyć nie może, owszem - ma na niej budować. Bo jeżeli nawet śluby zakonne rozważymy, czemże one są innem, jak nie zabezpieczeniem się od wszelkich przeszkód, jakie powodują wśród świata łamanie przykazań Bożych, jak nie zatamowaniem tych zatrutych źródeł, z których wszelka nieprawość wypływa. "Wszystko, co jest na świecie, jest pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha żywota", upomina nas Duch Boży przez Jana św. (I. list II. 16).
Pierwszą usuwa ślub czystości, drugą ubóstwo, a trzecią posłuszeństwo. Lecz nie wszyscy są powołanymi do życia zakonnego - przez złożenie ślubów, ale cnoty odpowiadające tym ślubom, t.j. ubóstwo i czystość wedle stanu oraz posłuszeństwo kierownictwu duchownemu wszystkim są przydatne do postępu w dobrem, nawet i dla żyjących wśród świata.
A zresztą wszyscy ludzie zobowiązanymi są do nieprzywiązywania serca do bogactw, jakby na nich całe szczęście człowieka polegało, do zachowania duszy od brudu nieczystości i posłuszeństwa Bogu i od Niego na ziemi ustanowionej władzy.
Jeżeli to rozważymy, poznamy, że trzecie zakony pośrednią drogą postępują, z pierwszą drogą mają wspólne pożycie wśród świata, z doskonałością zaś zakonną cnoty, do których dążą; lecz są różnice, bo ponad doskonałość zwykłą, obowiązującą wszystkich, dodają przyrzeczenie bogobojniejszego życia, a że to ich przyrzeczenie nie jest jeszcze ślubem, stąd ich stan jest mniej doskonałym od zakonnego.
Jeszcze jedna uwaga. Jeżeli celem trzecich zakonów jest tylko doskonałość chrześcijańska, to jakże mylną drogą postępują ci wszyscy, co dla zadowolenia własnej próżności, dla względów ludzkich, tem gorzej nieraz dla widzenia pomocy materjalnej wstępują w szeregi tercjarstwa. Tacy są najczęściej tylko zawadą, jeżeli nie zakałą zgromadzenia.
2. Drugą rzeczą konieczną do rozważania jest to, iż życie trzech zakonów jest życiem wśród świata. To stanowi główną trudność oraz główną przyczynę pożyteczności tercjarstw. Bo żyć w zakonie, chociaż to wymaga od człowieka wielkich ofiar, przecież jest nieraz łatwiejszem, niż zatrzymanie się na dobrej drodze wśród świata. Szczególniej jest to trudnem w naszych czasach. Tyle złego, tyle pokus czyha wszędzie na zgubę dusz, tyle trudności trzeba przezwyciężyć. Nieraz wśród tej samej rodziny jakże odmienne zdarzają się usposobienia, zapatrywania; nie tylko, że nieraz w tej samej rodzinie jedni idą za Chrystusem Panem, a inni przeciw, ale nawet i u dobrych skądinąd chrześcijan, ileż to panuje uprzedzeń, przesądów co do tercjarstwa. Dodajmy, że nieraz pozorne ku temu przyczyny pochodzą od złych członków trzecich zakonów, co swojem plotkarstwem, gadulstwem, dziwactwami dają powód do lekceważenia, a nieraz i wyśmiewania się z tercjarstwa.
Lecz z drugiej strony jakże potrzebnemi są takie zgromadzenia. Ukazać, że na świecie można służyć Bogu i być chrześcijaninem przekonań i czynu, bronić Kościoła i Jego zasad tam, gdzie głos kapłana nieraz nie dotrze, a gdyby i dotarł - nie byłby dla uprzedzeń przyjęty, pracować w dziełach miłosierdzia chrześcijańskiego i tak dziś potrzebnej organizacji katolickiej, itp. Ileż to pracy, ile zasług! Nie dziwną jest więc rzeczą, że ś.p. papież Pius X wyrzekł do grona kardynałów: "Aby zbawić społeczeństwo, potrzeba nie tylko budować kościoły i szkoły katolickie, lub starać się o pomnożenie powołań kapłańskich, ale potrzeba przede wszystkiem mieć w każdej parafji grupę ludzi świeckich o jasnych, zdecydowanych, nieustraszonych przekonaniach katolickich, prawdziwych apostołów".
3. Trzeci do istoty tercjarstwa należący warunek: to przynależenie do jakiegoś zakonu, kierownictwo, jakie tenże zakon daje, i duch jego.
Dwa pierwsze warunki wspólnymi są wszystkim trzecim zakonom, w tym trzecim istnieje między nimi różnica. Tak jak gwiazdy, chociaż na pozór wszystkie podobne do siebie, a jednak oko badacza dostrzega w nich różnicę, tak i trzecie zakony. Jak święci wszyscy jedną miłością wielcy, to jednak w każdym z nich pewne cnoty więcej na jaw występują i nadają odmienny charakter ich dziełu.
Tylko Bóg jeden ma wszystkie swoje doskonałości w tym samym stopniu, bo nieskończonym i nieogarniętym niczem. Któż zaprzeczy, że kiedy u św. Benedykta na pierwszy plan wysuwa się pokój Boży, osiągnięty przez modlitwę i pracę, to u św. Franciszka z Asyżu zadziwia przede wszystkiem miłość ubóstwa i pokory, a św. Dominik cały płonie umiłowaniem prawdy aż do żaru apostolstwa.
Co do przynależności do zakonu, to prawo kościelne stanowi: Żaden zakon nie może przyłączać do siebie jakiś trzeci zakon. Przywilej jednak, dany niektórym zakonom, ma być w całej swej mocy zachowany (Kan. 703. § l). Nie wolno więc na przyszłość żadnemu zakonowi, który dotychczas nie miał trzeciego zakonu, tworzyć jakiegoś nowego od już istniejących tercjarstwa, pozostają tylko w mocy te, jakie w chwili wydania nowego kodeksu na mocy przywileju apostolskiej Stolicy już istniały. Najważniejsze z nich są: św. Franciszka i św. Dominika, benedyktyński, karmelitański i serwitów. Dwa ostatnie otrzymały według woli św. Stolicy Ap. regułę wzorowaną na dominikańskiej.
Należenie pociąga za sobą kierownictwo. Może być ono bezpośredniem albo pośredniem.
Bezpośrednie ma miejsce wtenczas, kiedy tercjarstwo istnieje przy klasztorze danego zakonu, jest to rzeczą bez wątpienia najlepszą, bo któż lepiej może udzielić ducha zakonu, jak nie kapłan do niego należący, wychowany i karmiony dawnemi tradycjami, znający żywoty świętych, tych gwiazd przewodnich każdego zakonu, wykształcony i naukowo, i duchowo na dziełach wielkich w nauce i świętości mistrzów.
Pośrednio kieruje zakon główny swoim trzecim zakonem, przede wszystkiem ustanawiając dyrektorów miejscowych, podległych w spełnianiu urzędu swego władzy zakonnej. Do tego celu zmierza również i wydawanie pisemek objaśniających regułę, zawiadamiających o otrzymanych łaskach, ważniejszych zdarzeniach lub zmianach.
Celem kierownictwa jest zachowanie ducha zakonu. On ma być celem wychowania w nowicjacie, on wzorem życia u braci i sióstr. Zresztą o tem jeszcze mówić nam przyjdzie.
4. Ostatni istotny warunek to reguła zakonna, zatwierdzona przez św. Stolicę Apostolską.
Dlaczegoź konieczną jest reguła? Odpowiedź na to bardzo łatwa. Jak każde zrzeszenie się ludzi, jeżeli ma dojść do swojego celu, musi zachować pewien ład i porządek, a ten nadają mu prawo i ustawy, to tem więcej jest to potrzebne tam, gdzie chodzi o najwyższe dobro człowieka, bo o jego szczęście wieczne i o pewną do niego drogę na ziemi. Dlatego Kościół ma swoje prawo, ma regułę i życie zakonne, muszą więc ją posiadać i trzecie zakony, tem więcej, że gdzież lepiej objawi się duch jakiegoś zakonu, jak nie w jego regule? A reguła ta nie może być dziełem mającem tylko ludzką powagę za sobą. Chodzi tu bowiem o zasady życia doskonałego, o drogę do Boga, a w tych rzeczach, jeden jedynie Kościół św. ma dane posłannictwo przez Chrystusa Pana, a w nim nieomylny Nauczyciel wiary i obyczajów, następca Piotra, św. Namiestnik Chrystusowy na ziemi, on jeden może na pewno wskazywać, czy jakaś droga życia zdolną jest prowadzić człowieka do Boga lub nie. I dlatego Kościół od początku reguły zakonne, choćby przez najświętszych ludzi ułożone, badał, roztrząsał, a potem dopiero albo zatwierdzał, albo (co nieraz bywało) odrzucał.
Tak Sobór powszechny lateraneński IV (r. 1215) na to odwieczne powołał się prawo, tak papieże Innocenty III i Honorjusz III potwierdzają regułę franciszkańską i dominikańską, a z biegiem czasu papieże Innocenty VII i Eugenjusz IV potwierdzili trzeci Zakon św. Dominika.
Taż sama władza św. Stolicy Apostolskiej obecnie nową regułę potwierdziła.
II. Powstanie III Zakonu — Dzieło św. Dominika
Dnia 6 sierpnia 1221 r. umierał w Bolonji w pięćdziesiątym zaledwie roku życia, otoczony płaczącymi braćmi, leżąc na worku popiołu, św. Dominik. Jak konający Zbawiciel, mógł ten Święty, pełen chwały Zakonodawca powiedzieć: "Wszystko spełniłem, o Boże, dokonałem dzieła, które mi powierzyłeś". I rzeczywiście, ten nowy kaznodzieja, prawdziwie boski posłaniec, oddał się był pracy nad grzesznikami, z których wielu nawrócił; zakładał klasztory zamknięte dla wpływu świata, gdzie dusze, jedynie miłością Jezusa żyjące, oddawały się pokucie i kontemplacji. W różnych stronach świata mnożyły się klasztory jego synów - prawdziwe szkoły żarliwych apostołów. Przeniknięci bowiem mocą Bożą płynącą z życia według reguły zakonnej, szli pełni zapału, by nieść drugim nadmiar życia boskiego, które ich trawiło. Wreszcie serce Jego zwróciło się z miłością i do tych dusz, które choć spragnione doskonałości zakonnej, wolą Bożą zatrzymane wśród świata, żyć musiały w wirze jego walki i zepsucia. Natchniony przez Boga, umiał znaleźć dla nich regułę życia, która pozwalając im spełniać obowiązki stanu, napełniała jednak dusze ich potężną mocą płynącą z życia zakonnego.
Nieraz w wysokich lesistych górach wędrowiec podziwia z oddali drzewa, które wznosząc równoległe wierzchołki swe ku niebu, zda się zlewają się w jedno. Są to jakoby gałęzie jednego potężnego pnia, który zasila je wszystkie tym samym odżywczym sokiem. Podobnie św. Dominik, dla zbawienia wielu dusz wybrany przez Boga, założył jeden potężny Zakon rozgałęziony na I. Zakon Braci Kaznodzieji prowadzących życie kontemplacyjno-apostolskie; II. Zakon Sióstr Dominikanek, które w życiu czystej kontemplacji są jednak misjonarkami przez pokutę i modlitwę i III. zgromadzenie chrześcijan prowadzących na świecie życie zakonne. Ta trzecia gałąź nosi nazwę: Trzeci Zakon św. Dominika.
Istotnie jest on założony przez św. Dominika.
1. Świadectwo św. Dominika. Czego żądał wielki apostoł od swoich synów w Zakonie Kaznodziejskim? Żądał, aby byli krzewicielami wiary i obrońcami Kościoła świętego; kiedy zaś pewnego dnia zwracając się do chrześcijan dobrej woli i stwarzając z nich Milicję nadał im pewną regułę życia, czego od nich zażądał? Aby będąc obrońcami praw Kościoła, wedle słów Benedykta XII, "zagrodzili drogę heretykom". Jak widzimy, wspólnemu wodzowi obu armji przyświeca zawsze jeden cel i stworzenie opieki i ochrony dla wiary i dla życia wspólnej matki chrześcijan. Skoro po zmniejszeniu się liczby heretyków pierwsi tercjarze mogli złożyć broń, czego żądał od nich św. Dominik? "Czystości wiary i gorliwości w szerzeniu prawdy chrześcijańskiej" (Reguła, nr 8). Raz jeszcze powołamy się na słowa Benedykta XII, który w swojej encyklice Fausto appetente die mówi: "Kościół pokłada wiele nadzieji w wiernem oddaniu się Tercjarzy dominikańskich, jeżeli ci z zapałem kierować się będą duchem świętego patrjarchy, głosząc nieoświeconym zasady nauki chrześcijańskiej. Wówczas będą nietylko chwalebną ozdobą naszej Matki, Kościoła św., ale staną się zarazem jej potężnym wałem obronnym."
2. Świadectwo historyczne. Wilhelm Puy-Laurent podaje, w jaki sposób powstała na południu pierwsza milicja. "Czcigodny biskup Fulkon pragnąc, aby ludność Tuluzy mogła uzyskać odpusty przywiązane do uczestnictwa w wyprawach krzyżowych, tak jak ci, którzy z zagranicy przybywali, a zarazem chcąc mieć broń skuteczną przeciw heretykom i lichwiarzom, uzyskał w r. 1309 przy pomocy Bożej i poparciu legata Stolicy Apostolskiej pozwolenie na założenie w Tuluzie wielkiego Bractwa". O. Mortier, przytaczając powyższy fakt w swojej Historji Generałów Zak. Kazn. (t. II. str. 241), dodaje: Założenie bractwa przypisuje się w zupełności biskupowi Tuluzy Fulkonowi, który był oddanym przyjacielem św. Dominika; nie spotykamy zaś nigdzie wzmianki o jakiemkolwiek współdziałaniu samego św. Dominika o tej sprawie. Czy można przypuścić, że była mu ona zupełnie obcą? Opierając się na bardzo bliskich stosunkach, jakie łączyły Świętego i biskupa, O. Mortier twierdzi, że zupełnie uzasadniony jest sąd przeciwny. Niewątpliwie między człowiekiem Bożym a biskupem musiała być, jeżeli nie współpraca, to przynajmniej uprzednia wymiana myśli i zapatrywań w sprawie powstania dzieła, którego celem było zabezpieczenie spokoju apostołów pracujących wśród Albigensów. Dla poparcia swego twierdzenia przytacza autor dowód, który uważa za bardzo przekonywujący:
3. Świadectwo bł. Rajmunda z Kapuy. Bł. Rajmund z Kapuy, 23-ci generał Zakonu, opisując z końcem XIV wieku na podstawie dawnych dokumentów powstanie Bractwa Milicji Jezusa Chrystusa, wymienia jako jedynego Założyciela św. Dominika. Oto jego słowa: "To, co powiem, opiera się na własnoręcznie przeprowadzonych poszukiwaniach, na świadectwach zebranych w różnych stronach Włoch, wreszcie na samej historji naszego Bł. Założyciela św. Dominika... On to zebrał kilku Bogu oddanych ludzi świeckich i utworzył z nich św. Milicję, której zadaniem miało być odzyskanie i obrona dóbr Kościoła oraz poskromienie nadużyć heretyków. Uskutecznienie powyższych zamiarów zupełnie się powiodło. Wstępujący w szeregi milicji przysięgali nie szczędzić trudów, a nawet w razie potrzeby mienie i życie poświęcić, by zamierzony cel osiągnąć. Chcąc uchylić trudności, które członkowie milicji mogliby mieć wśród najbliższej rodziny, św. Dominik kazał żonom tychże składać przyrzeczenie, że nietylko nie będą stawiać przeszkód, ale nawet w miarę możności będą przychodzić z pomocą mężom w spełnianiu ich obowiązków. Stowarzyszeni przyjęli nazwę Braci Milicji Jezusa Chrystusa. Święty Założyciel chciał im nadać pewien znak zewnętrzny wyróżniający ich wśród osób świeckich oraz związać pewnemi specjalnemi zobowiązaniami. Ubiór niewiast i mężczyzn niezależnie od formy miał być utrzymany w barwach Zakonu t.j. białej i czarnej, jako symbolizujących niewinność i pokorę. W razie gdyby członkowie milicji nie mogli brać udziału we wspólnych modlitwach, zobowiązani byli do odmówienia pewnej liczby Ojcze nasz i Zdrowaś, któreby im zastąpiły godziny kanoniczne". Świadectwu temu trudno odmówić powagi i autorytetu; szczególnie zaś przekonywującem będzie ono dla każdego, kto zna sposób postępowania bł. Rajmunda z Kapuy i jego skrupulatność w odniesieniu do prawdy historycznej (Historja Generałów, t. II. str. 232-243-244.)
4. Świadectwo Innocentego III. Ten wielki Papież wydał w Kościele pierwsze orzeczenie popierające III. Zakon dominikański. 28 czerwca 1210 r. w bulli swojej Habuisse bajulos zatwierdza i poleca III. Zakon św. Dominika; równocześnie pisze do wielkiego przyjaciela św. Dominika hr. Szymona z Montfort zwanego "młotem przeciw heretykom" z wyrazami uznania z powodu jego wstąpienia do tego „Zakonu" Niewątpliwie nie może tu być mowa o I. Zakonie, ponieważ Szymon z Montfort był człowiekiem żonatym, ojcem rodziny i zwyciężając heretyków, zginął chwalebnie na polu walki.
5. Świadectwo pisarzy nie należących do Zakonu. Tę samą prawdę historyczną stwierdzają pisarze i teologowie nie należący do Zakonu. Suarez (Wyd. z 1866 r. f. XII. str. 552) wymieniwszy dwa Zakony, jeden dla mężczyzn, drugi dla kobiet, założone przez św. Dominika, dodaje, że "założył on jeszcze trzeci zakon dla obu płci, który mając wówczas za zadanie obronę dóbr Kościoła przed bezprawnymi zaborcami, przyjął początkowo nazwę Milicji Jezusa Chrystusa, po ustaniu zaś prześladowań, zmienił nazwę na Zakon Pokuty albo III. Reguły".
III. Stosunek III Zakonu do Stolicy Apostolskiej
Wymieniliśmy już powyżej Innocentego III. Chcielibyśmy jeszcze zatrzymać się chwilę nad omówieniem stosunków, jakie od pierwszych początków łączyły III. Zakon ze Stolicą Apostolską. Od r. 1210 począwszy nie zabrakło nigdy III. Zakonowi błogosławieństwa papieskiego, które jedynie zapewnić może dziełu chrześcijańskiemu życie i płodny rozwój; przez bieg wieków aż do chwili obecnej śledzić możemy wyraz tego błogosławieństwa w Bullarjum papieskim, które wykazuje ponad trzydzieści przywileji nadanych Tercjarzom.
Pierwszym pomnikiem wśród nieprzerwanego szeregu chwalebnych świadectw jest omówiona już powyżej bulla Innocentego III Habuisse bajulos z czerwca 1210 r. Honorjusz III wyraził swoje uznanie dla III. Zakonu w bullach Praesentate nobis z 26 lipca 1220 r. i Quum quidom z 2 czerwca 1221 r.
Bezpośrednio po wstąpieniu na stolicę Piotrową, Grzegorz IX zatwierdził uroczyście aprobatą swego poprzednika bullą Egrediens haereticorum (22 grudnia 1227) w konstytucji Detestante humani generis (30 marca 1228). 18 maja 1235 r. ogłosił pięć różnych bulli, mocą których:
  1. Braci i Siostry Milicji Jezusa Chrystusa otaczał swoją opieką (bulla Sacrosancta);
  2. bł. Jordanowi z Saksonji, bezpośredniemu następcy św. Dominika w rządzie Zakonu, polecał nauczać i kierować wyżej wymienionymi Braćmi i Siostrami (bulla Experimentis);
  3. pozwalał im uczestniczyć w nabożeństwach w czasie powszechnego interdyktu (bulla Devotionis vestrae);
  4. zabronił jakichkolwiek napaści na tych Braci i Siostry (bulla Quos pietate);
  5. wreszcie udzielił im odpustu (bulla Est Angelis).
24 maja 1235 r. jako testament i spuściznę dla Milicji Jezusa Chrystusa, którą tak bardzo ukochał, pozostawił sławną bullę Quae omnium zawierającą Regułę III. Zakonu - i stwierdza, że jej zachowanie już oddawna jest w użyciu.
Grzegorz X w swojej bulli Nimis patenter 1275 r. poleca arcybiskupom i biskupom ochronę Braci zakonu Pokuty przed jakimikolwiek napaściami.
Honorjusz IV w bulli z dn. 28 stycznia 1286 r. Congruum existimantes udziela Braciom i Siostrom Zakonu Pokuty św. Dominika przywileju słuchania Mszy św. w kościołach Braci Zakonu Kaznodziejskiego w czasach interdyktu.
Jan XXII broni przed tymi, którzy ich utożsamiali z potępionymi begwardami i begwinkami, mówiąc w bulli swojej Cum de mulieribus (1 czerwca 1326 r.), że "ćwiczą się we wszystkich cnotach, wyróżniają się niezachwianym przywiązaniem do Kościoła św., prowadzą życie święte i nienaganne".
Urban VI pisze 29 marca 1580 r. dla Sióstr Tercjarek w Siennie bullę, mocą której raz w życiu mogą otrzymać rozgrzeszenie od dowolnie obranego kapłana.
Bonifacy IX, który tak wiele zrobił dla Zakonu św. Dominika, wydając w czasie swego pontyfikatu 257 buli mających dobro jego na oku, potwierdził i rozszerzył przywileje już nadane w dwóch bullach Humilibus et honestis (18 stycznia 1401) i Sacrae religionis (17 kwietnia 1402).
Innocenty VIII w swej bulli Sedis Apostolicae z 26 stycznia 1405 r. zatwierdza Regułę III. Zakonu, ułożoną przez O. Munio de Zamora.
Marcin V dn. 10 października 1426 r. usankcjonowuje ją ponownie w konstytucji Provisionis nostrae.
Eugenjusz IV uznał i zatwierdził tę samą Regułę 14 maja 1459 r. konstytucją Provisionis l2 lutego 1445 r., Virtutum z 15 maja 1446, i nostrae i w trzech swoich listach Humilibus Ea quae pro Christi 8 czerwca 1446, nadał członkom Trzeciego Zakonu nowe przywileje.
Następni papieże, okazując uznanie, jakie mieli dla III. Zakonu, nie ustawali w nadawaniu mu nowych przywileji lub odnawianiu dawnych. Podamy tutaj ich imiona oraz tytuły i daty bulli.
W piętnastym wieku: Mikołaj V Ea quae, 17 czerwca 1447 r.; Pius II Dum eramus, 12 czerwca 1464 r.; Sykstus IV Sacrosancta, 5 października 1475 r.; Aleksander VI Considerantes, 30 września 1495 r.
W szesnastym wieku: Juljan II Exponi nobis, 17 lutego 1510 r.; Leon X Dum intra, 19 grudnia 1510 r.; Nuper, 1 marca 1518 r.; Paweł III Exponi nobis, 26 lipca 1542 r.; św. Pius V Et si mendicantium 16 maja 1567 r.
W siedemnastym wieku: Urban VIII In plenitudinem, 13 maja 1625 r.; Klemens IX Alias propositis, 10 grudnia 1667 r.
W osiemnastym wieku: Benedykt XIII Pretiosus, 26 maja 1727 r.
W dobie współczesnej: Pius X, a przede wszystkiem Benedykt XV. Ten ostatni, będąc sam tercjarzem, napisał dn. 6 czerwca 1919 r. do O. Ludwika Ferretti list, przytoczony w całości przez O. Generała w Jego liście wstępnym do Reguły. List ten powinien być nietylko przeczytanym, ale co więcej, powinien być przedmiotem rozważania i praktyki dla tych, którzy chcą III. Zakon poznać i żyć wedle jego ducha.
Czyż więc dziwić się nie mamy, że Reguła poleca Tercjarzom wielkie przywiązanie do Kościoła katolickiego i głęboką cześć dla Ojca św. (Reg. 8 i 41)?
IV. Istota i cel III Zakonu
W rozdziale I Reguły czytamy:
1. Trzeci Zakon świecki Braci Kaznodzieji, czyli Zakon od pokuty św. Dominika, zwany także Milicją Jezusa Chrystusa, jest to zgromadzenie wiernych żyjących wśród świata, którzy stawszy się uczestnikami zakonnego i apostolskiego życia Zakonu Braci Kaznodzieji, według właściwej sobie Reguły przez Stolicę Apostolską potwierdzonej, dążą do chrześcijańskiej doskonałości pod kierownictwem tegoż Zakonu.
Suche na pozór zdanie, lecz ileż w nim treści!
I. Nazwa
Trzy nazwy podaje reguła, a każda ma swoje zastosowanie. Po pierwsze nazywa się:
a) Trzeci Zakon świecki Braci Kaznodzieji. Czem Jest trzeci zakon wogóle, jużeśmy poprzednio rozważyli, pozostaje sama nazwa szczegółowa. Stara zakonna tradycja podaje, że kiedy św. Dominik w r. 1215 papieża Innocentego III prosił o potwierdzenie założonego przez siebie zakonu, tenże przychylił się do jego prośby, a kiedy wedle zwyczaju rozpoczął dyktować pisarzowi swój list zatwierdzający zakon, kazał zrazu położyć tytuł: "Bratu Dominikowi i jego towarzyszom", lecz wkrótce zmienił zamiar, a polecił położyć napis: „Bratu Dominikowi i razem z nim głoszącym słowo Boże"; lecz i ten wydał mu się za niedostateczny do dokładnego określenia naszego zakonu; w końcu więc po chwili namysłu kazał rozpocząć bullę słowy: "Mistrzowi Dominikowi i braciom kaznodziejom". I tak odtąd nazywali się synowie św. Dominika, szczególniej kiedy Honorjusz III uroczyście tę nazwę potwierdził bullą z dnia 26 stycznia roku 1217.
Że nazwy tej godnym okazał się zakon, świadczą po wieki postacie takich świętych, jak Wincentego Ferrerjusza, Ludwika Bertranda, a u nas św. Jacka, Birkowskiego i tylu innych.
Lecz inne wyłania się pytanie. W jakiż to sposób ma trzeci zakon udział w tej nazwie? Widzę dwie przyczyny. Po pierwsze, że jest ze swoim głównym zakonem ściśle związanym, jak konar z drzewem, z którego wyrasta, którym po prostu żyje, bo z niego czerpie soki i siłę. A potem, że zadaniem jego to czynne apostolstwo życia; świeckim jest on wprawdzie zakonem, to jest żyjącym wśród świata, lecz wedle słów Chrystusowych: "nie są ze świata" (św. Jan XVII. 14.), bo żyć mają duchem Chrystusowym.
b) Druga nazwa to: Zakon od pokuty. Pierwszy raz znajdujemy tę nazwę w bulli Honorjusza IV z 28 stycznia 1286 r. Bł. Rajmund z Kapuy w swoim życiorysie św. Katarzyny ze Sienny opowiada, że kiedy pierwotnie założone bractwo Milicji Chrystusowej (o którem zaraz mówić będziemy), przestało być potrzebnem jako orężna obrona Kościoła przeciw wrogom - potrzebniejszym okazał się duch jego jako obrona moralna społeczeństwa przeciw zgniliźnie, jaka wskutek herezji zakaziła dusze. I wówczas to do niewiast, modlących się o powodzenie oręża mężów, dołączają się i sami mężowie, przyjmując nietylko odzienie, ale i ducha pokuty. Że nie było to bez wpływu już rozgałęzionego trzeciego zakonu św. Franciszka, zdaje się nam być pewną rzeczą, bo zatem przemawia miłość łącząca obu św. Patrjarchów, jak również i cel, jaki obaj mieli przed sobą, a tym było odnowienie ducha chrześcijańskiego.
c) Milicja Jezusa Chrystusa. Ta trzecia nazwa historycznie najdawniejsza. Przedtem miała dosłowne swoje znaczenie. Rycerze ci, jakich św. Dominik wespół z Fulkonem, arcybiskupem Tuluzy, powołuje do życia, nosili szaty na wzór duchownych z naszytym krzyżem, jako odznaka ich powołania, bronienia mieczem Kościoła i jego sług.
Obszernie o tem mówi bł. Rajmund z Kapuy, mistrz, a zarazem dziejopis św. Katarzyny ze Sienny (w rozdz. 8 jej życia). Dziś bezwątpienia nazwa ta ma znaczenie duchowne. Bo jeżeli słusznie Pismo św. mówi: Bojowaniem jest żywot człowieczy (Job. VII. 1), to żywot dążącego do doskonałości tem więcej jest walką, szczególnie zaś w dzisiejszych czasach. Walka to może nieraz trudniejsza aniżeli orężna, wymaga bowiem nie chwilowych tylko wysiłków, ale ciągłej czujności i ciągłej ofiary. Dla nas szczególnie, dla Polaków, co tak skłonni jesteśmy do słomianego ognia, przedstawia ta ustawiczna walka szczególniejsze trudności.
II. Istota III Zakonu
1. III Zakon św. Dominika nie jest zwyczajnem bractwem czy pobożnem zrzeszeniem. Chcielibyśmy duży nacisk położyć na tę radosną pewność. Tworzy on rzeczywiście i kanonicznie jedną całość z wielką rodziną dominikańską, bo jest jej cząstką nierozdzielną i istotnym składnikiem.
Stworzeniem III Zakonu, mówi O. Lacordaire, Dominik wprowadził życie zakonne aż do wnętrza ogniska rodzinnego. Osobom żyjącym na świecie dał środki do życia nawet tam życiem zakonnem, a więc życiem doskonałych chrześcijan, życiem świątobliwem, dalekiem od zepsutych zasad świata, wśród ciągłego ćwiczenia się w pobożności i w cnotach odpowiednich ich stanowi.
Widzi się to jasno czytając Regułę, w której zawsze III Zakon jest nazwany "Zakonem". Ktokolwiek bowiem chce zostać Tercjarzem, musi przedewszystkiem tak jak we wszystkich Zakonach przebyć postulat, a następnie nowicjat. Po tym okresie próby zostaje przyjętym ostatecznie do III Zakonu przez złożenie profesji, która jest uroczystem przyrzeczeniem przywiązania i wierności aż do śmierci Regule i statutom III Zakonu Braci i Sióstr Pokuty św. Dominika (Reg. 25). Przed tym aktem Tercjarz był wolny jak każdy nowicjusz zakonny; po złożeniu profesji nie może bez słusznego powodu wystąpić z Zakonu i powrócić do życia świeckiego (Reg. 27) ani też wstąpić do innego III Zakonu (Reg. 27). Istnieje więc bardzo wybitne podobieństwo między Tercjarzem, który złożył śluby, a zakonnikiem I Zakonu.
Jak zakonnik I Zakonu, który po profesji jest rzeczywistym członkiem rodziny dominikańskiej, tak i Tercjarz staje się prawdziwym synem św. Dominika. W myśl swej profesji dominikanin ma obowiązek codziennie dążyć do osiągnięcia doskonałości, a dwoma najskuteczniejszymi środkami pomocniczymi w tej pracy będą mu Reguła i śluby; Tercjarz wprawdzie ślubów nie składa, ale wieczystem przyrzeczeniem przyjmuje na siebie zobowiązanie służenia Jezusowi Chrystusowi i pracy nad własnem uświęceniem (Reg. 2). W osiągnięciu tego podwójnego celu przyjdzie mu z pomocą Reguła, która go wprowadza i utrzymuje w rodzaju życia tak doskonałym, jak tylko na to pozwolą liczne troski związane z jego życiem wśród świata (Reg. 3).
Śluby złożone przy profesji przyczyniają nowych zasług każdej czynności zakonnej dominikanina; uroczyste przyrzeczenia profesji zwiększają w oczach Boga nadprzyrodzoną wartość dobrych uczynków Tercjarza.
Po profesji dominikanin, który stał się zakonnikiem, obowiązany jest do codziennego odmawiania św. oficjum; Tercjarz, który przez profesję stał się synem św. Dominika, odmawia też swoje oficjum i on jest niejako przedstawicielem Kościoła w tej uroczystej modlitwie.
Do dowodów zaczerpniętych z Reguły dodajmy jeszcze zdanie Papieży, którzy III Zakon nazywają Zakonem; Regułę - specjalną formą regularnego życia, formą życia zakonnego; Tercjarzy zaś - Braćmi i Siostrami Zakonu św. Dominika.
Potępiają oni używanie nazwy III Zakonu w odniesieniu do zrzeszeń ludzi złączonych z Kongregacjami zakonnemi o ślubach prostych; chcą zaś, aby prawo tworzenia III Zakonu i Bractw przysługiwało jedynie Zakonom o ślubach uroczystych, posiadającym już oba pierwsze Zakony (29 marca 1875 r. - 12 maja 1890 r.). Regułę, przez nich zatwierdzoną, uważają za tak przystosowaną do potrzeb Kościoła i pragnień dusz, że stawiają ją jako wzór innym III Zakonom. OO. Augustjanie, Karmelici i Serwici mogli zakładać III Zakony, ale jedynie pod warunkiem wzorowania ich na III Zakonie św. Dominika i przyjęcia jego Reguły z wprowadzeniem jedynie zmiany nazwy.
Niechże to będzie dla was, Tercjarze św. Dominika, źródłem radości i zdania sobie sprawy z waszej godności: żyjąc bowiem wśród rodzin waszych, należycie rzeczywiście i kanonicznie do wielkiej rodziny zakonnej założonej już przed siedmiu wiekami przez Świętego.
2. Szczegółową cechą odróżniającą nasz III Zakon od innych stanowi duch apostolski głównego Zakonu, jaki ma ożywiać i III Zakon, być wyraźnem znamieniem Jego reguły i celem, do którego osiągnięcia zdąża cały zarząd zakonu.
Musi to być jednakże dobrze zrozumianem. Dalecy jesteśmy od tego, aby przyznawać sobie jakby jakiś rodzaj monopolu na apostolstwo w Kościele. Śmieszną naprawdę byłoby to rzeczą twierdzić, że duch apostolski w Kościele dopiero od założenia naszego Zakonu zaczął się albo w nim przebywał. A jednak ta nazwa Zakon apostolski św. Dominika nie od nas wyszła - przez Stolicę św. nadaną była, tradycją wieków przechowana, modlitwami Kościoła uświęcona, nam jako święte dziedzictwo dziś przekazana, a jako wzór w postępowaniu wskazana.
Tłumaczy to historja powstania Zakonu. Bo do w. XIII, choć były w Kościele zakony, choć nieraz spełniały dzieła apostolskie (któż bowiem mógłby nawet myśleć o pominięciu zasług takiego św. Bonifacego w Niemczech, św. Augustyna w Anglji i tylu innych), to przecież zakonu o powołaniu wybitnie apostolskiem nie było. Ani reguła św. Bazylego na wschodzie, ani św. Benedykta na zachodzie nie mówią o tem. Nawet samo kaznodziejstwo było przez długie wieki przywilejem biskupów. Pierwszym więc zakonem, co dzieło apostolstwa wziął sobie za zadanie, był Zakon św. Dominika. Hasłem Jego to prawda, zadaniem "contemplata aliis tradere" - t.j. w modlitwie rozważoną prawdę podawać innym.
III. Cel
Celem Trzeciego Zakonu jest uświęcenie własne, czyli dążenie do doskonalszego życia chrześcijańskiego, staranie się zarazem o zbawienie dusz w sposób odpowiedni stanowi ludzi żyjących wśród świata.
Na pierwszy rzut oka widzimy w tych słowach dwie rzeczy: dążenie do wyższej doskonałości i praca nad zbawieniem dusz. Czy jednak te dwa cele są związane ze sobą, czyli też rozbieżne? Czy praca nad sobą da się pogodzić z pracą nad innymi? Jeżeli rzecz tę dobrze rozważymy, to obaczymy, że w tem właśnie połączeniu leży istota trzeciego zakonu dominikańskiego i w niem różni się on od innych trzecich zakonów.
Co się tyczy dążenia do wyższej doskonałości, to jużeśmy to objaśnili, mówiąc o trzecich zakonach w ogóle. Przewyższają one inne bractwa i w tem, że nie służą tylko do uświetnienia n.p. nabożeństw w Kościele lub rozszerzenia pobożności w pewnym wytkniętym kierunku, lecz ogarniają całe życie chrześcijańskie, całą doskonałość duszy, są bowiem jak zakony stanem dążenia do doskonałości. Lecz tutaj polega cała trudność na tem, w jaki sposób praca dla drugich może się łączyć z uświęceniem siebie. Duch św. Dominika daje na to następującą odpowiedź: uczyć innych to dzieło wynikające z posiadanej już doskonałości, z pełni ducha modlitwy pochodzące.
Czyli innemi słowy: Dusza doskonała dąży do Boga, ale miłość jej, co jest "związką doskonałości" (do Kolos. III. 14) nie jest samolubną, więc obejmując i dusze bliźnich, chce i w nich widzieć miłość podobną, jaką sama posiada. I dla tego to pragnie wszystkich do Boga doprowadzić, wszystkich z Nim zjednoczyć. Stąd usilnie pracuje dla dobra drugich, a przez to i sama się coraz to więcej uświęca, bo powiększa miłość Boga i w sobie. Miłość bowiem rośnie przez każdy czyn, którego ona jest źródłem i pobudką.
Z tego rozważania wynika, jak biednemi są te dusze, co chciałyby się tylko w swojej doskonałości zasklepić, a nie dbać o innych. Takie nie mają prawdziwego ducha.
Dodajmy jeszcze i to, że św. Tomasz, ten nasz wódz najmilszy, wyraźnie uczy, że nawet wśród zakonów ten jest doskonalszy, który nie zadawalnia się tylko osobistą doskonałością, ale stara innym wpoić ducha Chrystusowego. Przewyższa taki zakon inne, powołane do uczynków miłosierdzia względem ciała, bo ważniejszymi są dobrodziejstwa wyświadczone duszy.
Lecz czyni tu prawo Kościoła św. pewne zastrzeżenie, którego ominąć nie podobna. Oto mówiąc o apostolstwie tercjarzy dodaje zaraz: "w sposób odpowiedni stanowi ludzi żyjących wśród świata".
Nigdy Kościół św. nie odstępuje od granic naznaczonych przez Boskiego swojego Założyciela. Różnica między Kościołem nauczającym a słuchającym musi być zawsze zachowaną. Do pierwszego zawsze należą jego słowa: "Idąc nauczajcie!" (Mat. 28, 19), podczas gdy drudzy, to jest słuchający, mają wierzyć w to, co pierwszy naucza, i wypełniać, co nakazuje.
Jeżeli więc Kościół powołuje III Zakon do apostolstwa nawet, to jednak ograniczenie być musi. Publiczne nauczanie wiernych w kościele zawsze musi być wzbronione świeckim i niema chyba katolika, któryby tego nie rozumiał. Wielkie już ustępstwo uczynił Kościół, jeśli tam, gdzie tego potrzeba, zezwala na nauczanie w szkole (choć zawsze pod kierownictwem duszpasterza), innych dalej idących ustępstw nie czyni, bo uczynić nie może. Nowy prąd, jaki niestety dziś tu i ówdzie daje się wyczuć pod wpływem rozmaitych sekt amerykańskich, nigdy nie uzyska potwierdzenia Kościoła, dla dobra samychże wiernych. Cóż dopiero, jak nieraz się zdarza, że jakaś niewiasta chce w nauczaniu kościelnem brać udział, na wzór feministek zachodnich, dla nich ma zawsze Kościół słowa św. Pawła: "Niewiasty niech milczą w Kościołach: albowiem nie dopuszcza się im mówić". (I. do Kor. XIV 34).
Mimo jednak to ograniczenie, ileż pozostaje jeszcze do spełnienia dzieł apostolstwa modlitwy, przykładu, czynu. Ale o tem szerzej na innem miejscu.
IV. Środki
"Środki do osiągnięcia tego celu oprócz przykazań wspólnych (wszystkim wiernym) i obowiązków stanu, są następujące: zachowanie niniejszej reguły, ciągła modlitwa i o ile to może być liturgiczna, przystępowanie do pokuty św., dzieło apostolstwa wiary i Kościoła oraz miłosierdzie, według możności własnego stanu".
Ustęp ten reguły ma wykład w samejże regule, jest on streszczeniem tego, o czem dokładnie pouczą następne rozdziały od VI do XIII włącznie. Nie potrzeba więc tutaj omawiać obszernie rzeczy, które i tak szczegółowo rozważane będą. Dwie jednak myśli narzucają się same, aby ich nie pominąć.
Pierwsze - to, że i tutaj reguła zaznacza dobitnie, że podstawą doskonałości, do jakiej wiedzie członków swoich III Zakon, będzie przecież zawsze zachowanie przykazań i obowiązków stanu i że bez tej podstawy nie można nawet myśleć o osiągnięciu jakiego wyższego stopnia doskonałości. Tę zasadę trzeba koniecznie w pamięci zachować i w praktyce życia zastosować.
Powtóre, wszystkie te uczynki muszą być zgodne ze stanem i stanowiskiem społecznem członka zakonu. Tak jak i na świecie śmiesznym byłby żołnierz, gdyby podejmował się pracy żałobnika pogrzebowego, jak opacznie wygląda niewiasta poważnego wieku, kiedy udaje młodziutką panienkę; tak i tutaj, obowiązki społeczne muszą być brane pod uwagę, aby nie dawać podstawy do zarzutów, jakie nieraz spotykają III Zakon, iż prowadzi do dziwactw, a zamiast zachować naturalną prostotę chrześcijańskiego obejścia się z ludźmi, wytwarza typy zbytnio przeczulone, nerwowe, niezdatne do pożycia z bliźniemi.
Jest prawdziwie złota książka o tym przedmiocie pisząca, podająca rady osobom ze sfer wykształceńszych, a jest nią "Filotea" św. Franciszka Salezego. Święty ten naprawdę wskazuje tutaj tak trudną do znalezienia złotą pośrednią drogę. Są i inne dziełka podobnej treści, lecz nie mają tej słodyczy, jaka cechuje dzieło tego wielkiego Świętego.
V. O Stowarzyszeniach III Zakonu
Reguła III Zakonu w rozdziale pierwszym, po omówieniu natury, celu i środków III Zakonu, mówi w następnych punktach tegoż rozdziału o stowarzyszeniach III Zakonu:
"4. Zrzeszenia, na jakie dzieli się trzeci Zakon, nazywają się bractwami albo stowarzyszeniami (sodalicjami). Może jednak ktoś być przyjętym do trzeciego Zakonu i dla szczególnej przyczyny, mimo iż do jakiegoś związku nie należy".
Przepis ten reguły rozstrzyga wiele dawniej istniejących wątpliwości prawnych. I tak: Trzecie Zakony zatrzymujące obok reguły osobne swoje ustawy, życie wspólne i habit zakonny, już nie liczą się do trzecich Zakonów wśród świata, lecz w całości podpadają pod przepisy prawa kościelnego co do Zakonów jako t.zw. kongregacje zakonne. Tym samym przepisom są poddane t.zw. "skrytki" w dawnym zaborze rosyjskim, ponieważ pominąwszy publiczne noszenie habitu zakonnego, we wszystkiem innem równają się zakonom.
Pozostają więc obecnie tylko dwa sposoby:
l. Należenie do jakiegoś zrzeszenia
2. Członkowie poza wszelkiem zrzeszeniem.
Że ten drugi sposób będzie zawsze tylko wyjątkiem i to mniej doskonałym sposobem należenia do tercjarstwa, jest rzeczą zupełnie jasną i wypływa z samychże słów reguły, która mówi o nim jako o wyjątku "dla szczególnych tylko przyczyn" dopuszczalnym.
Zastanówmy się nad pierwszym. Reguła nazywa sposób zrzeszenia się bractwem albo sodalicją, oba te wyrazy w języku łacińskim dobre, w naszym języku mogą dać powód do nieporozumień, bo przez bractwo rozumiemy zwykle to, co nazywa prawo kanoniczne confraternitas (w regule jest wyraz ogólniejszy fraternitas), a przez sodalicje u nas oznacza się głównie sodalicje marjańskie. Także słowo "kółko tercjarskie" mogłoby być zrozumianem w znaczeniu kółek różańcowych, a przecież tercjarstwo jest w istocie swojej stanem stałym osób dążących do doskonałości, i to zobowiązujących się do tego profesją, t.j. uroczystem przyrzeczeniem wobec Kościoła, w czem przewyższają wszelkie bractwa. Sądziłbym więc, że najlepiej będzie pozostać przy nazwie zgromadzenie tercjarskie.
Czemże więc ono będzie? O. Sfein, Żak. Br. Mn., podaje dobre określenie, które i do naszego tercjarstwa możemy zastosować.
"Zrzeszenie tercjarzy prawnie według reguły zaprowadzone, a tworzące jedno ciało moralne jednolite w sobie". Zrzeszenie podpada bowiem orzeczeniom prawa kościelnego, szczególnie przepisy dającego co do trzecich zakonów, wyróżniając je dokładnie od bractw i innych luźniej jeszcze z sobą związanych stowarzyszeń.
"Według reguły" nie obierają sobie bowiem dowolnego celu, lecz mają go już z góry podany, jak i środki według ducha zakonu, do którego należą.
"Prawnie zaprowadzone", jak tego wymaga prawo Kościoła (kan. 99–101). Kościół bowiem to mistyczne ciało Jezusa Chrystusa, dziwnie jednolite w sobie, związane wewnętrzną mocą swojego Założyciela, ma to do siebie, że udziela tej siły i innym organizmom w swoim łonie, w większej lub mniejszej ilości.
I jak w każdem organicznem ciele mamy większą lub mniejszą spoistość, tak podobnie i w Kościele. Najwięcej zorganizowanem jest życie ściśle zakonne, dalej życie hierarchji kościelnej, o ile chodzi o rządy Kościołem, potem już życie trzecich zakonów. Są one w całem tego słowa znaczeniu osobami prawno-kolegjalnemi, obdarzone swoim wewnętrznym rządem, rozumie się, w ścisłej jedności z Kościołem. I na tem polega jednolitość jego wewnętrzna.
Ma być, i w rzeczy samej jest, zgromadzenie tercjarskie odbiciem życia zakonnego, razem ze swoimi przełożonymi, urzędnikami, oraz radą przyboczną przełożonych, tworzy jedną rodzinę duchowną, nazewnątrz przez przełożonych reprezentowaną, nawewnątrz zaś przez nichże rządzoną, pod głównym jednakże zarządem i kierownictwem pierwszego zakonu. Jak daleko to kierownictwo sięga, omówimy w trzeciej części reguły, gdzie podamy całą organizację.
Co do drugiego sposobu należenia, nie ulega wobec wyraźnych słów najmniejszej wątpliwości, że jest on dopuszczalnym.
Czy jest on jednak korzystnem? Jeżeli chodzi o zasadę, odpowiadamy śmiało, że nie. Pozbawia się naprzód taki członek wielu pomocy, jakie płyną ze wspólnych ćwiczeń trzeciego zakonu; nie odpowiada duchowi reguły, która przepisuje zebrania miesięczne, wspólne obchodzenie uroczystości; pozbawia również tych łask duchownych, jakie związane są ze wspólnemi zebraniami, że tylko wymienię absolucję generalnych podczas zebrań miesięcznych (w dnie uroczyste może takowej udzielić spowiednik) oraz odpustu błogosławieństwa papieskiego, jakiego udziela się tylko tercjarzom razem zebranym. Nie należy również do wspólnych dzieł pobożności i miłosierdzia, nie może ani wybierać urzędników tercjarstwa, ani być na jakiś urząd wybranym.
Lecz może to być wskazanem i dopuszczalnem dla różnych przyczyn, gdyż tam, gdzie nie można korzystać z dóbr duchownych w całej pełni, zawsze lepszą rzeczą będzie mieć udział choćby w ich części, aniżeli stać zupełnie na uboczu.
Jakież to mogą być przyczyny?
Po pierwsze, jeżeli w miejscu, gdzie ktoś przebywa, niema zupełnie zgromadzenia, bądź to dla braku członków, bądź dlatego, że niema prawnie ustanowionego dyrektora, gdzie bowiem jest choćby trzech członków, zgromadzenie ze swojemi prawami i przywilejami już może istnieć. Także samotne osoby mogą z wielką korzyścią dla duszy należeć do tercjarstwa.
W tem samem położeniu są i te osoby, które ze względów przeniesienia lub zmiany miejsca pobytu, choć dawniej należały do jakiegoś zgromadzenia, nie mogą z niem utrzymywać nadal stosunków; te jednak osoby, skoro tylko wrócą do dawnego miejsca, zaraz odzyskują dawne prawa, jak również, jeżeli w nowem miejscu ich pobytu istnieje zgromadzenie, do niego przyłączyć się mogą.
Drugą przyczyną mogą być stosunki rodzinne lub urzędowe danej osoby. Nieraz rodzice dziecku, jedno z małżonków, nie chcą zezwolić albo w ogóle na należenie do tercjarstwa, albo przynajmniej na publiczne branie udziału we wspólnych nabożeństwach lub praktykach - w tym wypadku mogą należeć potajemnie - a z łask, n.p. absolucji, korzystać będąc obecni w kościele, nie przyłączając się jednak do grona członków. Czasem też urząd danej osoby nie pozwala na to lub i inna przyczyna od nich niezależna.
Ostatnim powodem może być usposobienie danej osoby, która nie nadaje się do pożycia wspólnego z innemi, same jednak w sobie są dobre. To samo może być poradzonem i tym, którzy mimo chęci do należenia, nie mogą jednak uzyskać przyjęcia ze strony zgromadzenia, nieraz dla fałszywej o nich opinji, nieraz (jak to często bywa) najniesłuszniejszej.
Te przyczyny muszą być zawsze przez przyjmującego dyrektora zbadane.
Jedna tylko przyczyna wykluczoną być musi, to jest wzgląd ludzki i wstyd przyznania się publicznego do miłości Chrystusa Pana.
"5. Stowarzyszenia tercjarskie nie mogą być ważnie zakładane bez zezwolenia Ordynariusza i - o ile to być może - mają być oddzielne dla mężczyzn i dla niewiast".
W tym ustępie reguły niema na pozór wzmianki o tem, kto właściwie może zakładać stowarzynia tercjarskie. Lecz niema i potrzeby tego, rzecz bowiem jest sama z siebie zupełnie zrozumiałą. Trzecie zakony są bowiem tak ściśle związane z zakonem głównym, do którego należą, że nawet myśleć nie można, aby ktokolwiek inny mógł je zakładać. Prawo kościelne jasno to wyraża; raz w sposób prawa przeczącego, zakazuje bowiem, aby jakikolwiek zakon, oprócz mających na to przywilej apostolski, przyłączał do siebie jakiś trzeci zakon (Kan. 703); następnie przyznaje prawo przyjmowania i zakładania stowarzyszeń przełożonym dotyczącego zakonu (Kan. 704).
Ponieważ jednak, mimo że zakon główny wyjętym jest z pod władzy biskupa diecezjalnego, wierni wstępujący w szeregi III Zakonu należą do swojego biskupa, zarządziła św. Stolica Apost. raz na zawsze, aby żadne stowarzyszenie tercjarskie nie mogło być założonem bez uprzedniego zezwolenia Ordynarjusza, t.j. biskupa diecezjalnego w krajach, gdzie hierarchja kościelna jest ustaloną, a w krajach misyjnych t.zw. wikarjusza apostolskiego. Pozwolenie to musi być danem pisemnie i być przechowywanym w archiwum III Zakonu. Jest ono tak dalece potrzebne, że bez niego wszelkie zaprowadzenie tercjarstwa będzie nieważnem.
Prawo to jednak nie działa wstecz i z tego powodu stowarzyszenia tercjarskie już istniejące, kiedy nowe prawo kościelne obowiązywać zaczęło (dn. 19 maja 1918 r.), chociażby nie miały tego zezwolenia, istnieją nadal prawnie, byleby tylko przez właściwą władzę zakonną założonemi zostały. To n.p. dotyczy wszelkich tercjarstw istniejących przy kościołach podominikańskich.
Z obecnego prawa kościelnego wypływa:
1. Zakładać tercjarstwo mają prawo:
a. Generał Zak Kazn. na całym świecie. Z prawa tego jednak nie robi zwykle użytku na terytorjach prowincyj swego zakonu.
b. Każdorazowy Prowincjał zakonu w obrębie swojej prowincji (lub przełożony Kongregacji zakonnej, gdzie niema jeszcze prowincji).
c. Władzę tę mogą jednak wykonywać przez kapłanów przez siebie delegowanych, i to zakonnych lub nawet świeckich.
2. Dać pozwolenie na założenie mogą:
a. Ojciec św. na całym świecie.
b. Biskup diecezjalny w obrębie swojej diecezji, w krajach zaś misyjnych - wikarjusz apostolski. Nie może dać pozwolenia wikarjusz kapitularny, t.j. kapłan rządzący diecezją osieroconą przez śmierć biskupa, tak samo i wikarjusz generalny biskupa, na mocy zwyczajnej swojej władzy (Kan. 686, § 4).
3. Do zaprowadzenia tercjarstwa wystarczy na początku niewielka ilość członków, wystarczy nawet trzech (Kan. 100, § 2) mimo to, że z początku będą to jeszcze osoby odprawiające nowicjat, będą oni bowiem prawdziwymi członkami, podległymi swoim przełożonym, w jedną rodzinę zakonną związanymi. Konieczną jest jednak rzeczą, aby w takim razie wyznaczył dyrektor wśród nich najważniejsze przynajmniej urzędy.
4. Niekonieczną jest również rzeczą, aby zgromadzenie takie do jakiegoś kościoła lub publicznej kaplicy było przywiązane, wystarczy jakieś miejsce oznaczone na zebrania, chociaż z drugiej strony, chyba nie może być wątpliwości, że przywiązanie do pewnego kościoła, zwłaszcza dotyczącego zakonu, jest pożądanem, by już sam udział w nabożeństwach, zgromadzania się w miejscu św., a zwłaszcza bliskość ołtarza, gdzie przebywa Utajony Jezus, wszystko to i ducha podnosi, i pomaga do uświątobliwienia.
5. Nie obowiązuje również tercjarstw i prawo, że w jednem miejscu nie może ich być kilka, a istniejące muszą być w pewnem oddaleniu od siebie, jak to ma miejsce u bractw (Kan. 711, § 1); mogą być rozmaite zrzeszenia według narodowości, wieku, stanu i wykształcenia. Już sama reguła dopuszcza na trzy podziały: mężczyzn, niewiast i - jak zobaczymy - kapłanów. W razie jednak takich podziałów dobrze będzie zebrać z przedstawicieli pojedynczych grup wspólną radę miejscową; ułatwi to bowiem jednolitość pracy na zewnątrz.
6. Co do sposobu założenia, to dwojaka pozostaje droga, według Kan. 24 prawa kościelnego:
a. Przez publiczny dokument dotyczącej władzy, a więc O. Generała lub Prowincjała zakonu z zaznaczeniem uprzedniego pozwolenia Ordynarjusza; oraz zamianowaniem dyrektora nowej tercjarskiej rodziny;
b. Przez publiczne ogłoszenie wobec przynajmniej 2 świadków, które może się odbyć uroczyście w kościele połączone z obłóczynami nowych członków. W tym jednak wypadku należy sporządzić dokument zaświadczający o odbytym zaprowadzeniu, podpisany przez zaprowadzającego, nowoustanowionego dyrektora oraz świadków. Akt taki należy przechować w archiwum lub najlepiej sporządzić takowy w księdze członków na pierwszej karcie. Ten drugi sposób wydaje się praktyczniejszy i więcej odpowiedni, bo i tak, dekret zaprowadzający tercjarstwo w danej miejscowości musi być i otrzymanym, i publicznie ogłoszonym.
7. Co do przeniesienia z jednego miejsca na inne, to wymaganem jest: pozwolenie władzy zakonnej; zgoda Ordynarjusza; uchwała na to większej części braci, podobnie jak to ma miejsce w ustawach kościelnych dla bractw. Zaznaczyć jednak musimy, że może to być tylko tam dopuszczalne, gdzie niema kościoła zakonu naszego, gdzie bowiem istnieje klasztor zakonu św. Dominika, nietylko że tercjarstwo przeniesionym być nie może, ale nawet istnieć oddzielnie, z natury bowiem swojej związanem jest ze swoim zakonem. Tak samo, jeśliby w miejscu, gdzie istnieje tercjarstwo, klasztor dominikański założonym został, tercjarstwo odrazu całe, razem ze swoją własnością, przechodzi do swojego rodzinnego zakonu.
8. Zniesienie tercjarstwa może nastąpić z dwóch przyczyn:
a. Dla braku członków, i do tego trzeba przeciągu 100 lat, dopóki bowiem chociaż jeden członek żyje, stowarzyszenie uznaje się jako istniejące (Kan. 102), i dopóki od śmierci tego członka nie upłynie sto lat, zawsze bez nowego zaprowadzenia może być wznowionym przez przyjęcie nowych członków.
b. Przez rozwiązanie dokonane od właściwej władzy, a więc albo przez władzę zakonną, albo dla bardzo ważnych przyczyn przez Ordynariusza miejscowego, w tym jednak wypadku zawsze jest wolną droga odniesienia się do Stolicy Apostolskiej o ostateczne rozstrzygnięcie.
VI. Korzyści III Zakonu
1. Tworzy rodzinę duchową. Główną i najważniejszą korzyścią, około której grupują się wszystkie inne, będące jej koniecznem następstwem, jest wejście Tercjarza do rodziny duchowej, która go przyjmuje z otwartemi ramionami. Od dnia profesji uważany on jest za jej członka, uczestniczy więc w jej życiu duchownem i apostolskiem. W świecie chrześcijańskim już nie jest osamotniony, zdany tylko na własne siły: umocniony przeciw własnym słabościom, broniony przed niebezpieczeństwami osamotnienia, znalazł rodzinę - i to nie byle jaką!
a) Niezliczoną - "Gdyby każdemu świętemu Zakonu Kaznodziejskiego - mówił Benedykt XIII - chciano przeznaczyć dzień poświęcony czci jego, trzebaby stworzyć nowy kalendarz". Pytającemu o liczbę męczenników z Zakonu św. Dominika, papież Klemens X odpowiedział: "Zlicz, jeżeli zdołasz, gwiazdy na niebie".
b) Sławną - Na liście naszych Tercjarzy znajdziemy przedstawicieli wszystkich panujących w Europie. Widzimy przyodzianych w habit Trzeciego Zakonu kilku papieży, wielu kardynałów, arcybiskupów i biskupów, niezliczoną liczbę świątobliwych kapłanów. Jakżesz jednak tę chwałę u ludzi przewyższa chwała Trzeciego Zakonu u Boga! Czyż nie wysłał on do nieba licznych zastępów apostołów, męczenników, wyznawców, uczonych, dziewic i małżonek?
c) Bogatą - Któż bowiem zdoła kiedykolwiek ocenić wartość przeogromną tych dóbr duchowych, nagromadzonych przez Zakon w czasie siedemsetletniego istnienia: każde pokolenie przynosi swoją daninę i powiększa nią skarb zebrany pracą pokoleń poprzednich.
2. Daje uczestnictwo w specjalnem życiu rodzinnem. Każda rodzina na ziemi ma, odróżniające ją od innych, jej właściwe życie, którem przeniknięte są jej dzieci. Podobnie i każdy Zakon. Z serca Marji, tej Wszechmocnej Matki Trzeciego Zakonu św. Dominika, Matki tego pełnego chwały Zakonodawcy, naszych Świętych, naszych Błogosławionych, naszych męczenników i wszystkich wybranych - spływa do duszy Tercjarza dominikańskiego życie szczególne.
To życie rodzinne jest dla Tercjarza ostoją na każdym kroku: ono go wspiera, ochrania, umacnia wśród doświadczeń, trudności i pokus; przynagla go do czynu, ale do czynu nie byle jakiego - do czynu dominikańskiego, bo właśnie duch tej rodziny zakonnej udzielony. Tercjarz modli się, cierpi, działa i uświęca się na modłę dominikańską, mocą specjalnej zasady życiowej, która nim kieruje.
3. Użycza bogactw skarbca duchowego. Tercjarz staje się współwłaścicielem majątku rodzinnego Trzeciego Zakonu, składającego się z zasług zebranych przez synów św. Dominika siedmiowiekową praktyką cnót. W dniu profesji we Francji słyszy Tercjarz w tej uroczystej dla siebie chwili te radosne słowa: "Przyjmij, drogi Bracie, udział w zasługach tych, którzy żyli w naszym Zakonie w bojaźni Pana; przelewamy na ciebie zasługi wszelkich naszych dobrych uczynków, gdziekolwiek i przez kogokolwiek one spełnione zostały. Niechże w ten sposób korzyść ci przyniosą ofiary złożone przez wszystkich naszych kapłanów, modlitwy wszystkich naszych braci, którzy dniem i nocą chwałę Bogu śpiewają, modlitwy tych, którzy ze słowem Bożem i Jego Ewangelją idą nietylko do wiernych chrześcijan, ale i do heretyków i pogan, ich trudy, ich pielgrzymki i podróże. Niechże ci korzyść przyniosą cierpienia młodych, śluby dziewic, łzy pokutujących grzeszników, prace naszych braci świeckich. Niechże wreszcie czuwania, modlitwy, posty, biczowania i umartwienia wszelkie zakonników wydadzą w tobie podobne owoce pokuty, podobną gorliwą miłość bliźniego i niemniej gorącą miłość Boga". Gdziekolwiek Tercjarz wzrok swój skieruje, ku ziemi czy ku niebu, zewsząd otaczają go i niejako przenikają nieprzeliczone zasługi i z nich płynące szczególne łaski. Jakżeż nam łatwo przy ich pomocy osiągnąć zbawienie i ze wzmożoną gorliwością pracować nad swem uświęceniem! Ileż w myśli o tem pociechy i zachęty zaczerpnąć można! To też dla Tercjarzy, którzy nią żyją, staje się przemożnym bodźcem, pobudzającym skutecznie do ciągłego ćwiczenia się w cnotach i postępu w coraz doskonalszem życiu duchownem wśród świata. Trzeci Zakon w tyle pozostać nie chciał; mając udział w zasługach, chciał go mieć i w trudach, i - jak dwa pierwsze Zakony - chciał wysiłkiem swoim przydać blasku gwieździe dominikańskiej, śląc do nieba liczne zastępy świętych dziewic, męczenników i wyznawców, tych bohaterów miłości Bożej i Jego prawdy.
Do pracy zatem - i to pracy wytrwałej - Tercjarze ofiarni stawajcie, gdyż stopień uczestnictwa w zasługach Zakonu uzależniony jest od waszej wierności Regule!
4. Pomoc, jaką daje Reguła. Trzeci Zakon ma Regułę, przekazaną początkowo ustnie przez św. Dominika jego dzieciom duchownym, następnie uznaną i zatwierdzoną przez papieży: Innocentego VII i Eugenjusza IV.
Niechże więc Tercjarz z radością przyjmie tę Regułę, a wiernie ją zachowując, znajdzie w niej źródło potężnej pomocy. Czyż nie widzimy bowiem, jak chrześcijanin, bez jakiejś reguły życia żyjący wśród świata, staje się pastwą jego kaprysów, porwany niejako w wir jego zmiennych zachcianek i okoliczności? Bo brak mu porządku w użyciu czasu, brak podkładu wiary w czynach, brak oparcia, by ustrzec się grzechu wśród grożących niebezpieczeństw. Brak tej tamy przeciwstawiającej się zalewowi zła, jaką jest właśnie reguła. Idzie on drogą namiętności i stacza się po pochyłościach zepsutej natury. Służy sobie, nie Bogu. Przypatrzmy się teraz, czem dla życia jest Reguła. Ona przedewszystkiem kieruje i ochrania wśród wszelkich niebezpieczeństw, pomaga w szybkim postępie na drodze doskonałości. Wśród okazji do grzechu - pomaga do uniknięcia go. Ona na każdy dzień życia staje na straży ładu i sumienności w wypełnianiu obowiązków swego stanu, obowiązku modlitwy w stosunku do Boga, ćwiczenia w tej czy w innej cnocie chrześcijańskiej, prowadzi do takiej sprawności duchowej, że życie pobożne, czyste i święte staje się łatwem, jakgdyby było wrodzonem. Tak wedle niej żyjąc, rozumieli ją wszyscy Święci - a tajemnicę swej świętości i zarazem potęgę modlitwy wyjawili nam w tem zdaniu: "Życie wedle Reguły to życie wedle Boga". Dla Tercjarza chcącego wiernie zachować Regułę stanie się ona początkowo jak dla św. Pawła źródłem smutku, bo sprzeciwiać się będzie skłonnościom jego zepsutej i złej natury. Jeżeli jednak wytrwa w swej wierności, dozna jak wielki Apostoł ogromnej radości, którą ona napełni duszę jego i myśląc o tych, którzy przed nim wedle tej Reguły żyli, "nie zechce być nieużytecznym członkiem Zakonu". Uniesiony św. współzawodnictwem, pragnąć będzie czynić to, co czynili i czynią codziennie wszyscy wierni zachowawcy przyjętej przez niego Reguły. Czyż miałby się zwolnić od udziału we wspólnej pracy on, który jest powołany do korzystania z Jej owoców?
5. Wyposażenie licznemi odpustami. Kościół nietylko uznał Trzeci Zakon św. Dominika, zatwierdził jego Regułę i darzył swem największem uznaniem, ale ponadto wzbogacił go odpustami. Przytoczymy tu następujące:
I. Odpusty zupełne:
1. W dzień obłóczyn i profesji;
2. W uroczyste święta P. Jezusa, Matki Najśw. i św. Józefa;
3. W dnie uroczyste Świętych Zakonu;
4. Absolucja generalna z odpustem zupełnym w święta: Wielkanocy, Bożego Narodzenia, Zielonych Świąt, Bożego Ciała, Zwiastowania, Wniebowzięcia N. Marji Panny, Różańcowe, Niepokalanego Poczęcia, św. Dominika, św. Katarzyny z Sienny, w dniu miesięcznego zebrania.
6. Zapewnienie pomocy po śmierci. Wśród wszystkich Reguł zakonnych, reguła Zakonu Kaznodziejskiego wyróżnia się jako ta, która przepisuje największą ilość modlitw za zmarłych. Objaśni nam to następujące zestawienie:
W pierwszym Zakonie:
1. W każdym klasztorze odprawia się corocznie 50 Mszy św. i 4 anniwersarze
2. Każdy kapłan odprawia rocznie 33 Mszy św. i odmawia 50 razy oficjum za zmarłych
3. Nowicjusze i klerycy odmawiają co roku psałterz i 30 razy psalmy pokutne
4. Bracia konwersi odmawiają 30 razy 25 "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Marja", a jednorazowo 150 "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Marja."
W Trzecim Zakonie:
5. Każdy Tercjarz za zmarłych członków zamawia lub przynajmniej wysłuchuje 3 Msze św. rocznie i odmawia codziennie jedno "Ojcze nasz", "Zdrowaś Marjo" i odmawia codziennie "Wieczne odpoczywanie".
6. W przeciągu ośmiu dni po śmierci Brata lub Siostry Trzeciego Zakonu, każdy Tercjarz obowiązany jest odmówić cząstkę różańca, wysłuchać Mszę św. i przystąpić do Komunji św. Każdy Tercjarz ma swoją cząstkę tych pomocy, tak jak i zasług Zakonu.
W dzisiejszych czasach, kiedy tak szybko zanika pamięć o zmarłych, kiedy nawet wśród chrześcijan tak rzadko się pamięta o Mszy św. za ich dusze, jakżesz wielką korzyścią jest dla Tercjarza należenie do Zakonu, który taką czcią otacza swych zmarłych!
7. Zebrania miesięczne. Każdy Tercjarz tem samem już, że jest Tercjarzem, a więc synem św. Dominika, chociażby był sam na świecie, może korzystać z wyżej wymienionych sześciu przywilejów. Ponadto zaś w miejscowościach, gdzie jest więcej Tercjarzy, łączą się oni w zgromadzenie, odbywają każdego miesiąca wspólne zebrania. Reguła (Reg. 65) bowiem określa, że "raz w miesiącu, w oznaczonym dniu i godzinie, zgromadzą się wszyscy Tercjarze dla wysłuchania słowa Bożego, a w razie odpowiedniej pory i Mszy św.". Zebrania te są niejako duszą Trzeciego Zakonu. One odnawiają w członkach miłość i zrozumienie ich stanu i powołania; one łączą ich we wspólnej modlitwie. W czasie zebrań członkowie ci otrzymują odpuszczenie win, a raczej wykroczeń przeciw Regule, wysłuchują dla siebie stosowne nauki; a jeżeli tylko to jest możliwem, przystępują do Komunji św. Dyrektor czyta i tłumaczy Regułę, wyjaśnia Braciom ich obowiązki i jeżeli wobec Boga w myśli tej Reguły uzna za stosowne, upomina i karze tych, którzy jej uchybili (Reg. 66). Te zebrania, których znaczenie wszyscy rozumieją, powinny odbywać się wszędzie, nawet w miastach, w których niema klasztoru OO. Dominikanów. Przewodniczy wówczas na nich kapłan świecki, członek o ile możności Trzeciego Zakonu, mianowany Dyrektorem przez Najprzew. O. Prowincjała.
8. W każdem zgromadzeniu mającem na oku dobro swoich członków, powinny się odbywać co roku trzy- lub czterodniowe rekolekcje. We wszystkich zgromadzeniach tworzących prawdziwe rodziny, stosunki wzajemne członków opierać się powinny na jak największej miłości. Miłość ta przejawiać się powinna nietylko w chwilach zdrowia i życia, ile i w chwilach choroby i śmierci. Istotnie też reguła poleca (Reg. 44) odwiedzanie chorych, niesienie im pomocy duchowej, a nawet, w razie potrzeby, pomocy materjalnej. Wszyscy członkowie Stow. powinni wziąć udział w pogrzebie zmarłych Tercjarzy (Reg. 45) "Haec est vera fraternitas, quae nunquam dissolvitur": Oto prawdziwe braterstwo, którego więzów nic nie rozluźni - możemy słusznie powiedzieć. Pomagając sobie wzajemnie do życia wedle świętości stanu i wedle reguły Zakonu, dzieci św. Dominika złączone są nierozerwalnie na śmierć i życie.
Do szeregu wymienionych już korzyści z należenia do III Zakonu dodaćbyśmy jeszcze mogli jako dziewiątą: specjalną opiekę Matki Najśw. - omówimy ją jednak w rozdziale następnym.
VII. Wartość III Zakonu
Największa wartość III Zakonu wypływa z tego, co powiedziliśmy o nim w drugim rozdziale.
1. Został założony przez wielkiego Świętego, który tak doskonale odtworzył w sobie życie Jezusa Chrystusa, że Bóg Ojciec mógł o św. Dominiku powiedzieć św. Katarzynie Sieneńskiej:
"Córko ukochana, zrodziłem dwóch Synów: jednego równego w naturze, to moje Słowo odwieczne; drugiego przez miłości pełne przybranie, to twój Ojciec Dominik. Kiedy Syn mój, od wieków zrodzony, przyjął naturę ludzką, stał mi się posłusznym aż do śmierci. Dominik, syn mój mocą przybrania, spełniał we wszystkiem wolę moją od pierwszej do ostatniej chwili życia. Nigdy nie przekroczył moich przykazań, nigdy nie naruszył dziewictwa ciała, nigdy nie utracił łaski chrztu św. Mój Syn rodzony, odwieczne Słowo ust moich, głosił publicznie światu to, co Mu poleciłem, dając, jak rzekł Piłatowi, świadectwo prawdzie. Dominik, mój syn przybrany, głosił też światu prawdę słów moich - przemawiał do heretyków i katolików nietylko osobiście, ale i przez drugich: głos jego rozbrzmiewał przez usta jego następców - rozbrzmiewa dziś i po wszystkie czasy. Mój Syn rodzony rozesłał uczniów po całym świecie - mój syn przybrany swoich zakonników. Mój Syn rodzony to moje Słowo; mój syn przybrany jest tego Słowa zwiastunem. Dlatego jemu i następcom jego dałem zrozumienie słów moich i wierność w życiu wedle nich. Mój Syn rodzony wszystko uczynił, by nauką swą i przykładem dać zbawienie duszom; mój syn przybrany Dominik uczynił wszystko, by wyzwolić dusze z więzów błędu i występku; przewodnią myślą jego w założeniu i rozszerzeniu swego Zakonu była zbawienie bliźnich. Dlatego też przyrównałem go do mego Syna rodzonego, którego życie naśladował; a ty widzisz, że ciało jego podobne jest do św. ciała boskiego Syna" (Życie św. Katarzyny ze Sieny przez O. Rajmunda z Kapuy, cz. 2, § VI. nr. 16, tłum. Cartier.)
2. Został uznany przez Kościół. Jakkolwiek kiełkiem i pięknem byłoby dzieło Świętego, tego wybrańca z pośród stworzeń bożych, to jednak rwały wzrost i piękno zapewnia mu dopiero zaszczytne uznanie przez nieomylny Kościół, który jest zastępcą Boga. Jak już widzieliśmy w rozdziale III, nie zabrakło tego uznania III Zakonowi św. Dominika.
3. Jest skutecznym środkiem uświęcenia się. Trzeci Zakon dając duszom szlachetnym i mężnym, i nawet duszom słabym, lecz dobrej woli, którym przeciętne życie chrześcijańskie nie wystarcza, źródła pomocy, środki i korzyści, a poniekąd także i zobowiązania zakonne, prowadzi je tem samem do wyższej cnoty, do większej doskonałości, do intensywniejszego życia chrześcijańskiego, do większej świętości. Nie trzeba na to więcej dowodów. "Historja tej instytucji - mówi O. Lacordaire - to jedna z najpiękniejszych, jakie znamy. Ze wszystkich stanów ludzkości od pałacu królewskiego do chaty żebraczej wydała Świętych, których liczby pozazdrościć by jej mogły: klasztor i pustelnia. Któż nie zna św. Katarzyny ze Sieny i św. Róży z Limy - tych dwóch gwiazd dominikańskich oświecających dwie różne półkule?" Obok tych dwóch jaśniejących cnotami świętych skupiają się tysiące dusz uświęconych Regułą i duchem III Zakonu, które Kościół św. stawia za wzór wszystkim, choć może różnemi drogami dążącym do świętości. Pociąga nas samotność i złączenie z Bogiem w modlitwie? Znajdziecie i w III Zakonie dusze kontemplacji oddane. Chcecie poświęcenia czynnego, apostolstwa we wszystkich jego przejawach, idących aż do zaparcia siebie dla chwały Bożej? III Zakon urobił apostołów i męczenników. Pociąga was może cicha praca nad doskonaleniem prostego codziennego życia? W III Zakonie znajdziecie tysiące wzorów tej świętości ukrytej przed ludźmi, lecz chwalebnej w oczach Boga. Spragnieni może jesteście pokuty, heroicznych i krwawych umartwień, któreby ciało wasze uczyniły hostją ofiarną miłą Bogu wszelakiej świętości? III Zakon okryty jest purpurą krwi tych męczenników, którzy w walce przeciw sobie samym wyniszczali ciało swoje na wzór Jezusa Chrystusa, tego Twórcy i Wykonawcy wszelkiej świętości. Jakiekolwiek byłoby dobro, do którego łaska Boża was przynagla - zawsze III Zakon dostarczy wam śródków skutecznych dla osiągnięcia go. Młodzieńcy, dziewice, małżonkowie, ojcowie i matki, uczeni i prostaczkowie, bogaci i ubodzy, pracownicy i pracodawcy - przypatrzcie się tym nieprzeliczonym zastępom tercjarzy, a z pewnością znajdziecie wśród nich ludzi waszego wieku, waszej płci, waszego stanu, którzy was zapewnią, że świętość i z niej płynące szczęście obecne zawdzięczają III Zakonowi. Wstępujcie w ich ślady - złączcie się w III Zakonie, żyjcie według jego Reguły, a zobaczycie, jaką one potężną dźwignią i pomocą w pracy nad własnem uświęceniem.
VIII. Charakter i obowiązki III Zakonu
1. Habit
Każda rodzina zakonna wyodrębnia się zewnętrznie sobie właściwym ubiorem.
Św. Dominik nosił przed założeniem swego Zakonu ubiór kanoników kapituły Osmy, do której należał, a składał się on z białej tuniki skórzanego paska, lnianej komży i czarnego płaszcza. Przez kilka lat jego dzieci nosiły taki sam strój. Ale Matka Najświętsza, która kochała św. Dominika i Zakon jego, zechciała zmienić w stroju tym jedną z jego części składowych, która odtąd jako najważnieisza stanie się tym znakiem wyróżniającym habit tego właśnie Zakonu. Kiedy jeden z pierwszych towarzyszy Świętego Zakonodawcy, bł. Rajmund z Orleanu zachorował tak ciężko, że już zwątpiono w możność uratowania go - ukazała mu się Królowa Niebios w towarzystwie dwóch dziewic niezwykłej urody i w obecności św. Dominika przemówiła do niego: "Proś mnie o co chcesz, a otrzymasz". Gdy chory zastanawiał się nad odpowiedzią, jedna z dziewic podsunęła mu myśl, aby zdał się na łaskę Matki Miłosierdzia. Gdy tak uczynił, Matka Najświętsza olejem św. namaściła jego oczy, uszy, nozdrza, usta, biodra i nogi. Ze słów towarzyszących namaszczeniu, choremu utkwiły w pamięci słowa dotyczące dwóch ostatnich: "I niechaj biodra przepasane będą przepaską czystości - nie zdejmuj obuwia z nóg twoich, abyś był gotów iść głosić Ewangelję pokoju". Następnie ukazała mu habit dominikański wraz z szkaplerzem, który dotychczas jeszcze nie tworzył jego części składowej i mówiąc "oto strój twego Zakonu" zniknęła - błogosławiony mąż był uzdrowiony. Jako posłuszny syn, Dominik zastąpił od tej chwili lnianą komżę białym szkaplerzem, który stał się charakterystyczną częścią habitu jego Zakonu. Długi czas tercjarze nosili też publicznie habity dominikańskie, ale z czasem zaszły w tym zwyczaju pewne zmiany; dziś członkowie III Zakonu świeckiego nie noszą już stroju zakonnego. Wszystkim jednak przysługuje prawo włożenia go w chwili śmierci i zabrania z sobą do grobu.
Obecny strój III Zakonu składa się z białego szkaplerza i paska rzemiennego. Te zewnętrzne znaki przynależności do Zakonu noszone przez tercjarzy pod sukniami świeckiemi mają być przy każdorazowej zmianie poświęcone przez dominikanina albo dyrektora Zgromadzenia. Wskazanem jest nosić i szkaplerz, i pasek, ale wystarcza noszenie samego szkaplerza.
Szkaplerz dziś noszony są to dwa płaty białego sukna tak z sobą połączone, by można je przerzucić przez głowę i w ten sposób jeden płat opada na piersi, a drugi na plecy. O ile ktoś nie może postarać się o podobny szkaplerz lub nie może takiego nosić, wystarczy szkaplerz w rodzaju znanego szkaplerza karmelitańskiego, tylko nieco większy, z białej wełnianej materji i bez żadnego obrazka. Nie musi się go nosić bezpośrednio na ciele, ani też przez pranie nie traci swego poświęcenia. Według orzeczenia św. Officium (16 grudnia 1910) nie wolno szkaplerza zastąpić medalikiem.
Ponieważ obecnie członkowie III Zakonu w publicznych procesjach nie występują w szatach zakonnych, poleca się im gorąco, by przynajmniej nosili specjalną odznakę tercjarską - może być to medalik z św. Dominikiem, św. Katarzyną Sieneńską lub specjalna odznaka z herbem Zakonu.
Bliższe części składowe stroju dominikańskiego, t.j. szkaplerz i pasek, mają sobie właściwe znaczenie. Szkaplerz przez biel swoją jest symbolem czystości życia i promiennego blasku dobrego przykładu, dwóch cech koniecznych dla członka Trzeciego Zakonu - jednocześnie zaś jest on przypomnieniem miłości Matki Najśw. Każdy nowowstępujący syn św. Dominika słyszy te słowa: "Przyjmij szkaplerz naszego Zakonu, tę główną część habitu Braci Kaznodziei. On jest znakiem miłości macierzyńskiej ku nam N. P. Marji, pod Jej skrzydłem opiekuńczem znajdziesz chłód wśród ogni namiętności, a w godzinę zgonu twego on będzie ci tarczą i obroną wśród niebezpieczeństw ciała i duszy".
"Błogosławieni - woła Teodoryk z Apoldy - błogosławieni ci, których uznano za godnych noszenia tego habitu, tego symbolu niewymownej łaski, utkanego prawdziwie rękoma «niewiasty mężnej» dla członków jej rodziny! Miłujmy kornie tę szatę królewską a dziewiczą i nie zbrudźmy nigdy jej bieli niepokalanej!"
Za każde ucałowanie szkaplerza zyskuje się odpust 5 lat i 5 kwadragen (więcej niż 2000 dni). W dniu zaś śmierci, jeśli wtedy tercjarze mają na sobie szkaplerz albo przynajmniej mają go na łóżku, zyskują odpust zupełny. Św. Róża z Limy na łożu śmierci nie zapominała o tym pobożnym zwyczaju, bo mówiła: "Piękna szato biała, ty prowadzisz mnie do nieba".
Pas skórzany jest przypomnieniem węzłów, które łączą Tercjarza z Zakonem, a zarazem, wedle słów ceremonjału obłóczyn, energji, z jaką tercjarz ma załamywać buntujące się namiętności pod jarzmo prawa Bożego i przyjętej Reguły: "Niechaj opasze cię Pan paskiem sprawiedliwości i sznurem czystości, abyś mógł rozliczne uczucia tego świata łączyć w uczuciu miłości jednego Boga i prawem rozumu i panowaniem woli Bożej powściągać wszelkie do złego popędy". Po ceremonji obłóczyn otrzymuje Tercjarz na nowe życie zakonne Patrona - jest to najczęściej Święty lub Święta z rodziny dominikańskiej. Tercjarz powinien starać się naśladować cnoty jego, i jako do swego patrona odnosić się do niego ze szczególną ufnością.
2. Duch pokuty
Ostatecznym celem wszelkich zgromadzeń zakonnych, powstających za natchnieniem Bożem na łonie Kościoła św., jest zawsze chwała Boża i uświęcenie dusz. Jednak ponieważ wszystkie dążą do tego wspólnego celu rozmaitemi sposobami, każde z nich zachowuje własną cechę, właściwego sobie ducha, odróżniającego je od innych. Przez tę to rozmaitość w jedności, Opatrzność Boża daje dzieciom swoim nieskończoną różnorodność sposobów uświęcenia się, zastosowanych do najróżnorodniejszych charakterów i potrzeb każdemu właściwych. To też najpierwszem staraniem każdego, który pragnie stać się członkiem danego zgromadzenia, powinno być zgłębienie ducha tegoż, by się przekonać, czy takowy odpowiada jego zdolnościom i potrzebom, a następnie przykładać się winien do ułożenia sobie życia według przyjętej Reguły.
Najważniejszą zatem rzeczą dla pragnących wstąpić do III Zakonu św. Dominika, jak i dla tych, którzy już doń należą, jest głębokie przejęcie się jego duchem, aby móc go odtworzyć w całem swem postępowaniu. III Zakon, będąc uzupełnieniem Zakonu Kaznodziejskiego, duchem nie może się od niego odróżniać. Będąc konarem wielkiego drzewa, musi koniecznie z pnia jego czerpać soki odżywcze.
Otóż rozróżniamy trzy główne cechy wielkiej rodziny św. Dominika, tworząc jakby istotne podstawy jego ducha. Są to: pokuta - modlitwa - apostolstwo. Pokuta odrywa od ziemi i rzeczy ziemskich, modlitwa podnosi do Boga i z Nim ją jednoczy, wskutek zaś tego zjednoczenia dusza staje się coraz bardziej zdolną do spełnienia uczynków gorliwości, udzielając drugim z swej pełności. Oto całość ducha dominikańskiego, a co zatem idzie i ducha III Zakonu.
Umartwienie wzięte w swem pojęciu ogólnem, tak jak je tu rozumiemy, odnosi się do wszystkiego, co może odwracać od Boga dusze nasze i trzymać je z dala od Niego.
Od czasu gdy grzech pierworodny skaził tak głęboko naturę naszą, umartwienie stało się pierwszym warunkiem wszelkiego postępu duszy, wszelkiego jej polotu ku Bogu, wedle tych słów Zbawiciela: "Kto chce iść za Mną, niech się zaprze siebie samego, weźmie swój krzyż na każdy dzień, a niech idzie za Mną".
Pełna nazwa III Zakonu brzmi: Trzeci Zakon Pokuty św. Dominika. W modlitwach towarzyszących obłóczynom, Kościół nazywa Regułę i habit Regułą i habitem pokuty. W ceremonjach profesji po zapytaniu Tercjarza, czy chce żyć w pokucie i umartwieniu duszy i ciała, Kościół poleca nam prosić Boga, aby życie tego nowego syna św. Dominika zgodne było z duchem pokuty, którą przyjmuje. Jasnem więc jest, że cechą zasadniczą III Zakonu jest pokuta, a jeszcze bardziej duch pokuty! Cóż w tem dziwnego, skoro jest on dziełem św. Dominika. Przyjrzyjcie się życiu św. Patrjarchy, a zobaczycie, że jeszcze dzieckiem małem będąc, wymykał się z miękkiej kołyski, gdzie go matka układała, i wyciągał na gołej ziemi swe drobniutkie członki. Gdy doszedł do wieku młodzieńczego ,nie pił nigdy wina i nie jadł nigdy mięsa. Wśród prac apostolskich, wszystkie podróże, wyjąwszy przejścia przez miasta, odbywał pieszo o żebranym chlebie i wodzie źródlanej, cierpliwie znosząc wszelkie przeciwności, przeciwstawiając uśmiech obelgom. Gdy pewnego razu, w błąd wprowadzony przez heretyków, musiał przebyć ścieżkę pokrytą kamieniami i cierniami, zawołał do towarzysza patrząc na swe skrwawione nogi: "Odwagi! Oto nasza pokuta i nasze zwycięstwo!" Trzy razy w ciągu nocy biczował się do krwi; nie miał własnej celi, a tę cząstkę nocy, którą przeznaczał na spoczynek, spędzał u stóp ołtarza z głową opartą o stopnie. Na wzór Boskiego Mistrza modlił się jużto klęcząc, jużto stojąc, z rękoma rozkrzyżowanemi, czy też wyciągniętemi na ziemi. Z radością przyjmował a nawet namiętnie szukał wszelkich sposobności umartwienia ciała. Zapytać się można, skąd taki głód pokuty u Świętego, który w chwili śmierci wyzna, że niewinność chrztu św. zachował przez całe życie?
Oto św. Dominik chciał być człowiekiem modlitwy, a wiedział, że nic tak nie utrzymuje duszy w łączności z Bogiem, jak pokuta. Czuł w sobie gorliwość apostoła, a wiedział, że bez przelania krwi niema odpuszczenia grzechów, niema postępu w cnocie. Pamiętał słowa Chrystusa Pana, że "są demony, które wypędzić można jedynie postem i modlitwą", oraz słowa Apostoła Pawła: "Uzupełniam w ciele mojem, czego nie dostawa męce Chrystusa Pana". Wreszcie wierzył w moc czerpaną z krwi przelanej dla chwały Bożej i dobra dusz. Oto przyczyny, dla których ukochał pokutę i praktykę jej aż do bohaterstwa, przekazując dzieciom swoim jako cenną spuściznę ducha umartwienia, który ma być dla nich środkiem prowadzącym nietylko do własnego uświęcenia, ale i do nawrócenia grzeszników.
Jakie umartwienia przepisuje Reguła III Zakonu? Umartwienia przepisane dawną Regułą są obecnie niewykonalne dla wielu bardzo dobrych chrześcijan, powołanych mimo to do rodziny dominikańskiej. Teraz więc Tercjarz obowiązany jest (Reguła, pkt. 37):
    Wstrzymywać się od mięsa, zachować post ścisły w wigilije nakazane przez Kościół wszystkim wiernym
  1. Zachować post ścisły we wigiije trzech wielkich świąt dominikańskich: MB Różańcowej (I niedziela października), św. Dominika (4 sierpnia) i św. Katarzyny Sieneńskiej (30 kwietnia)
W razie choroby, pracy lub innej poważnej przeszkody można uzyskać zwolnienie z postu ścisłego lub zamianę. Trzeba jednak wystrzegać się korzystania ze zwolnienia dla błahych powodów. Zapewne, że nieraz można odczuć pewne zmęczenie w dniu ścisłego postu - trzeba je jednak ochotnie przyjąć, o ile tylko nie jest przeszkodą w wykonaniu obowiązkowych prac. Postu nie zaprowadzono dla schlebiania zmysłom, ale dla poskramiania, a w każdym razie zwalczania ich.
Tercjarz, obowiązany w myśl przyrzeczeń złożonych przy profesji do większego umartwienia niż przeciętni chrześcijanie, powinien w miarę możności i zdrowia starać się zachowywać post ścisły we wszystkie piątki roku oraz zadawać sobie i inne umartwienia w zakresie dozwolonym przez jego kierownika (Reguła, pkt. 37). W razie niemożliwości zachowania postów powinien bardzo gorliwie starać się zastąpić je drobnemi umartwieniami, które choć same w sobie mogłyby wydawać się nic nieznaczące, to jednak na cnocie pokuty oparte, umocnią duszę i będą jej pomocne w zwalczeniu przeszkód zagradzających jej drogę do doskonałości. Któż mógłby dowieść niemożliwości praktykowania umartwienia chrześcijańskiego w takiej formie jak posłuszeństwo w rodzinnem pożyciu, znoszenie różnych charakterów otoczenia, uprzejmość, uczynność dla drugich, zapomnienie o sobie, miłosierdzie? Fenelon nie wahał się polecać kilku pobożnym dworzanom, by w ciszy swego pokoju modlili się krzyżem leżąc i całując ziemię. Tej samej rady udzielał swym penitentom O. Lacordaire, a biskup de Segur, który umiał nieraz żartobliwem powiedzeniem pociągnąć ludzi do zrozumienia głębokiego ducha pokuty i zadośćuczynienia, mawiał wesoło: "Trzeba umieć urobić sobie katolickie kolana, życie na tem nie cierpi, a modlitwa zyskuje".
Iluż będzie takich, którzy z drwiącym uśmiechem słuchać będą o praktykach wedle ich mniemania śmiesznych! Jakże im daleko do zrozumienia ducha Jezusa i św. Dominika, który ich nie ożywia; oni nie rozumieją wielkiego prawa pokuty. Zapominają, że ciało, które współdziałało w grzechu, musi współdziałać i w przebłaganiu... Nie rozumieją, że drobne uczynki pokuty zaprawiają duszę do praktyki większych. Obcem im jest wielkie prawidło św. Pawła, który twierdzi, że uczynki zewnętrzne ułatwiają duszy wznoszenie się ku Bogu. I dziwią się jeszcze ci ludzie, że pobożność ich opada, ofiarność zmniejsza się, wola w dążeniu do dobrego słabnie...; czyż nie zdają sobie sprawy z tego, że niema prawdziwego umartwienia wewnętrznego, niema prawdziwego życia chrześcijańskiego, a tem mniej zakonnego, bez umartwienia ciała?
Prawdziwi Tercjarze św. Dominika, jego duchem przejęci, starają się ukrzyżować ciała swe z namiętnościami i pożądliwościami jego; oni są Chrystusowi, duchem żyją i duchem postępują (Ga 5, 24).
Ukryte wśród używającego świata odnajdujemy tu pokorne sługi biczujące się do krwi parę razy w tygodniu, tam znowuż osoby z towarzystwa, małżonki i matki noszące narzędzie pokuty, małżonków i ojców uciekających się pod osłonę umartwienia w chwilach, gdy z konieczności muszą brać udział w zebraniach światowych. A Duch Boży, tchnąc, wzmaga coraz bardziej tę miłość pokuty i rozpala dusze ofiarne, które stoją jako żywe potępienie wobec tchórzostwa i zmysłowości tych wszystkich, dla których ideałem jest życie wygody i zbytku. Nie łudźmy się - świat przeklęty przez Jezusa Chrystusa rządzi się tylko jednem prawem, którego źródłem wstręt do umartwienia, a bezgraniczna miłość użycia. On stara się wpoić w nas ducha swego, chce, byśmy przyjęli jego zasady i poszli za jego przykładem. Reguła III Zakonu ochrania dzieci św. Dominika przed temi napaściami ducha zła. Przypomni Tercjarzom, że "świat im jest ukrzyżowany, a oni światu" (Ga 6, 14).
Obok postu ścisłego Reguła nakazuje:
a. Wstrzymanie się od wszystkiego, co nie jest zgodne z duchem chrześcijańskim w rozmowach i lekturach
b. Unikanie w trybie życia zbytków światowych, hucznych zabaw i przyjemności zmysłowych przeciwnych duchowi Ewangelji
c. Przestrzeganie w ubraniu skromności chrześcijańskiej, która przejawiać się będzie w poważnych kolorach tegoż i kroju odpowiadającym jedynie wymaganiom dobrego smaku.
Czy Tercjarka może nosić kosztowności? Powinna się ich wyrzec, jeżeli jest samoistna i niezależna, jeżeli jest mężatką - niech się kieruje upodobaniem męża. Bywają i mężatki, które nie noszą zupełnie kosztowności, gdy wychodzą same; nikt im tego za złe brać nie może. Każda Tercjarka tak w swoim zewnętrznym wyglądzie, jak i w całokształcie sposobu życia powinna zachować miarę stosowną do swych warunków i stanowiska społecznego, uszlachetniając je blaskiem prostoty chrześcijańskiej.
W imię cnoty pokuty, Reguła zakazuje uczęszczania do teatrów, kinematografów, na bale; potępia zebrania światowe, które są ogniskiem zmysłowości i próżności; nie zabrania jednak uczestnictwa w zebraniach rodziny i przyjaciół, zdrowych i pokrzepiających (Reguła, pkt. 38).
Czy więc Tercjarka nie może nigdy bywać w świecie? Zastosujemy tu tę samą regułę, którą podaliśmy przy oznaczaniu zewnętrznego wyglądu. Nie od niej wyjdzie myśl szukania rozrywki w teatrze, ale gdyby to było życzeniem jej męża, będzie mu towarzyszyła jako jego duch opiekuńczy. Tak samo, o ile jest matką rodziny i powinna w myśl przyjętego zwyczaju wprowadzać w świat synów i córki, może nawet urządzać zebrania towarzyskie i brać udział w tych, na które będzie zaproszoną, starając się zawsze otoczyć tam dzieci swoje najtroskliwszą opieką, paraliżującą wszelkie wpływy zagrażające ich cnocie.
Stójmy zazdrośnie na straży wielkodusznego ujęcia Reguły i jej ducha, a unikajmy wszelkiego zbyt surowego, niezręcznego i małostkowego jej zrozumienia.
W trudniejszych wypadkach dobrze jest zasięgnąć rady spowiednika i oprzeć się na jego doświadczeniu i wiedzy.
Naśladujmy Tercjarzy wszystkich stanów, począwszy od Katarzyny Jarrige, wieśniaczki z Auvergne, której proces beatyfikacyjny toczy się obecnie w Rzymie, aż do Karoliny księżniczki Alencon, która zginęła w pożarze paryskiego Bazaru... W płynącym z Reguły duchu umartwieniu szukały one siły potrzebne, aby wśród różnorodnych warunków życiowych pozostać zawsze gorliwemi chrześcijankami i aby żyjąc wśród świata, nie żyć nigdy dla świata.
3. Duch modlitwy
Gdy zapoznajemy się z początkami Zakonu św. Dominika, uderza nas, jak znaczną część życia dominikańskiego poświęcano modlitwie. Posłuchajmy ku zbudowaniu naszemu, co mówi o tem autor Żywotów Braci:
1. "Nasz bł. Ojciec miał zwyczaj pozostawać w kościele po Komplecie, gdy zakonnicy udawali się na spoczynek, a wtedy płacząc i jęcząc przepędzał noc na modlitwie. Niekiedy łkanie jego i krzyki budziły tych, którzy spoczywali w pobliżu - i wzruszały ich do łez".
2. "Bł. Jordan z Saksonji otrzymał od Pana szczególną łaskę modlitwy, której nie zaniedbywał nigdy, mimo pracy związanej z piastowaną godnością Generała Zakonu, mimo trudów podróży, mimo różnych trosk i kłopotów. Gdy był w klasztorze, miał zwyczaj modlić się długo z oczyma wzniesionemi ku niebu, z rękoma złożonemi. Nieruchomy, pozostawał tak godzinami pogrążony w modlitwie, szczególnie po odśpiewaniu Komplety i Jutrzni. Czy w podróży, czy też w klasztorze, chodził pogrążony w kontemplacji, która napełniała go słodyczą. Jej też poświęcał cały czas wolny, który mu pozostawał po odmówieniu brewjarza i załatwianiu ważniejszych spraw z zakonnikami".
3. Gorliwość pierwszych zakonników przerasta wszelką możność jej opisania. Modlitwy nocne przedłużali aż do świtu. Nieomal nie było takiej chwili, w którejby choć kilku zakonników nie trwało w kościele na modlitwie. Toteż brat furtjan, chcąc spiesznie znaleźć jakiegoś zakonnika, zawsze poszukiwania zaczynał od stóp ołtarza. Godziny Komplety wyczekiwali wszyscy jak szczególnego święta. Po skończonem oficjum i uczczeniu Królowej i Opiekunki naszego Zakonu, biczowali się srogo, poczem każdy z nich odprawiał jakby pielgrzymki od ołtarza do ołtarza, padając na twarz w pokorze; tak rzewnie płakali, że okrzyki ich miłości w dal się rozchodziły. Niewielu z nich wracało po Jutrzni do książek, a jeszcze mniejsza liczba do łóżek. Chętniej spieszyli do ołtarza Bł. Dziewicy i nieraz można tam było widzieć potrójny rząd zakonników, którzy z wyrazem porywającej gorliwością siebie i Zakon swój opiece Jej oddawali.
Kochali modlitwę, bo zrozumieli jej wielkie znaczenie. Dla nich modlić się znaczyło wznosić się ku górze, wznosić duszę aż do Boga, aby zjednoczyć się z nim, a w tem zjednoczeniu wewnętrznem, głębokiem i długotrwałem, mówić z Nim jak z przyjacielem. Modlitwa była dla nich wedle niezrównanego określenia św. Tomasza z Akwinu "wzniesieniem duszy do Boga".
Do tej modlitwy czysto wewnętrznej przygotowywała ich cudownie wspaniała, publiczna i uroczysta modlitwa, jaką było św. oficjum odmawiane, a raczej wedle słów Konstytucyj odśpiewane w chórze wedle liturgji Zakonu. Czytanie lekcyj, Jutrzni, śpiew psalmów, modlitwy i hymny Kościoła stanowiły dla dusz ich pokarm, który następnie przyswajali sobie w rozważaniu wśród ciszy klasztoru i własnej celi, uzupełniając go i pogłębiając naukę teologji. Pogrążając się w ten sposób w bezdenny ocean życia boskiego, stawali się coraz bardziej "duszami Boga", potężnemi czynami i idącemi śladami ich św. Założyciela, którego życie streścił bł. Jordan z Saksonji w dwóch słowach mówiąc: "Dominik rozmawiał zawsze o Bogu albo z Bogiem".
Posłuchajmy teraz kilku wskazówek, jakie św. Katarzyna Sieneńska otrzymała od Boga Ojca, tyczące się ducha modlitwy: "Wiesz, córko ukochana, że dusza zdobywa cnotę za pomocą wytrwałej, pokornej modlitwy. Powinnaś wytrwale jej się oddawać i nie pozwolić nigdy, aby ją złudzenia szatańskie lub własna słabość miały w tem zatrzymać, ani też nieprzychylne zdania, które zły duch wkłada w usta ludzkie, by ją od modlitwy odwrócić. Nie myśl jednak, iż ten zapał św. i tę siłę Bożą otrzymasz jedynie przez modlitwę ustną. Wielu modli się do mnie raczej ustami niż sercem. Starają się tylko odmówić pewną liczbę psalmów lub Ojcze nasz, a skoro to wypełnili, o niczem więcej nie myślą, całą swą pobożność zakładają na słowach. Nie tak postępować należy, gdyż jeśli nic ponadto nie uczynisz, mało korzyści z tego wyciągniesz i podobać mi się nie będziesz. Jeśli dusza jest jeszcze niedoskonałą, powinna z obawy przed lenistwem ćwiczyć się w modlitwie ustnej; lecz nie powinna oddzielać modlitwy ustnej od myślnej. Podczas gdy wargi wymawiają słowa, usiłować będzie wznieść ku niebu umysł i utwierdzić się w miłości mojej. Ten, kto się modli z małem staraniem, mało z tej modlitwy wyniesie korzyści, przeciwnie zaś, ten kto wiele starań dokłada, wiele korzyści otrzyma. Im bardziej dusza usiłuje miłość swą wyzwolić z wszelkich więzów i połączyć się ze Mną przez światło modlitwy rozumu, tem bardziej Mnie poznaje; im bardziej Mnie poznaje, tem bardziej Mnie miłuje, a im bardziej Mnie miłuje, tem więcej słodyczy znajduje we Mnie" (Dialog LXVI).
Tercjarz jako prawdziwy syn św. Dominika powinien też stać się człowiekiem Bożym przez modlitwę. W tym celu przepisuje mu Reguła (rozdz. VI) pewne oficjum (godzinki). Jest to niejako modlitwa urzędowa, która nadaje mu charakter pośrednika między Bogiem a ludźmi; jako wysłannik Kościoła składa on Bogu w imieniu wszystkich chrześcijan należną mu daninę chwały.
Odmawianie oficjum nie obowiązuje Tercjarza pod grzechem ciężkim, jak n.p. kapłana, ani nawet pod grzechem powszednim; jednak powinien on bardzo surowo wyrzucać sobie wszelkie zaniedbanie w tak ważnym nakazie Reguły.
Aby zadośćuczynić obowiązkowi swemu, Tercjarz może odmówić dowolnie, albo:
  1. 77 "Ojcze nasz" i "Zdrowaś": za Jutrznię i Laudes; 14 za Nieszpory i 7 za każdą inną godzinę kanoniczną; nadto 3 "Wierzę", t.j. przed Jutrznią, przed Prymą i po Komplecie; albo:
  2. Oficjum do Najśw. P. M. wedle rytu dominikańskiego; albo:
  3. różaniec.
Na mocy przywilejów nadanych dnia 29 lipca 1913 r. przez Papieża Piusa X Generałowi Zakonu, Oficjum do Najśw. M. P. albo różaniec mogą być w dniach licznych zajęć zastąpione koronką lub jednem z siedmiu następujących krótkich oficjum: Oficjum do Przedwiecznej Mądrości, do Ducha Œwiętego, do Najśw. Sakramentu, do Krzyża św., do św. Dominika, do św. Tomasza z Akwinu i do św. Aniołów.
Księża spełniają powyższe zobowiązanie, odmawiając oficjum kapłańskie; dodać powinien jedynie do niego raz dziennie responsorjum "O spem miram" oraz wiersz i orację ku czci św. Dominika.
Aby w miarę możności jak najściślej łączyć się w modlitwach z zakonnikami I Zakonu, Tercjarze powinni starać się odmawiać Jutrznię i Laudes wieczorem, godzinki rano, Nieszpory i Kompletę popołudniu. W razie poważnej trudności, jaką może być n.p. brak brewjarzyka, który się zapomniało wziąć w podróży, brak światła do czytania, wolno w miejsce którejkolwiek z wymienionych części odmówić koronkę.
Tercjarze starać się powinni odmawiać oficjum z jaknajwiększem skupieniem; skuteczną pomocą będą im w tem trzy rzeczy:
  1. milczenie i duch milczenia, tak bardzo zalecany im przez Regułę w rozdz. IX;
  2. skupienie uwagi w kierunku starannego wymawiania każdego słowa, albo zastanowienie nad treścią modlitw, albo też utrzymanie ciągłej łączności z Bogiem;
  3. skrupulatność w przestrzeganiu zewnętrznych oznak czci, jak pochylenie, przyklękanie w czasie Chwała Ojcu i przy końcu modlitw: naśladujmy w tem Świętych, którzy przez zewnętrzne przejawy czci zyskiwali pomoc pomnażającą gorliwość i skupienie.
Przy prywatnem odmawianiu oficjum nie obowiązuje żadna przepisowa postawa - dla każdego najlepszą jest ta, która mu ułatwia najbardziej skupioną modlitwę.
Reguła poleca też słuchanie Mszy św. i modlitwę myślną, gorące nabożeństwo do Matki Bożej, Opiekunki całego Zakonu, św. Józefa, św. Dominika, św. Katarzyny ze Sieny, patronki Trzeciego Zakonu - oraz do wszystkich Świętych i Błogosławionych Zakonu. Do tych pobożnych ćwiczeń Tercjarz, któryby chciał pobożnie pracować nad swem udoskonaleniem, doda jeszcze czytanie duchowne, czytanie żywotów Świętych, rachunek sumienia, miesięczne rekolekcje. Przy pomocy tych pobożnych praktyk myśl jego i miłość będą ciągle skierowane ku Bogu, tak że nawet najdrobniejsze czynności życia codziennego spełnione będą w sposób nadprzyrodzony. Dzięki duchowi modlitwy przenikającemu prawdziwego Tercjarza czynności te nabiorą w oczach Boga ogromnej wartości.
Nie będziemy tu już mówić o modlitwach za zmarłych przepisanych przez Regułę. Wyliczyśmy je już wyżej.
4. Duch apostolski i duch wiary
Tercjarz, który przez ducha pokuty i praktykę umartwienia opanował zepsutą naturę, ujarzmił buntowane zmysły, poskromił ciało i namiętności jego, zwyciężył świat z jego złudnemi ponętami, przygotował tem samem drogi Panu i Królestwo Boże zbliża ku niemu; oto po usunięciu przeszkód dusza będzie mogła zjednoczyć się z Jezusem Chrystusem. W miarę zaś rozwoju modlitwy i ducha modlitwy, zjednoczenie to stawać się będzie coraz pełniejszem, coraz głębszem. To będzie droga Tercjarza ku doskonałości, która nie jest niczem innem jak tylko zjednoczeniem całej istoty jego z Bogiem. W spełnianiu wszelkich swych powinności znajdzie on zawsze potężną pomoc dla uświęcenia się.
Czy praca nad własnem uświęceniem jest wypełnieniem całokształtu powołania Tercjarza? Wielu tak sądzi; jakżeż się mylą i jak błędnie pojmują III Zakon św. Dominika. Jako trzecie odgałęzienie potężnego pnia dominikańskiego, III Zakon nie może mieć celu różnego od tego, który przyświeca I Zakonowi. Na pierwszej zaś karcie Konstytucyj Zakonu Kaznodziejskiego czytamy: "Zakon św. Dominika założony jest przedewszystkiem dla zbawienia dusz drogą pracy kaznodziejskiej". Apostolstwo jest więc ostatecznym celem całej rodziny dominikańskiej i ktokolwiek w jakimkolwiekbądź stopniu jest jej członkiem, musi stać się w miarę swej możności apostołem. Św. Dominik organizował Tercjarzy jako milicję mającą bronić przed napaściami heretyków Kościół Chrystusowy, jego naukę, jego dobra, jego świątynie i jego kapłanów. Oto dlaczego Reguła wymaga od każdego pragnącego wstąpić do III Zakonu czystości wiary, a w miarę sił - gorliwości w rozszerzaniu i obronie prawd wiary katolickiej.
Jakże słusznem jest powiedzenie O. Lacordaire'a, że dla Tercjarza dominikańskiego nie dosyć jest mówić: Chcę zbawić siebie - on musi dodać: Chcę zbawić drugich. On musi stać się godnym spadkobiercą swych starszych braci, których Aleksander IV i wielu innych papieży nazywało bohaterami wiary. Chlubą Zakonu jest to, że dał Kościołowi kaznodziejów, doktorów i męczenników, którzy głosili zawsze Prawdę wiary katolickiej i nie wahali się krew swą przelać dla ogłoszenia jej światu całemu.
W żywocie św. Dominika czytamy, że kiedy w pierwszych latach istnienia Zakonu miewał kazania w okolicach Tuluzy, uczęszczał ze swoimi pierwszymi uczniami na wykłady teologiczne tamtejszego uniwersytetu.
Tak też idąc za przykładem swego bł. Ojca, każdy Tercjarz starać się powinien o nabycie wiedzy religijnej. Wystrzegać się będzie książek nieużytecznych, lekkich i niebezpiecznych, a rozmiłuje się w tych, które mu mówić będą o Jezusie Chrystusie, o Ewangelji, o Kościele i o gruntownej pobożności. Starać się będzie o zachowanie pełnej i nienaruszonej wiary chrztu św. - w przeciwieństwie do tak wielu niestety ludzi dzisiejszych, których wiara uległa dziwnemu okrojeniu wskutek zbyt łatwych ustępstw na rzecz pragnień natury żądnej przyjemności, na rzecz wymagań świata wrogiego Ewangelji i całego społeczeństwa przesiąkniętego miłością zbytków i dobrobytu!
Tercjarz musi mieć wiarę stałą, niezachwianą, która oprze się zwątpieniu, ironji i krytyce tak modnej dziś w pewnych środowiskach; wiarę oświeconą i na przeświadczeniu opartą, która nietylko wierzy, ale też umie powiedzieć, dlaczego wierzy; a wreszcie wiarę praktyczną, przejawiającą się w czynach zgodnych z jej zasadami. Jednem słowem Tercjarz ma być bohaterem wiary.
On będzie też tej wiary apostołem. Św. Dominik zapytany o przyczynę swej gorliwości w uczęszczaniu na wykłady uniwersyteckie odpowiedział: "Jako kaznodzieje musimy się uczyć, aby móc głosić Ewangelję tym, którzy jej nie znają i móc jej bronić przed tymi, którzy na nią napadają".
Przejmijcie się, drodzy Tercjarze, treścią tych słów i niech one będą zasadą waszego postępowania. Czasy dzisiejsze wykluczają bezczynność. Niech egoiści i ludzie płytcy myślą jedynie o własnej wygodzie, przyjemności i dobrobycie: wy zaś słuchajcie słów Mistrza, który mówi: "Żniwo jest obfite" - patrzcie, ile dusz zbłąkanych, ile nieznających prawd wiary! Policzcie, ile dzieci i dorosłych nie zna Ewangelji. Ale jakżeż mała jest liczba pracowników! Do dzieła więc brać się nam trzeba. Skoro więc macie zaszczyt należeć do rodziny dominikańskiej, pomagajcie Braciom waszym. Oświecajcie drugich, uczcie jednych modlitwy, drugich katechizmu, zwalczajcie zakorzenione u nich uprzedzenia, wyrywajcie ich z ciemności błędu, bądźcie apostołami wiary.
Do tej pracy wzywa was też Papież Benedykt XV, gdy w liście swym z dnia 21 czerwca 1921 r. pisze: "Kościół pokłada wiele nadzieji w wiernem oddaniu mu się Tercjarzy dominikańskich, jeżeli ci z zapałem kierować się będą duchem św. Patrjarchy, głosząc nieoświeconym zasady nauki chrześcijańskiej. Życzymy sobie, aby licznie i gorliwie stanęli do tej pracy apostolskiej, mającej tak wielkie znaczenie dla zbawienia dusz".
Spełniając to życzenie będziecie, wedle dalszych słów Benedykta XV, "nietylko chwalebną ozdobą, ale zarazem potężnym wałem obronnym naszej Matki Kościoła św.".
Zrozumieć jednak musimy, że aby apostolska praca wasza wydała owoce, musicie równocześnie przykładem waszym stać się "solą ziemi i światłością świata". Budujcie otoczenie waszem postępowaniem, które musicie za wszelką cenę uzgodnić z wiarą waszą. A ta cena wzrasta, bo niedalekie są czasy - one nawet już się zaczynają - kiedy cierpieniem trzeba będzie zatwierdzać wiarę swoją. Bądźcie gotowi stać się męczennikami wiary. Może Bóg nigdy nie zażąda, byście krew przelali za wiarę waszą, ale niewątpliwie żądać będzie dużych ofiar, któremi okupicie wierność w Jego służbie. Będą to przedewszystkiem walki wewnętrzne, walki staczane z waszą naturą, waszemi zmysłami, waszem ciałem, waszemi namiętnościami, z tą żądzą, przed której gwałtownym naporem broniąc się, użalał się wielki Apostoł Paweł: "Nieszczęsny ja człowiek, kto mnie wybawi od ciała tej śmierci?" (Rz 7, 23-24). Za cenę wyrzeczeń, walk i zmagań wewnętrznych osiągać będziecie zbawienie wasze; wedle słów Boskiego Mistrza będziecie musieli zaprzeć się siebie i dźwigać krzyż wasz na każdy dzień życia waszego, ukrzyżowawszy na nim ciało wasze i namiętności jego. Myśli świata nie będą myślami waszemi i nieraz osamotnieni będziecie na drodze ku dobremu. Nie zabraknie wam też i walk zewnętrznych. Świat was wyśmieje, nieomal nieraz potępi: widzieć będziecie triumf i zwycięstwo zła, wobec którego coraz trudniejszem będzie wasze wytrwanie w dobrem. Niechże was nic nigdy nie zniechęca: pamiętajcie w chwilach trwogi, że Jezus jedynie ma słowa żywota. Im zaś większe będzie wasze opuszczenie, tem ufniej idźcie do Niego, bo z Nim cierpiąc, zwyciężycie, a wtedy rodzina dominikańska z radością widzieć w was będzie prawdziwe swoje dzieci, które umieją być wyznawcami, apostołami i męczennikami wiary.
IX. Znaczenie III Zakonu dla obecnych czasów
Są dzieła Boże, które mimo kilkuwiekowego istnienia, nie tracą swego znaczenia, bo odpowiadają duchowi wszystkich epok. Ktokolwiek czytając poprzedzające karty zapoznał się z celem Trzeciego Zakonu św. Dominika i ze środkami, jakich dla osiągnięcia tego celu używa, łatwo zrozumie, że odpowiada on zupełnie i naszym obecnym czasom. Celem Trzeciego Zakonu jest jednocześnie uświęcenie dusz i oddanie się na usługi Kościoła i społeczeństwa.
Środki, których używa, są pokuta, modlitwa i apostolstwo. Jak długo świat trwa, tak długo dusze muszą się uświęcać, tak długo Kościół i społeczeństwo potrzebują serc ofiarnych i szlachetnych.
Zło czasów dzisiejszych to zło trzynastego wieku, w którym powstał Trzeci Zakon: zmysłowość i pycha. Nieumiarkowane umiłowanie rozkoszy pociąga wolę ku uciechom niskim, zmysłowym, poniża ją i deprawuje, a w logicznem następstwie odciąga od Boga - jej celu ostatecznego, bo jedynego prawdziwego dobra; pycha zaciemnia umysły, które już nie chcą innej prawdy, jak tylko takiej, która im schlebia, innej karności jak tylko takiej, któraby w niczem nie krępowała ich zachcianek i żądzy użycia. Nie istnieje żaden autorytet, wszelka władza jest w pogardzie, nie istnieje pojęcie godności osobistej złożone w ofierze złudnym przyjemnościom i zgubnej pysze.
To zło zupełnie nie przejaskrawione rozszerza się z dnia na dzień coraz bardziej, coraz śmielej się przejawia i naraża na wielkie niebezpieczeństwo dusze, którym brak czujności. Zwracał na to uwagę Benedykt XV, gdy w liście do Tercjarzy pisał: "Wśród groźnych niebezpieczeństw, które ze wszystkich stron zagrażają wierze i obyczajom ludu chrześcijańskiego, jest naszym szczególniejszym obowiązkiem czuwać nad bezpieczeństwem wiernych, a zarazem wskazywać im środki uświęcenia, które nam się wydają najskuteczniejsze i które byłyby im pomocą w zachowaniu wiary chrześcijańskiej i w pracy nad postępem ku dobremu".
Chcąc uchronić wiernych przed tak poważnem niebezpieczeństwem, trzeba przedewszystkiem odciągać ich od złego i strzec od upadku. Następnie zaś trzeba im dostarczyć warunków odpowiednich do pracy nad własnem uświęceniem.
Benedykt XV twierdził, że "wśród wielu środków najlepszym, najwznioślejszym i najskuteczniejszym jest Trzeci Zakon, założony pod wpływem natchnienia Bożego przez chwalebnego Patrjarchę Guzmana, który jasno zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństw zagrażających światu i ze środków zaradczych, płynących z boskiej nauki Ewangelji". Istotnie, Trzeci Zakon św. Dominika opiera się na duchu pokuty i poleca praktykę umartwienia. Pokuta zaś jest tą solą, która niszczy zarodki zgnilizny, powstrzymuje postęp rozkładu, utrzymuje cząstki materji w dobrym stanie. Stwierdzamy też codziennie, że dusze umartwione zdolne są oprzeć się urokowi rozkoszy zmysłowych, chroniąc się przed złem i szybko postępując w cnotach.
Codzienna modlitwa nakazana Regułą jest wielkim obowiązkiem Trzeciego Zakonu. Wymaga się od Tercjarza, by wyrabiał w sobie ducha modlitwy, którym przejęty będzie mógł "ciągle się modlić i nigdy nie ustawać". Modlenie się, czyli rozmawianie z Bogiem, to jednocześnie ciągłe wznoszenie się ku górze, bo nie można dobrze rozmawiać z kimś, nie będąc blisko niego; to zbliżanie się więc do światła oświecającego każdą duszę, prźychodzącą na ten świat do prawdy wyzwalającej z ciemności, z więzów pychy i niewól grzechu; to zarazem prośba o światło, o prawdę, o wskazanie drogi prowadzącej do Boga - to prośba o łaskę ciągłego przebywania z Nim, której następstwem będzie używanie rzeczy stworzonych jedynie jako środków postępu w cnocie i ciągłe pogłębianie zjednoczenia między Stwórcą a stworzeniem.
Przez ducha umartwienia umocniwszy, wpiera duszę przeciw złemu. Trzeci Zakon prowadzi je następnie przez ducha modlitwy ku cnocie.
Wszedłszy w posiadanie dobra, dusza odczuwa pełnię szczęścia i spokój zupełny. Pod wpływem nadmiaru radości nie może oprzeć się potrzebie, stającej się koniecznością, podzielenia się z drugimi tem szczęściem, pokojem i radością. I oto staje się apostołem. Dzieli się z drugimi tem, co czuje, tem, co posiada, chce, by wszyscy poznali to dobro i ukochali je, a przynaglone gorącym zapałem, ponad miarę pragnie poświęcenia się dla dobra drugich.
Nie zatrzymamy się dłużej nad omówieniem powyższych prawd, bo byłoby to powtórzeniem treści rozdziałów o pokucie, modlitwie i apostolstwie.
Ale już to, cośmy tu przypomnieli, wystarczy, by wykazać, jak słusznem było zdanie Benedykta XV, który uważał Trzeci Zakon za niewątpliwie najlepszy, najpożyteczniejszy i najskuteczniejszy środek dla zwalczania zła współczesnego i prowadzenia dusz ku dobremu. Przytaczamy też dlatego jeszcze ostatnie jego wezwanie: "Napominamy wiernych całego świata, by nie gardzili wezwaniem św. Założyciela, którego echo po tylu wiekach rozbrzmiewa dziś jeszcze w sposób tak opatrznościowo zbawienny". I jakby obawiając się, czy życzenie jego, by jak najliczniejsze szeregi wstępowały do Trzeciego Zakonu, zostało dosyć jasno wyrażone, nalega, lecz jakżeż uroczyście: "W następstwie ciążącego na nas obowiązku i troski o zbawienie dusz, wzywamy wiernych obojga płci, by przywdziewali habit Trzeciego Zakonu dominikańskiego, w których znajdą wzory najdoskonalszych cnót".
Czyż może jaśniej wyrazić aktualność Trzeciego Zakonu św. Dominika?
X. Kapłani a III Zakon św. Dominika
1. III Zakon jest potężną pomocą w uświęceniu się kapłana
Widzieliśmy, jak gorąco Benedykt XV zaleca III Zakon, uważając go za doskonały środek postępu w pobożności; a czyż nie do kapłanów w pierwszym rzędzie odnoszą się słowa Pisma św.: "qui justus est, adhuc justificetur" (kto sprawiedliwy jest, niech będzie jeszcze usprawiedliwiony)? Jako sędzia sumień, apostoł prawdy, lekarz dusz, przewodnik wiernych, człowiek Boży, znajdzie on jedynie w głębokiej świętości odpowiedź na pytanie, jak sprostać obowiązkom, które te godności na barki jego nakładają. Nie może zwlekać z przykładaniem się do tego, a o ileż ofiarniej weźmie się do dzieła, gdy złączy się z rodziną dominikańską. Wszystko będzie mu przypominać obecne i przyszłe obowiązki, we wszystkiem znajdzie potężną pomoc i zachętę.
To też już od najdawniejszych czasów istnienia III Zakonu wstępowali w szeregi jego nietylko ludzie świeccy, ale i duchowni rozmaitych stopni w hierarchji kościelnej, między którymi świeci ów znakomity czciciel Marji, bł. Ludwik M. Grignon (+ 1716) przez Leona XIII beatyfikowany. Jest i wielu innych, z których niejeden oczekuje wyroku Kościoła św. Tradycja prastara utrzymuje zwyczaj, że arcybiskup Bolonji, gdzie spoczywają relikwje św. Dominika, jest zawsze członkiem III Zakonu. Od Leona XIII wszyscy papieże są również nietylko Tercjarzami, ale zarazem protektorami całej duchownej rodziny św. Patriarchy.
Stolica św. Apostolska udzieliła kapłanom Tercjarzom rozmaitych przywilejów (oprócz wspólnych z innymi Tercjarzami). I tak:
  1. Przez samo odmawianie brewjarza czynią zadość Regule przepisującej odmawianie pewnych modlitw
  2. Mogą od Generała Zakonu otrzymać władzę odmawiania godzin kanonicznych według kalendarza zakonnego, jak i odprawiania Mszy św. z zachowaniem jednak rytu rzymskiego.
  3. Ci sami również mogą dwa razy w tygodniu odprawiać Mszę św. wotywną o N. M. P. Różańcowej, t.zw. "Salve Radix"
  4. Szczególny odpust zupełny, jeśli albo sami odprawiają prymicje, albo biorą udział w prymicjach współbrata w Zakonie
  5. Trzy razy w tygodniu przywilej ołtarza uprzywilejowanego, za dusze wiernych, a zawsze, jeżeli celebrują za duszę współbrata
Biały szkaplerz Marji mówić będzie kapłanowi o czystości życia, którą zastępca Chrystusowy powinien przed wszystko ukochać; pasek skórzany nakłaniać go będzie do pokuty i umartwienia, które powinno być fundamentem całego jego życia kapłańskiego; codzienne odmawianie różańca, a przynajmniej jego cząstki, rozwinie w nim jednoczącą z Bogiem pobożność; przykłady tylu świętych, którzy są ozdobą Zakonu św. Dominika, dodadzą mu nowego zapału w pragnieniu doskonałości; hasło Zakonu "Prawda" i wspaniałe prace sławnych doktorów, jak św. Albert Wielki, św. Tomasz z Akwinu, rozbudzą w nim zamiłowanie do gorliwej i wytrwałej nauki teologji i Pisma św. Te dwie nauki karmić będą duszę jego Bogiem i przy ich pomocy zbiorą skarby gruntownej, boskiej wiedzy, z których czerpać będzie prawdę.
Gdy jako kapłan mający powierzoną sobie pieczę nad duszami, walczyć będzie musiał z licznemi trudnościami w szerzeniu Królestwa Bożego, wystarczy mu spojrzeć na rodzinę dominikańską, by znaleść wzory do naśladowania wśród świętych kapłanów, którzy dla świętości życia są dziś ozdobą tej rodziny; zobaczy ich wytrwałą gorliwość w modlitwie, ich głęboką religijność przejawiającą się w każdym szczególe życia, ich wytrzymałość nadzwyczajną w walkach codziennego życia, ich niezmordowane poświęcenie się dla chwały Bożej i dobra dusz. Z radością uprzytomni sobie, że ci święci to bracia jego, którzy u Boga wstawiają się za nim, a pełne słodyczy słowa z ceremonji profesji używane we Francji niech go zachęcają do wstępowania w ślady tych, którzy mu są zachętą i pomocą: "Niechże ci korzyść przyniosą ofiary Mszy św. wszystkich naszych kapłanów, modlitwy wszystkich naszych braci, którzy dniem i nocą chwałę Bogu śpiewają, modlitwy tych, którzy ze słowem Bożem i Jego Ewangelją idą nietylko do wiernych chrześcijan, ale i do heretyków i pogan, ich trudy, ich pielgrzymki i podróże. Niechże ci korzyść przyniosą cierpienia młodych, śluby dziewic, łzy pokutujących grzeszników, prace naszych braci świeckich. Niechże wreszcie czuwania, modlitwy, posty, biczowania i umartwienia wszelkie zakonników wydadzą w tobie podobne owoce pokuty, podobnie gorliwą miłość bliźniego i niemniej gorliwą miłość Boga. Niechaj w dobroci swej wszyscy Święci i wybrani triumfujący w niebie, a których chwałę głosi na ziemi Zakon Kaznodziejski - przyjmą cię do swego św. związku zakonnego; prosimy ich, by zechcieli w imię tego braterstwa zlać na ciebie łaski obfite. Niechże nasz św. Patrjarcha Dominik nieustannie wstawia się za tobą u Boga, niechaj ten Ojciec pełen czułości spełni dla ciebie to, co obiecał umierając, że po śmierci jeszcze bardziej niż za życia, wspierać będzie dzieci swoje; niechże nasi ofiarni bohaterowie wiary chrześcijańskiej: Piotr, Antoni, Jan, Sadok i Towarzysze, przyłączeni do chóru męczenników w purpurę krwi odzianych, zachęcą cię do zdobywania coraz większych łask; niechże ci będą przewodnikami na drodze prawdy czujni stróże owczarni Bożej, ci wielcy biskupi jak: Antonin, Pius i Albert; niechże ci cenną pomoc swych modlitw użyczą św. wyznawcy naszego Zakonu: Tomasz, Wincenty, Jacek, Rajmund, Ludwik i wszyscy nasi Błogosławieni. Niechże Katarzyna, Róża, Agnieszka i wszystkie dziewice, które wśród nas żyły, towarzysząc wszędzie Oblubieńcowi swemu, wypraszają u Niego łaski tobie potrzebne".
Iluż kapłanów rozumiało w ten sposób III Zakon i jako o łaskę i zaszczyt prosiło o przyjęcie do niego. Niechże nam wolno będzie przypomnieć im słowa, które O. Cormier, 76-ty Generał Zakonu, pisał do kapłanów jednej z diecezji Francji, zawiązujących wśród siebie Stowarzyszenie III Zakonu dominikańskiego:
"Jakkolwiek ludzie wszelkich zawodów, wszelkich klas społecznych, ludzie nawet najbardziej pochłonięci zajęciami światowemi mają swe miejsce w III Zakonie, to jednak nadaje on się najbardziej dla kapłanów. Dominik nazywanym był przez współczesnych najświętszym kapłanem, Sacerdos sanctissimus. Jest on więc ich bratem i jeżeli tak można się wyrazić - ich kolegą. Jeżeli ponadto był on do najwyższego stopnia apostołem, jak to wyraża jego historja: apostolicus Dominicus... virum canonicum auget in apostolicum... - czyż kapłani nie są też do głębi duszy apostołami, na jakimkolwiekbądź polu działalności się znajdą, na ambonie, w konfesjonale, w szkole, u ogniska rodzinnego, w izbie ubogiego, u łoża chorego i konającego? Podobieństwo więc jest głębokie. Ale ileż pewniejsze i trwalsze są te korzyści, gdy chodzi o kapłanów-tercjarzy złączonych w Stowarzyszenie!
Ten zawarty przez nich związek, choć nie ma w niczem cech instytucji zakonnej, chroni ich od niedbalstwa, przez współzawodnictwo zachęca do dobrego, przez ducha rodzinnego przynosi radość ich sercu i ściąga na nich obfitszą pomoc tego stowarzyszenia niebieskiego, które składa się ze wszystkich naszych Świętych, choć różnemi zasługami jaśniejących, lecz równie bliskich modlitwą sercu Boga.
Jeżeli wreszcie związek taki powstaje w okolicach, gdzie wskutek braku ludzi lub gwałtownych prześladowań wpływ Zakonu Kaznodziejskiego dosięgnąć nie może, jakąż pociechą będzie dla niego widzieć powstające tam choć nie liczne związki Tercjarzy jako ogniska gorącego zapału, które starać się będą zastąpić go, utrzymując i rozszerzając wśród świata duch Zakonu, głosząc jego naukę, opowiadając z miłością życie jego Świętych, zachowując i szerząc jego nabożeństwo".

2. Tercjarze jako pomocnicy kapłana w pracy parafialnej
Czy jest kapłan, któryby sam nie doświadczył i nie wiedział, że nie zabraknie mu nigdy w żadnym kierunku sposobności do gorliwej parafjalnej pracy, a że jednak największe poświęcenie nie będzie w stanie jej sprostać? Nie pracy więc mu pragnie, lecz sił, by jej podołać. Jakąż więc pociechą będzie dla proboszcza, jeżeli wśród parafjan swoich ma kilku Tercjarzy św. Dominika ożywionych prawdziwie duchem ich Ojca. Wiedzą oni, że są Tercjarzami dominikańskimi jedynie wtedy, gdy są zarazem apostołami, gdy więc są prawą ręką i podporą kapłana w parafji; wiedzą oni, że apostolstwo jest zawsze owocne i zawsze błogosławione przez Boga i że rozwijać je można równie dobrze w zaciszu warsztatu rzemieślniczego, jak na szerokiej widowni publicznej... wiedzą, że prawdziwa gorliwość szuka chwały Bożej i dobra dusz, a nie zależy wcale od uznania lub nagany ludzkiej... wiedzą, że prawdziwy apostoł wyniszcza się cały i poświęca, byle tylko Jezus Chrystus był uwielbiony. Przy pomocy dusz tak wyrobionych nikt nie oprze się działalności kapłana, bo gdzie on nie będzie miał dostępu, tam wejdzie Tercjarz dominikański i przyprowadzi mu dusze przygotowane już do przyjęcia jego dobroczynnego wpływu, a serce kapłana przepełnione będzie radością widząc, jak przez apostolstwo dzieci św. Dominika rozszerza się Królestwo Boże. Tak radowało się serce tego kapłana, który mówił: "Jestem nieskończenie wdzięczny Bogu za powstanie w mojej parafji zgromadzenia Tercjarzy św. Dominika; w ich rękach spoczywają wszystkie nasze dzieła i rozwijają się doskonale. Wszystko się robi bez zgiełku i rozgłosu i nieraz pytam się siebie, jak te dusze pełne poświęcenia, którym nie brak prac domowych, znajdują tyle czasu dla tych dzieł".
Prawdziwa gorliwość jest przemyślna, a raczej i przedewszystkiem ona jest owocem miłości Boga i jako taka jest gorąca, ofiarna, idąca aż do zaparcia samego siebie. A miłość Boga pomnaża wszystko: i czas i siły.
Niechże Tercjarze nasi czerpią z Reguły tajemnicę prawdziwego apostolstwa, niech sobie za zaszczyt uważają stać się pracownikami kapłana w swej parafji, a w ten sposób staną się narzędziami Boga w wielkiej pracy nad uświęceniem dusz za przykładem wszystkich prawdziwych dzieci naszego Bł. Ojca św. Dominika, którego Kościół nazywa wielkim ekonomem dusz ludzkich.



1. Nabożeństwo do Najśw. Imienia Jezus
Ojcowie Zakonu w roku 1274 na Soborze w Lyonie, przerażeni coraz bardziej szerzącym się zwyczajem bluźnierstwa, przekleństwa i krzywoprzysięstwa, polecili wiernym szczególny kult Najświętszego Imienia Jezus. Papież Grzegorz X chcąc, by decyzja Soboru weszła w życie i objęła najszersze kręgi wiernych, polecił Janowi z Verceli, ówczesnemu Generałowi Zakonu dominikańskiego, by synowie św. Dominika gorącem swem słowem zaszczepili w dusze wiernych głęboko miłość i cześć dla Najśw. Imienia Jezus. Zawiązały się bractwa, które potwierdził Pius IV. Odtąd w kościołach dominikańskich w każdą drugą niedzielę miesiąca odprawia się procesja ze śpiewaną litanją ku czci Najśw. Imienia Jezus, a w dniu pierwszego stycznia, a więc w sam Nowy Rok, przypada główna uroczystość tego nabożeństwa, którą kończy uroczysta procesja z Ewangeljami.
Bł. Henryk Suzo na piersiach swoich wypalił sobie słodkie Imię Jezus, św. Katarzyna ze Sieny z nadzwyczajnemi pochwałami mówi o tem Najśw. Imieniu, a bł. Jan z Wincency wprowadził w zwyczaj słowa pozdrowienia "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". W naszych czasach nabożeństwo to nadzwyczajnie się rozszerzyło w Północnej Ameryce, a bractwa Najśw. Imienia liczą tam dziesiątki i setki tysięcy członków.
Członkowie III Zakonu nie powinni ociągać się z wpisaniem do tego bractwa, powinni z jak największem nabożeństwem odmawiać litanję do Najśw. Imienia Jezus, a gdy usłyszą jakie bluźnierstwo, to jako zadośćuczynienie niech mówią: "Niech będzie Imię Pańskie błogosławione".
2. Nabożeństwo do Męki P. Jezusa
Męka P. Jezusa była zawsze w Zakonie Dominikańskim przedmiotem szczególniejszego nabożeństwa. Już druga część, t.zw. "bolesna", różańca św. przykuwa nasze serce do rozpamiętywania krwawych chwil męki Jezusa Chrystusa. Według przepisów zakonnych w każdej celi zakonnej ma się znajdować krzyż z rozpiętym Chrystusem i obraz Matki Najśw. W kościołach dominikańskich krzyż zawieszano tam, gdzie chór zakonny oddziela się od reszty kościoła, przeznaczonego dla wiernych. W XV w. bł. Alwary z Korduby w ogrodzie klasztornym wystawił małe kapliczki z obrazami męki Pańskiej, gdzie zgromadzał się z braćmi na modlitwy. Czyż nie możemy tutaj widzieć początków tego ślicznego nabożeństwa drogi krzyżowej?
Musimy w końcu zaznaczyć, że Zakon Dominikański liczy najwięcej stygmatyzowanych, bo aż około 108. Na czele kroczą św. Katarzyna ze Sieny i św. Katarzyna z Ricci; z III Zakonu mamy około 17 lub 18 stygmatyzowanych.
3. Nabożeństwo do Najśw. Sakramentu
Chociaż niema żadnego zgromadzenia zakonnego, któreby nie podkreślało swojej czci ku Najśw. Eucharystji, jednak zdaje się, że Zakon św. Dominika już specjalnie do kultu Najśw. Sakramentu został przez Boga przeznaczony. Ta miłość do Eucharystji staje się tradycją Zakonu. Nasz św. Zakonodawca, gdy odprawiał Mszę św., zalewał się rzewnemi łzami, a nawet wpadał w ekstazę, jak to widzimy przy uzdrowieniu młodego Napoleona. Kardynał bł. Hugo a S. Caro naszego Zakonu, zostaje mianowany legatem papieskim do zatwierdzenia pierwszego święta ku czci Najśw. Sakramentu w diecezji Leodjum w Belgji. Uroczystość tę Bożego Ciała papież Urban IV rozciągnął na cały Kościół, a św. Tomasz z Akwinu ułożył prześliczne Oficjum i Mszę św. na tę uroczystość, i jest autorem wielu wspaniałych hymnów eucharystycznych; stąd słusznie nazywa się "piewcą eucharystycznym".

1. W r. 1538 O. Tomasz Stella założył w kościele dominikańskim w Rzymie u t.zw. Minerwy pierwsze bractwo Przenajśw. Sakramentu. Celem jego to szczególny kult Eucharystji, a więc częsta Komunja św., częsta adoracja, towarzyszenie z świecami kapłanowi niosącemu choremu św. Wijatyk. W naszych kościołach każdą trzecią niedzielę miesiąca przeznacza się szczególnej czci Przenajśw. Sakramentowi, a kończy ją procesja eucharystyczna. Papież Paweł III potwierdził tak pobożne stowarzyszenie, inni papieże bardzo je polecali i dziś rozszerzyło się ono po całym świecie.
Miłość ku Eucharystji przypieczętował krwią męczeńską święty naszego Zakonu Jan z Gorkum.

2. A któż nie zna tej miłośnicy Komunji św., tej małej Tercjarki, jaką była bł. Imelda Lambertini? Tęskniła gorąco za Chrystusem w białej Hostji ukrytym, aż wreszcie Bóg nasycił cudownie serduszko tej czystej dziewicy. Otóż z puszki ulatuje Hostja św., a przywołany kapłan, widząc jasno wolę Bożą, składa niebiański chleb w spragnione usta Imeldy. Dziecię-zakonnica pogrąża się w modlitwę dziękczynną, którą ukończyła w niebie, bo z miłości dla Chrystusa umarła. Zostaje patronką przystępujących do pierwszej Komunji św. W r. 1891 w "Notre Dame" w Prouille w Francji założono Stowarzyszenie bł. Imeldy. Papież Pius X przeniósł centralę do Rzymu i kierownictwo oddał w ręce O. Generała.
4. Nabożeństwo do Matki Najśw.
Jak Chrystus miał "ucznia umiłowanego", jak matka, choć wszystkie kocha dzieci, to jednak niekiedy ku jednemu z nich gorętszą ponad inne płonie miłością, tak i Marja ma takie wybrane, ukochane dzieci, a w gronie ich znajduje się na jednem z pierwszych miejsc Zakon Kaznodziejski. Aby o tem się przekonać, wystarczy wyliczyć różne dowody miłości Marji względem tych, których lud długo nazywał zakonnikami Marji. Marja, chcąc być "Matką naszego Zakonu", uczyniła wszystko, co czyni matka dla dziecka swego.
Ona go poczęła: Roczniki dominikańskie opowiadają, że pewnego dnia Marja stanęła przed Synem Swoim zagniewanym na występny świat i wyciągającym ku niemu karzącą rękę. Ukoiła gniew Jego obietnicą zesłania na świat Zakonu, który poświęci się wyłącznie pracy nad zbawieniem dusz.
Ona go zrodziła: zsyłając św. Dominikowi natchnienie, w myśl którego miał zgromadzić apostołów pracujących po wszystkie wieki aż do skończenia świata nad nawracaniem grzeszników.
Ona go żywiła: materjalnie, zsyłając niejednokrotnie aniołów z nieba, by chlebem cudownym nakarmili zgłodniałych zakonników; przedewszystkiem zaś duchowo upraszając u Syna Swojego dla tych zakonników łaski szczególne, dające duszom ich moc i siłę zupełnego ofiarnego oddania się pracy dla chwały Bożej.
Ona go odziała: dając bł. Reginaldowi z Orleanu szkaplerz biały, który okrywa nasze piersi i stanowi główną część i cechę charakterystyczną habitu dominikańskiego.
Ona go uzbroiła: dając mu tarczę i miecz. Tarczą to tenże szkaplerz, który nam jest potężną ochroną przeciw wszelkim napaściom nieprzyjaciół; mieczem jest Różaniec, który Marja objawiła naszemu bł. Ojcu św. Dominikowi, jako środek nawrócenia i uświęcenia dusz. Jakże potężną bronią staje się on w rękach naszych, gdy umiemy używać go, by zwalczać szatana, by unicestwiać jego pokusy i wyrywać mu dusze.
Ona go broniła: Po śmierci św. Dominika szatan starał się wszelkiemi możliwemi nawet zewnętrznemi udrękami prześladować zakonników. Ustąpiły wszystkie jakby pod wpływem cudownego zaklęcia, gdy bł. Jordan z Saksonji, następca św. Dominika, wprowadził we wszystkich klasztorach pobożny zwyczaj śpiewania Salve Regina codziennie wieczór po Komplecie.
Ona otacza opieką umierających zakonników: Chcąc utrwalić pamięć tej uczciwej opieki, Zakon pełen wdzięczności ustanowił, by u łoża umierającego zakonnika w ostatnich chwilach jego życia śpiewać Salve Regina. Pieśń, tak mu z życia znana, staje się jego pieśnią pożegnania z ziemią - jak w życiu, tak i w chwili śmierci u łoża umierającego dziecka św. Dominika staje sama Matka.
W niebie wreszcie Marja też nie przestaje być naszą Matką i naszą Królową. Kogóż nie przejął zachwytem i wdzięcznością ten rys cudowny: Święty Dominik, któremu Bóg częstokroć zsyłał cudowne widzenia, ujrzał pewnego dnia w niebie zakonników wszystkich Zakonów, ale nie widział wśród nich żadnego członka swego Zakonu. Zasmucony i łzami zalany, pytał się siebie, czemu nie widzi w niebie wielu dzieci swoich, znanych ze świątobliwości życia. Pocieszył go wnet Jezus dając znak swej świętej Matce, by rozchyliła płaszcz swój i mówiąc: "Dominiku, Zakon twój powierzyłem Matce mojej". W cieniu płaszcza Marji ujrzał Dominik całą rzeszę swych dzieci.
Non fecit taliter omni nationi. Bóg nie postępował w ten sposób z wszystkimi innymi Zakonami. Zrozumiejmy więc, jak wielką ma być nasza wdzięczność i nie zwlekając, okażmy ją Matce Najśw. przez miłość synowską, ofiarną i wytrwałą.
A jak spłacił Zakon dług wdzięczności względem swej Matki niebieskiej?
Po radosnem widzeniu, w czasie którego św. Dominik usłyszał zapewnienie Jezusa, że Zakon jego powierzył opiece Matki swej, św. Patrjarcha zgromadził zakonników w kapitularzu i wygłosił kazanie o szczególnem nabożeństwie do Matki Najśw., które wszyscy mieć powinni. To polecenie Ojca stało się rozkazem dla dzieci jego, które z pokolenia na pokolenie, jak cenną spuściznę przechowywały sobie zobowiązanie otaczania Matki Bożej szczególnym kultem. Przykładem był im sam św. Dominik. Niejednokrotnie głosił on chwałę i uprzywilejowanie Marji, przedewszystkiem jej Niepokalane Poczęcie. On wprowadził zwyczaj, by odmówieniem Zdrowaś Marjo wzywać pomocy Marji na początku kazania. Niezmordowanie pracował nad zapoznaniem wiernych z Różańcem i nie zaniedbał żadnej sposobności, by ich zachęcić do uciekania się pod opiekę Marji. Sam miał do Niej ufność synowską, którą Marja częstokroć wynagradzała cudami. Wśród wszystkich założycieli Zakonów on pierwszy wprowadził do formuły profesji imię Matki Najśw. i wymagał, by w rodzinie Jego każde nowoprzystępujące dziecko składało przyrzeczenie posłuszeństwa Bogu i Bł. Dziewicy Marji.
Jordan z Saksonji, bezpośredni następca św. Dominika w kierownictwie Zakonu, wydał rozporządzenie, by codziennie wieczorem po Komplecie zakonnicy śpiewali Salve Regina, oddając w ten sposób spoczynek nocny pod opiekę ich Matki w niebie. Ułożył modlitwę znaną pod nazwą Pozdrowienie św. Imienia Marji.
Nabożeństwo do Matki Najśw. było do tego stopnia główną sprężyną życia pierwszych dzieci św. Dominika, że lud, który tak umiał to odczuć i trafnie określić, nie nazywał ich dominikanami, lecz zakonnikami Marji. Generałowie Zakonu, obowiązani do czuwania nad jego rozwojem, zalecali zawsze nabożeństwo do Matki Najśw. i już w pierwszych początkach Zakonu powzięli następujące postanowienie:
  1. Wszyscy zakonnicy mają codziennie z wyjątkiem niedziel i świąt odmówić Oficjum do Najśw. P. Marji.
  2. Każdej soboty po odśpiewaniu Salve Regina, zakonnicy udają się w procesji do ołtarza Matki Najśw., śpiewając Litanję i Inviolata.
  3. W chwili konania zakonnika wszyscy zgromadzą się koło niego, by odśpiewać Salve Regina
  4. Wszyscy zakonnicy powinni starać się o to, by piórem, słowem, modlitwą i świętością życia szerzyć cześć Marji
Doktorowie i teologowie sławni, tej miary co św. Albert Wielki, św. Tomasz z Akwinu, bł. Jakub z Voragine, św. Antonin, Contenson, z Polaków Miechowita, pisali o Matce Najśw. dzieła całe, w których przebija się najczulsza miłość obok wspaniałej nauki.
Znani kaznodzieje głosili Jej chwałę i przywileje, a przedewszystkiem moc różańca, który im pomógł tysiące dusz przez Marję do Jezusa doprowadzić. Szerzyli jego zrozumienie i przedstawiali go wiernym w trzech jego postaciach: Bractwa, "Wiecznego Różańca" i "Żywego Różańca". Zachęcali i przynaglali wszystkich chrześcijan, by zaciągali się pod sztandar Marji dla większej czci Jej, a zarazem dla zyskania Jej przemożnej opieki.
Dla niezliczonych zastępów zakonników i zakonnic różaniec ten odmawiany, rozważany i w życie wprowadzany stał się szkołą świętości - on ich nauczył, że najlepszym sposobem uczczenia Marji jest naśladowanie Jej cnót.
De Maria nunquam satis. Takiem było wołanie duszy wszystkich dzieci św. Dominika. Skoro tyle dowodów szczególnej miłości otrzymali od Matki Najśw., nie chcieli pozostać Jej dłużnymi, wiedzieli zaś, że cokolwiek w życiu dla Jej chwały uczynią, jednak nigdy nie zdołają długu wdzięczności wyrównać.
Niech was więc nie dziwi, że to nabożeństwo do Matki Najśw. odnajdujemy i w Regule, i praktykach III Zakonu, który jest dziełem św. Dominika.
Nie dla czego innego danym jest Tercjarzowi w dniu obłóczyn biały szkaplerz, jak tylko na to, by mu przypomnieć, że jako dziecko św. Dominika może liczyć na pomoc swej Matki w niebie.
Nie dla czego innego zamieszczone są w formule profesji te słowa: "Na cześć Bł. Dziewicy... składam profesję", jak tylko dlatego, by stwierdzić, że wstąpienie ostateczne do Zakonu jest zarazem przyjęciem zobowiązania szczególnej czci Matki Bożej. Nie dla czego innego przepisuje Reguła Tercjarzowi jako obowiązującą modlitwę oficjum do Najśw. Panny lub różaniec, jak tylko dlatego, by mu one przypominały stosunek ufności, jaki ma łączyć nowe dziecko św. Dominika z Tą, która wyjedna mu wytrwanie w dobrem.
1. Z miłości do nabożeństwa różańcowego członek III Zakonu wpisze się do Bractwa Różańcowego, obdarzonego niezliczonemi wprost odpustami, w zamian za spełnienie jedynego obowiązku i to nie pod grzechem, że odmówi cały różaniec w ciągu tygodnia.
2. Nadto istnieje w naszym Zakonie t.zw. Różaniec Wieczny, którego członkowie rozbierają między sobą poszczególne godziny roku tak, by nigdy: ani w dzień, ani w nocy nie ustawało odmawianie różańca św. Stowarzyszenie to założył w r. 1635 O. Tymoteusz Ricci, dominikanin z Florencji, a papieże nie omieszkali wzbogacić je licznemi odpustami.
3. Kiedy po rewolucji francuskiej obniżyła się wiara i pobożność ludu francuskiego, Paulina M. Jaricot z III Zakonu św. Dominika, chcąc przyzwyczaić do odmawiania różańca św., tworzyła kółka złożone z 15 osób, z których każda miała obowiązek odmówić codziennie jeden dziesiątek z naznaczoną tajemnicą. Tak powstało pobożne stowarzyszenie Żywego Różańca, potwierdzone przez papieża Grzegorza XVI. Dziś stowarzyszenie to nadzwyczajnie się rozszerzyło, ogarnęło wszystkie stany i zawody, dzieci, młodzież szkolną, mężczyzn i niewiast, tak że potworzyły się kółka stanowe, łącząc wszystkie serca w jeden rytm miłości dla Matki Najśw.
4. Jednem z drogich Matce Najśw. nabożeństw to piętnaście sobót przed uroczystością Matki Bożej Różańcowej, poświęcone czci piętnastu tajemnic różańcowych. Nabożeństwo to polega na przyjęciu Komunji św. i rozmyślaniu jednej tajemnicy różańca św. Dostępuje się przez to nabożeństwo zupełnego odpustu w jednej z sobót dowolnie obranych, a 7 lat i tyleż kwadragen w każdą sobotę. Dla członków bractwa różańcowego odpust zupełny w trzech sobotach dowolnie obranych. Nabożeństwo to wraz z odpustami można odprawiać i w innym czasie w ciągu roku, a z powodu przeszkód można przenieść i na niedzielę bez utraty odpustów.
5. Nabożeństwo do św. Józefa
Reguła III Zakonu poleca nabożeństwo do św. Józefa, które niczem nie jest nowem w tradycji dominikańskiej. Uczeni nasi, jak Hugo a S. Caro, św. Albert Wielki, św. Tomasz z Akwinu mówią o św. Józefie w takich słowach, na jakie tylko może się zdobyć głębokie i prawdziwe nabożeństwo i kult do św. Oblubieńca Matki Najśw.
W r. 1541 jeden z naszych braci, O. Izydor z Isolanis, napisał cały traktat o darach św. Józefa, a drugi, O. Lataste, założyciel Sióstr z Betanji, nawet swoje życie ofiarował, aby św. Józef został ogłoszonym patronem całego Kościoła, co też się stało. Pierwsi też dominikanie otrzymali pozwolenie w swojej liturgji wsunięcia imienia św. Józefa do litanji, co później papież dominikanin Benedykt XIII rozciągnął na cały Kościół.
6. Nabożeństwo do Świętych Zakonu
a. Do św. Dominika
Chyba nie potrzeba wykazywać, że członkowie III Zakonu powinni mieć specjalne nabożeństwo do św. Zakonodawcy Braci Kaznodzieji św. O. Dominika. Tutaj chcemy przypomnieć o nabożeństwie do tego Świętego, t.zw. "piętnaście wtorków" poprzedzających jego uroczystość (4 sierpnia). Polega ono na przyjęciu Komunji św. w każdy z tych dni i odmówieniu do Niego modlitw, zwłaszcza "O spem miram".
Już dzień wtorkowy został poświęcony temu Świętemu przy przeniesieniu jego św. szczątek we wtorek 24 maja roku 1252 w Bolonji. Kiedy w r. 1631 w Florencji wybuchła straszna zaraza i wyludniła miasto, O. Michał Bruni od Santa Maria Novella wprowadził nabożeństwo piętnastu wtorków ku czci św. O. Dominika w celu uproszenia przez jego wstawiennictwo miłosierdzia Bożego. I środek ten nie chybił. Nowe nabożeństwo szybko się rozszerzyło, a potwierdził je w r. 1657 Aleksander VII, następcy zaś jego dołączyli różne odpusty, a mianowicie:
a. odpust zupełny w jednym dowolnie obranym wtorku
b. 100 dni odpustu w każdy inny wtorek po Komunji św. i modlitwie o wyniszczenie herezji, o pokój między książętami i wywyższenie Kościoła św.
c. Leon XIII dodał 200 dni odpustu w każdy wtorek i odpust zupełny dla każdego, który nabożeństwo do św. Dominika odbył przez osiem wtorków.
b. Do św. Tomasza z Akwinu
Istnieje w Zakonie św. Dominika Bractwo paska św. Tomasza, t.zw. Milicja anielska. Początkiem jej to zwycięstwo odniesione przez młodego Tomasza w zamku Roccasecca nad niewiastą tu przysłaną, by mu odebrała lilję niewinności. Święty tą samą głownią porwaną z ogniska, którą wypędził pokusę, nakreślił krzyż na ścianie, i tutaj podczas modlitwy wpadł w ekstazę. Wtedy ukazali się dwaj aniołowie i paskiem opasali jego biodra na znak wolności od wszelkich złych namiętności. Pasek ten cudowny jako relikwię zachowują dominikanie w Chieri w Piemoncie. Na wzór tego paska zaczęto wyrabiać inne paski, a noszenie ich przez mężczyzn i niewiast wywoływało niemal cudowne skutki odporności przeciwko pokusom ducha nieczystego. Oto początki bractwa "Milicji św. Tomasza", obdarzonego później odpustami Stolicy Apostolskiej. Zamiast paska wolno dzisiaj nosić specjalny medalik św. Tomasza poświęcony według odpowiedniej formułki.
Nadto na cześć św. Tomasza praktykuje się nabożeństwo sześciu niedziel, które poprzedzają jego uroczystość, przypadającą 7 marca. Nabożeństwo to polega na przyjęciu Komunji św. i odmówieniu modlitewki ku czci tegoż Świętego. Leon XIII nadał odpust zupełny na każdą z tych sześciu niedziel.
c. Do św. Wincentego Ferrerjusza
W Zakonie naszym w imię tego wielkiego cudotwórcy XV w. daje się specjalne błogosławieństwo chorym, poświęca się pola, a zwłaszcza poświęca się wodę dla chorych, która niejednego już uzdrowiła.
Ku jego czci odprawia się nabożeństwo siedmiu piątków przed jego świętem, podczas których należy przystąpić do Stołu Pańskiego i odmówić jakąś specjalną modlitewkę. Wybrano piątek jako dzień tego nabożeństwa, gdyż św. Wincenty miał szczególne nabożeństwo do męki Pana naszego Jezusa Chrystusa. Do tego nabożeństwa piątkowego są przywiązane specjalne odpusty.



1. ŚW. O. DOMINIK (4 sierpnia)
Życie Św. O. Dominika to wspaniała wstęga miłości Boga i dusz ludzkich.
Urodzony w r. 1170 w Kalarodze w Hiszpanji, z ojca Feliksa de Guzman i matki bł. Joanny de Aza, odebrał wychowanie nader staranne. Bóg sam już w młodości jego okazał, jakiemi łaskami obdarzył to dziecię i przez jaśniejącą na czole jego gwiazdę dał wszystkim do zrozumienia, czem miało być ono dla świata. I to zasługuje również na uwagę, że matka, kiedy jeszcze przed narodzeniem jego, błagała gorąco Boga o potomstwo, przez sen widziała, jakoby wydała na świat szczenię z pochodnią, którą cały świat zapalony został, co znaczyło wierność i miłość ku Bogu przyszłego jej syna.
W 25. roku życia poczuł powołanie kapłańskie i został regularnym kanonikiem w Osmie.
Zrządzeniem Bożem wziął go biskup z Osmy Diego de Azewedo ze sobą, jako towarzysza podróży do Danji. W drodze jadąc przez Francję, widział Dominik smutny stan tego kraju, szarpanego i niszczonego przez albigensów. Zapłakał Dominik - ale nie zwątpił. Tu poczuł on, że go Bóg do pracy apostolskiej powołuje; niezraźony trudnościami głosi kazania i uczy wiary prawdziwej, umartwia siebie za biednych grzeszników i modli się.
W Prouille zakłada swoje pierwsze gniazdo zakonne - klasztor dla ubogich córek szlacheckich. Wielka już myśl założenia nowego Zakonu zatlała w duszy św. Patriarchy, zbiera on koło siebie kilku towarzyszy i zakłada nowe zgromadzenie zakonne, mające za cel głosić słowo Boże między kacerzami.
W r. 1215 sześciu tylko było mężów razem ze św. Zakonodawcą. On śpieszy jednak do serca katolicyzmu, do Rzymu, i u stóp Ojca wszystkich chrześcijan Innocentego III. prosi o potwierdzenie nowego.
Dopiero od Papieża Honorjusza III w r. 1216 otrzymał potwierdzenie zakonnej Reguły. Spełniając swój zamiar, rozesłał wszystkich braci po dwóch w rozmaite kraje, aby Zakon zakładać i rozszerzać wszędzie. Jedną z tych par, wysłanych na prace dla Kościoła misjonarzy, byli także nasi św. rodacy Jacek i Czesław.
Wkrótce Zakon rozszerzył się - a i Dominik sam zasłynął jako cudotwórca. Najsławniejszem było wskrzeszenie zmarłego synowca kardynała Stefana w Rzymie.
Stargawszy w pracach swe zdrowie, w r. 1220 w Bolonji uczuł, że Bóg go powoła do siebie.
"Gdzież mamy Cię pochować?" - pytano się go. "U stóp moich braci", pokornie odpowiedział. Dnia 6 sierpnia 1221 poszedł do Boga, dla którego chwały całe życie poświęcił. Cnoty jego tak opisuje brewjarz dominikański: "Śmiertelnego grzechu nigdy nie zaznał. Języka stróż niezwykły, albo z Bogiem rozmawiał, albo tylko o Bogu, rzadko kiedy o innych rzeczach... Był to mąż ducha apostolskiego pełen, podpora wiary, trąba głosząca Ewangelję, światło Chrystusowe..."
2. Św. Rajmund de Pennafort (23 stycznia)
Św. Rajmund urodził się przy końcu XII w. w Barcelonie w Hiszpanji, ze szlacheckiej rodziny de Pennafort. Nauki początkowe pobierał w rodzinnnem mieście, poczem dla wyższego kształcenia się udał się do Bolonji, gdzie zdobył stopień doktora. Berengarjusz, biskup Barcelony, powracając z Rzymu do swej stolicy wstąpił do Bolonji, a to w celu nakłonienia św. Rajmunda do powrotu do ojczyzny, w czem też pomyślny skutek swych zabiegów osiągnął. Wkrótce wyniesiony do godności kanonika, przyświecał całemu duchowieństwu i ludowi swą nieskazitelną skromnością, nauką i blaskiem wszelkich cnót. Rozszerzał oprócz tego z wielką gorliwością cześć i nabożeństwo ku Najśw. Marji Pannie, względem której szczególniejszem uczuciem miłości pałał. Już w późniejszym wieku, bo licząc lat około 45, wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego św. Dominika. Tu szczególniejszą otaczał miłością ubogich i więźniów w rękach niewiernych zostających. I dlatego Grzegorz IX w uznaniu onej nadzwyczajnej miłości nazwał go "ojcem ubogich".
Grzegorz IX powołał potem św. Rajmunda do Rzymu na swego kapelana i spowiednika. Polecił mu też zebranie w jedno dzieło wszystkich rozporządzeń papieży rzymskich i soborów, z którego to zadania, o ile mógł, wywiązał się znakomicie nasz Święty. Ceniąc nadewszystko swój pokorny stan zakonny, najusilniej wzbraniał się przyjęcia wszelkich godności, jakiemi chciano go zaszczycić. Tak samo zrzekł się po dwuletniem rządzeniu najwyższego przełoźeństwa swego Zakonu. Wielu cudami wsławił się już w tem życiu. Pomiędzy tymi na szczególniejszą wzmiankę zasługuje ten, że z wyspy Majorki wracając do Barcelony, 160 mil przebył na rozesłanym zakonnym swym płaszczu w sześciu godzinach. Skoro zaś do klasztoru szedł i zastał furtę klasztorną zamkniętą - Bracia bowiem znajdowali się na modlitwie - Pan Bóg mocą cudowną otworzył drzwi słudze swemu, iż bez klucza dostał się do swego klasztoru. Dlatego to malują go zwykle z płaszczem zakonnym i kluczami w ręku. Mając lat 100, pełen cnót i zasług zasnął w Panu około r. 1275, a papież Klemens VIII policzył go uroczyście w poczet Świętych w r. 1601, dnia 29 kwietnia.
3. Św. Katarzyna z Ricci (13 lutego)
Aleksandra z Ricci, córka szlachetnej rodziny florenckiej, urodzona 25 kwietnia 1522 r., w 13-tym roku życia otrzymała habit św. Dominika w klasztorze Trzeciego Zakonu w Prato w Toskanji i przybrała imię Katarzyny - ku czci św. Katarzyny ze Sienny. Jej miłość dla Jezusa Ukrzyżowanego była tak gorącą, że nieraz chwile rekreacji spędzała u stóp krzyża zwanego odtąd "krzyżem małej Aleksandry". Przez Boga oświecona, poznawała uczucie smutku lub inne pokusy swych sióstr zakonnych, tak że te starały się o nich nie myśleć, by nie narażać się na jej wymówki. Pełnem miłosierdzia postępowaniem, dobremi radami i modlitwami wyświadczyła wiele dobrego ludziom żyjącym wśród świata i członkom swej rodziny, szczególnie Braciom, którzy ze względu na wiek, bogactwo i życie wśród świata i jego namiętności byli szczególnym przedmiotem jej trosk. W nagrodę jej miłości Pan Jezus dał jej pierścień, wyrył na niej swoje stygmaty, zstąpił z krzyża, by zbliżyć się ku niej. Kiedy ofiarowała się przyjąć na siebie cierpienia czyśćcowe znanej wówczas osoby, Bóg tak dalece wysłuchał jej prośby, że widziano, jak ciało jej nabrzmiało, jak iskry wychodziły z niego, a język zczerniał jak węgiel. Siostry nie mogły utrzymać jej dłoni, a cela cała przepełniona była jej palącym oddechem. W r. 1590 wśród pieśni anielskich oddała Bogu swą dziewiczą duszę prawie w 70-tym roku życia.
4. Św. Tomasz z Akwinu (7 marca)
Święty Tomasz, zwany "Aniołem szkoły", urodził się w r. 1226 w zamku Rocca-Secca koło Neapolu z książęcej rodziny z Akwinu. Lata jego młodości upłynęły w niewinności, a cudny kwiat dziewiczej czystości zachował nietknięty przez całe życie. W 16-tym roku życia przywdział habit św. Dominika i wnet zajaśniał wiedzą nadzwyczajną. Gdy św. Bonawentura pytał go, skąd czerpie piękno, które ludzie podziwiają w jego dziełach, odpowiedział wskazując na krzyż: "Oto moja księga". Umiał czytać w tej księdze, do której zbliżał się w największej pokorze, zachowując doskonałą czystość i niezmąconą pogodę ducha. Mimo tej pokory wystąpił odważnie, gdy trzeba było bronić praw Zakonów, oddać się nauczaniu i pracy apostolskiej. Wedle zdania jednego z Papieży, Summa jego zawiera "tyle cudów, ile artykułów". Czterdzieści Konstytucyj i Encyklik papieskich wychwala w słowach pełnych zachwytu jego wiedzę. Papież Leon XIII przewyższył w tem swoich poprzedników i mianował go patronem szkół katolickich. Pod koniec życia, będąc prawie ciągle pogrążony w ekstazie, mówił: "Pisma moje wydają mi się słomą w porównaniu z tem, co widzę; mój czas pisania skończył się". Zmarł w drodze na sobór lyoński w opactwie Fossa-nuova w 47-tym roku życia.
5. Św. Wincenty Fereriusz (5 kwietnia)
Ten nadzwyczajny mąż urodził się w Hiszpanji, w mieście Walencji roku 1357. Gdy doszedł Wincenty do lat 17, czując w sobie powołanie do pracy nad zbawieniem bliźnich, wstępuje do Zakonu św. Dominika w swem rodzinnem mieście Walencji. Tutaj już żarliwość jego w dążeniu do doskonałości jest prawie nie do pojęcia i w krótkim czasie staje się wzorem dla najpoważniejszych z Braci. Złożywszy śluby zakonne, przykładał się jeszcze jakiś czas do teologji i nauki Pisma św., poczem wysłano go do Barcelony, a następnie na uniwersytet do Lerydy, gdzie otrzymał biret doktorski. Powołany napowrót do Walencji, otrzymał od tamtejszego arcybiskupa polecenie głoszenia ludowi słowa Bożego. Wymowa jego, co całą swą siłę czerpała z gorącego rozmyślania, jak strzała przeszywała zatwardziałe serca grzeszników i nikt nie odszedł z kazania jego bez nawrócenia albo bez pociechy w duchu.
Z kijem w jednej ręce, a z krzyżem w drugiej, przeszedł on wszystkie prowincje Hiszpanji, Francji, Włoch, stanął i na ziemi szkockiej, a Irlandja słyszała wdzięczny głos jego, nawołujący do pokuty. Nawrócił on w misjach swoich przeszło 25000 Żydów i tyleż Maurów, a od grzechu uchronił przeszło sto tysięcy ludzi. Ulubionym tematem kazań jego było przepowiadanie zbliżającego się sądu ostatecznego.
Zwiedziwszy po raz wtóry prowincję Francji, udał się do miasta Vannes w Bretanji, gdzie umarł w roku 1419; Kalikst V policzył go w poczet świętych.
6. Św. Agnieszka z Montepulciano (20 kwietnia)
Święta Agnieszka, mając cztery lata, była już tak z Bogiem zjednoczona, że nieraz w czasie modlitwy ciało jej unosiło się nad ziemią. W dziewiątym roku życia przyjęła habit zakonny. Gdy miała piętnaście lat, Papież ustanowił ją przełożoną sióstr w Procena. Pod wpływem natchnienia Bożego założyła w mieście swoim klasztor dominikanek na wzgórzu, na którem dawniej stały domy zepsucia. Umartwienie jej było tak wielkie, że przez piętnaście lat żyła o chlebie i wodzie. W zamian za to w czasie modlitwy Aniołowie karmili ją manną niebieską, a tam, gdzie klęczała rozmawiając ze Zbawicielem, wyrastały lilje, fiołki i róże. Pewnego dnia ukazała jej się Matka Boża z Dzieciątkiem Jezus, które jej do rąk oddała. A kiedy go odbierała, Agnieszka, pchnięta odwagą miłości, zatrzymała krzyżyk, który zwisał na szyji Dzieciątka. Kiedy św. Katarzyna ze Sienny modląc się u relikwji św. Agnieszki schyliła się, by jej stopy ucałować, jedna z nóg uniosła się ku górze i zbliżyła do jej ust. Bellanim, rodak naszej Świętej, widział, jak jeden z kaznodziei mężnie zwalczających zło utracił głos, a odzyskał go z chwilą, gdy wezwał pomocy Agnieszki. Miała ona dar proroctwa i czynienia cudów, a umarła jedynie z nadmiaru miłości Bożej w 1317 r.
7. Św. Piotr z Werony (29 kwietnia)
Złe skłonności rodziców bywają nieraz drogą dziedziczności i wychowania przekazywane ich dzieciom. Dzięki jednak szczególnej opatrzności, Święty nasz urodzony w Weronie w 1205 r. z rodziców heretyków, zachował całe życie czystość swej wiary. Gdy miał piętnaście lat, otrzymał z rąk św. Dominika habit zakonny; całe życie ustrzegł od wszelkiej zmazy biały kwiat dziewictwa swego, a dla swych Braci zakonnych był doskonałym wzorem pokory. Jaśniał nieskazitelnością swej wiedzy i stał się męczennikiem w obronie podstawowego dogmatu jedności Boga, który zwalczali manichejczycy, przeciwstawiając mu swoją naukę o dwóch wrogich sobie pierwiastkach dobra i zła, walczących o władzę nad światem. W chwili, gdy ginął pod ciosami morderców, chcąc raz jeszcze zatwierdzić prawdę, umaczał palec w krwi swej i napisał na piasku Credo in unum Deum. Sława jego świętości była tak wielka, a cuda tak liczne, że został kanonizowany w rok po śmierci. Carinus, morderca Świętego, wstąpił do Zakonu jako braciszek i po czterdziestu latach pokuty umarł świątobliwie. Aby skuteczniej zwalczać heretyków, Piotr męczennik założył we Florencji i Medjolanie związek rycerzy krzyżowych. Umarł w 1252 r.
8. Św. Katarzyna z Sieny (30 kwietnia)
Św. Katarzyna urodziła się w włoskiem mieście Siena w roku 1347. Już w siódmym roku życia postanowiła się oddać na zupełną służbę Bogu i złożyła ślub dziewictwa. To było przyczyną wielu cierpień i udręczeń, jakie ponosić musiała ze strony własnych rodziców, którzy w zamążpójściu jedyne szczęście jej widzieli.
Ale Katarzyna cierpliwością i posłuszeństwem zmiękczyła twarde serce rodziny, otrzymała pozwolenie wstąpienia do III Zakonu i w rodzinnem mieście przyjęła pokutniczy habit tercjarek św. O. Dominika. Trzy lata przepędziła w zupełnem odosobnieniu i modlitwie, trapiła niewinne ciało coraz to nowemi umartwieniami i ustawicznym prawie postem. Morowa zaraza, która około roku 1347 nawiedziła Sienę, otworzyła wielkie pole pracy, zaparcia i cierpienia dla szerokiego serca św. dziewicy, heroizm poświęcenia i ofiary wzbudzał podziw i uwielbienie, jednał naśladowców jej cnót i poświęcenia. Imię Świętej, mimo jej woli, zasłynęło w całych Włoszech.
Papież Klemens V, zniechęcony burzliwością Rzymian, przeniósł swą rezydencję do Awinionu, gdzie też sześciu następnych papieży przemieszkiwało. Wynikły stąd wielkie nieporozumienia w Kościele i wielkie niepokoje. Katarzyna stanęła przed papieżem Grzegorzem XI, a słowa jej natchnione taką wlały otuchę stojącemu nad grobem starcowi, że opuścił Francję i powrócił do Rzymu. Był to najdonioślejszy czyn w życiu Świętej, choć i wiele innych dokonała. Pozostawiła sporo pism i listów, które są skarbnicą głębokich myśli, jakoteż wzorem formy i stylu.
Bardziej jeszcze niezwykłem było życie wewnętrzne. Łaska Boża podniosła Świętą do takich wyżyn bogomyślności, jakie mało świętych dosięgło. Chrystus własne Boskie oddał jej Serce, przyjął za Oblubienicę, naznaczył pierścieniem, który wciąż pozostawał na ręce Katarzyny, choć jej tylko oczom był widzialnym. Ona tylko Jego siłą żyła, żadnego ziemskiego nie przyjmując pokarmu, wreszcie do zupełnego doszła z Chrystusem podobieństwa. Kolce cierniowej korony, rany rąk, nóg i boku, wszystkie bóle Jezusa, odbijając się na ciele Katarzyny, paliły, nowych a ciężkich dodawały katuszy, aż stargały siły życia i dusza Świętej, po 33-letniem wygnaniu, uleciała do ojczyzny wiecznej szczęśliwości w roku 1380.
9. Św. Pius V (5 maja)
Św. Pius V urodził się w Bosco we Włoszech z rodziców pochodzących wprawdzie ze starego szlacheckiego rodu, lecz zubożałych - ubogaconych natomiast hojnie w dobra niebieskie. W czternastym roku życia przywdział habit św. Dominika. Dla cnót heroicznych, które zdobył w życiu zakonnem i dla zdolności, które poznano mimo jego pokornych starań ukrywania ich, mianowano go kolejno Profesorem, Kaznodzieją, Inkwizytorem, Biskupem, Kardynałem, a wreszcie wybrano Papieżem. Na Stolicy Piotrowej odznaczał się gorliwością w pracy nad reformą św. Liturgji, miłością, sprawiedliwością, która czyniła go niedostępnym dla wpływów osobistych, a nieustraszonym w przestrzeganiu praw, wreszcie energją w zwalczaniu wrogów Kościoła, szczególnie mahometan. Na pamiątkę zwycięstwa odniesionego nad nimi przez chrześcijan, raczej mocą jego modlitwy, niż żarliwością ich oręża, zaprowadził święto Matki Bożej Różańcowej i dodał do litanji o Najśw. Pannie wezwanie: "Wspomożenie wiernych". Starał się opanować swój gwałtowny temperament, używając nieraz twardych środków dla przyprowadzenia go do karności. Surowość jego życia była tak wielka, że w chwili śmierci nie chciał przyjąć najlżejszej ulgi, wołając: "Czyż chcecie, abym dla dwóch dni życia wykraczał przeciw praktykom umartwienia, spełnianym od sześćdziesięciu lat?" Umarł w roku 1572 w 68-mym roku życia.
10. Św. Antonin (10 maja)
Św. Antonin okazywał już od wczesnej młodości wybitny pociąg do pobożności. Pragnąc wstąpić do Zakonu św. Dominika, zapukał do drzwi klasztoru we Florencji; początkowo odmówiono mu przyjęcia z powodu jego delikatnego zdrowia - ale po pewnym czasie natarczywą prostotą uzyskał łaskę, której tak gorąco pragnął. W szesnastym roku życia otrzymał habit i całem życiem swojem dowiódł, co może mężna dusza w słabem ciele. Po odnowieniu ścisłej obserwancji reguły w sławnej kongregacji św. Marka, założonej przez Savonarolę, musiał ulegając rozkazom i groźbom papieża przyjąć godność arcybiskupa Florencji. Na tem stanowisku wykazał w walce przeciw nadużyciom władz świeckich szlachetną stanowczość Atanazego i Ambrożego. I na tem stanowisku tak ukochał ubóstwo, że nieraz szedł studjować przy świetle lampki kościelnej, by zaoszczędzić dochody swoje dla ubogich. Roztropność jego i przenikliwość w rozwiązywaniu trudności codziennego życia chrześcijańskiego zyskały mu przydomek "Antonina Doradcy". Przywiązanie jego do życia zakonnego było tak wielkie, że zachował klucz od swej celi na znak miłości i nadzieji powrotu do niej. Miłosierdzie jego zjednało mu nazwę "Ojca ubogich", a pałac jego biskupi zyskał chwalebny przydomek "Gospody ubogich". Umarł 2 maja 1459 r. w siedemdziesiątym roku życia. Pochowano go we Florencji w kościele św. Marka, a grób jego otoczony jest wielką czcią.
11. Św. Jan z Gorkum (9 lipca)
Św. Jan z Kolonji, zakonnik prowincji niemieckiej, przejęty był ogromnem współczuciem dla katolików prześladowanych wówczas srogą nienawiścią heretyków, przezwanych słusznie "żebrakami". Na prośby swoje otrzymał pozwolenie, by pójść pracować w parafjach Holandji, które wskutek prześladowania pozbawione były księży. Spełniając i trudne, i niebezpieczne zadanie, okazał gorący zapał i odwagę. Skoro tylko usłyszał, że jakaś miejscowość została pozbawioną sługi Chrystusowego, biegł tam, by go zastąpić, by udzielać sakramentów św. i pocieszać prześladowanych. Kilku jego braci zakonnych przyłączyło się do niego i na wzór Dobrego Pasterza z poświęceniem bez granic ratowali dusze ludzkie. Kalwini, którzy ich ścigali swą nienawiścią, wykryli ich wreszcie. Wszyscy zostali uwięzieni - i oddani na pastwę wrogów; po okrutnem umęczeniu zawiśli na szubienicy za obronę dogmatu rzeczywistej obecności Jezusa Chrystusa w Przenajśw. Sakramencie i prymatu papieża rzymskiego w Kościele powszechnym. W miejscu, gdzie zostali umęczeni w Gorkum, wyrosło drzewo cudowne, które miało tyle kwiatów, ile ofiar tam zginęło. Św. Jan, który początkowo nie był razem z nimi pojmany, udał się do więzienia i tam, łącząc się z nimi w ich wyznaniu wiary, zyskał sobie uczestnictwo w ich cierpieniach, śmierci i koronie męczeńskiej (1572).
12. Św. Jacek (17 sierpnia)
W gronie Świętych, których Opatrzność przeznaczyła narodowi naszemu za przewodników na ziemi, a potężnych orędowników w niebie, jasnym przyświeca blaskiem św. Jacek Odrowąż.
Przyszedł na świat w rodzinnym zamku Wielkim Kamieniu - na Śląsku, a imię otrzymał Hyacinthus, co na polskie oznacza Jacek.
Wzrastając w lata, rósł też i w cnoty, już to w czasie swego pobytu w Krakowie u stryja kanonika Iwona, już to we wyższych szkołach w Bolonji, Paryżu i Pradze.
"Wolę być Świętym niż sławnym - wolę być niż zdawać się dobrym" - to było jego ulubione zdanie, dewiza na całe życie. Z całą gorliwością poświęcił się służbie ołtarza i niczego nie szukał prócz chwały Bożej i zbawienia bliźnich.
Podczas bytności swej w Rzymie poznał św. Dominika, patrzał na cud, jakiego dokonał powołując do życia zmarłego młodzieńca Napoleona. Święty upadł do nóg Świętemu i prosił o habit zakonny. Przyjęty do zakonu, zrozumiał swoje zadanie i puścił się w drogę do Polski. Przeszedł on Karyntję, Austrję, Morawy, Śląsk i stanął wreszcie w Krakowie. Przy kościele św. Trójcy założył klasztor "białego w Polsce zakonu", a płomienną wymową nawoływał mieszkańców do pokuty i chrześcijańskiego życia. Następnie rozpoczął wielką apostolską swą misję na północy, przez Mazowsze, do Prus, Litwy, Inflant, Szwecji i Norwegji, a na jego słowo kruszyły się pogańskie bożki, a rozkwitało chrześcijańskie bogobojne życie. Powrócił na czas krótki do Krakowa i udał się do krain wschodnich i południowych. Zwiedził Wołyń, Podole, doszedł do Kijowa i wypowiedział walkę schizmie, oglądał mury Carogrodu, a nawet miał dotrzeć do Chin i Tybetu. Matka Boża nie opuszczała go nigdy. Nieraz objawiała się mu w widomej postaci, a pod Kijowem, kiedy tłuszcza Tatarów obiegła miasto, z kamiennego przemówiła do Świętego posągu, żądając, by posąg Jej wziął z sobą i do ukochanej zaniósł ojczyzny. Przeczuwając bliski koniec życia, umierać przyszedł do Krakowa, gdzie był ojcem ludu nazwany.
W wigilję Wniebowzięcia roku 1257 noc całą w chórze przeklęczał, w samą zaś uroczystość, podczas Mszy św. przyjął Ciało Pańskie i u ołtarza zakończył doczesną pielgrzymkę w roku 1257.
13. Św. Róża Limańska (30 sierpnia)
Św. Róża, urodzona w Limie w Peru w roku 1586, była pierwszym kwiatem świętości, który zakwitł w Ameryce Południowej. To też Bóg ukochał ją szczególną miłością i powierzył ją opiece Zakonu św. Dominika. Dusza jej urabiała się początkowo pod kierunkiem O. Velasquez'a - następnie pod kierunkiem sześciu innych dominikanów i pięciu jezuitów. Jak kwiat w rozkwicie, tak z dnia na dzień wzrastało piękno tej duszy, którą cierne umartwienia chroniły przed złem i która żyła wśród świata ukryta dla oczu jego. Ale woń jej miłości i czystości rozchodziła się wszędzie i pociągała ludzi do świętości chrześcijańskiej. Róża zasłużyła sobie, by Jezus wyrzekł do niej te słowa: "Różo mego serca, ty jesteś moją oblubienicą". Ciężkim krzyżem jej życia nie były srogie pokuty, lecz opuszczenia wewnętrzne, które przez piętnaście lat nawiedzały ją po kilka godzin dziennie. Uczuciem odrzucenia od Boga przejęta, wołała jak Jezus na krzyżu: "Boże mój, czemuś mnie opuścił?" Osłodą w cierpieniu było dla niej przybieranie statuy Matki Bożej Różańcowej w kościele św. Dominika i w pracę tę wkładała cały swój delikatny zmysł artystyczny. Umarła w 1617 r., mając trzydzieści jeden lat. Nieomal w ostatniej chwili życia pamiętała jeszcze o okazaniu wdzięczności swemu dobroczyńcy doktorowi Gonzales, u którego od kilku lat mieszkała.
14. Św. Ludwik Bertrand (10 października)
Święty ten, nie mogąc z powodu oporu rodziców wstąpić, jak tego pragnął, do klasztoru w Walencji w Hiszpanji, pocieszał się, podlewając drzewa pomarańczowe rosnące w obrębie murów klasztoru, zazdroszcząc im, że mogą stale przebywać w domu św. Dominika. Wreszcie w roku 1547 zostaje przyjęty w poczet synów św. Dominika. Obawa sądu Bożego wzbudziła w nim tak żywą odrazę do najdrobniejszych nawet przewinień, że najpiękniejsze lata młodości spędził w pokucie i we łzach. Ale w miarę wzrastania bojaźni Bożej zanikała bojaźń sądów ludzkich; a na drzwiach jego celi umieszczony napis streszczał jego sposób postępowania: "Podobając się ludziom, nie byłbym sługą Jezusa Chrystusa". Dłuższy czas był Mistrzem nowicjuszów i ci kochali go jak ojca, obawiali się jak sędziego, a czcili jak świętego.
Gdy św. Teresa radziła się go w sprawie swej reformy klasztorów, odpowiedział jej temi proroczemi słowami: "W imieniu Boga zapewniam cię, że nie minie pięćdziesiąt lat, a zakon twój będzie najsławniejszym w Kościele Bożym". Dłuższy czas głosił on Ewangelję w Indjach, a potwierdzając słowa swoje niezliczonemi cudami, dokonał wielu nadzwyczajnych nawróceń. Po siedmioletniej z niegasnącym zapałem prowadzonej pracy nad nawróceniem pogan, powrócił do Hiszpanji - by tam wyrobić nowy zastęp apostołów, którzy prace przez niego zapoczątkowane w dalszym ciągu prowadzili. Przepowiedział dzień swej śmierci, która nastąpiła 9 października 1580 r.
15. Bł. Czesław Odrowąż (20 lipca)
Bł. Czesław pochodził z rodziny Odrowążów i był bratem rodzonym św. Jacka, założyciela Zakonu Dominikańskiego w Polsce. Urodził się około roku 1180, w miasteczku Kamieńcu na Śląsku. Ojciec jego, Eustachy, wysłał go najpierw do Krakowa, a następnie do Paryża i Bolonji, gdzie otrzymał dyplom doktorski obojga praw. Słowy "Zwyciężaj pożądliwość, Czesławie! Iskierka ta może wielki pożar wzniecić" poskramiał wszelką pokusę i wznosił się do niezwykłej świętości. Wróciwszy do ojczyzny i zostawszy kapłanem, otrzymał z rąk stryja swego Iwona, biskupa krakowskiego, godność kanonicką w kolegiacie sandomierskiej, którą piastował z prawdziwem zaparciem się siebie i gorliwością świętego. Pokochał przeto biskup Czesława, a wyjeżdżając do Rzymu, zabrał go z sobą wraz z bratem jego Jackiem, kanonikiem krakowskim. Właśnie w parę dni po przybyciu naszych gości do Rzymu powołał św. Dominik do życia zmarłego młodzieńca, zwanego Napoleonem. Iwo, biskup krakowski, obecny temu zdarzeniu i przejęty niem do głębi, przystępuje do Dominika i prosi go, aby posłał którego z swych towarzyszy do dalekiej Polski. Wymawia się Dominik, że żaden z jego grona nie umie języka polskiego, aż oto dwóch młodzieńców staje przed nim prosząc o habit jego Zakonu - obaj bracia nasi Polacy: Czesław i Jacek. Patrjarcha czyni zadość ich woli, obleka ich w białą sukienkę, kształci i nagina do życia zakonnego, a następnie wysyła do Polski.
Odtąd Czesław owiany duchem apostolskim swego Patrjarchy nie spocznie niemal w pracy nad zbawieniem bliźnich. Przekracza granice i we Wrocławiu, przy kościele św. Wojciecha, gromadzi znowu nowe zastępy swych braci, apostołów tego kraju. Razu pewnego straszna trwoga owładnęła mieszkańców Wrocławia, oto okrutny Tatarzyn podsunął się pod ich miasto; opuszczają przeto swe mieszkania i kryją się za murami zamku, lecz dzicz oblega i zamek. "Nie ma już ratunku" - zewsząd wołają, aż oto bł. Czesław pokazuje się na murach, a nad głową jego unosi się wielka kula ognista, która następnie wpadając w szyki nieprzyjacielskie miesza je i trwoży, a nareszcie zmusza do ucieczki. W taki to sposób bł. Czesław obronił Wrocław przed najazdem pogańskim. Znużony wreszcie i wycieńczony długą pracą, gotował się bł. Czesław z wielką pobożnością na zbliżający się koniec życia swego. Skonał z imieniem Jezus na ustach, dusza zaś jego uleciała ku Bogu, by błagać o miłosierdzie dla narodu polskiego. Umarł roku 1242. Papież Klemens IX policzył go w poczet Błogosławionych. Ciało jego spoczywa we wspaniałym grobowcu we Wrocławiu.
16. Bł. Imelda Lambertini (13 maja)
Bł. Imelda, urodzona w Bolonji w roku 1521, pochodziła ze znanej rodziny Lambertini, która dała Kościołowi wielkiego papieża Benedykta XIV. Można nieomal powiedzieć, że płomień miłości Bożej rozgorzał w jej sercu już w chwili urodzenia. W dziesiątym roku życia została oddana jako uczennica do klasztoru dominikanek w Bolonji. Wkrótce uzyskała pozwolenie przywdziania habitu i odtąd cnotami swojemi, szczególnie prostotą i posłuszeństwem, wyprzedziła najstarsze nawet siostry. Trawiło ją gorące pragnienie przystępowania do Stołu Pańskiego, do którego nie dopuszczał jej tamtejszy kapelan sądząc, że jest jeszcze za młoda. Lecz któż powstrzyma Boga, gdy chce szczególną łaską obdarzyć duszę tak czystą? W dzień Wniebowstąpienia, w chwili, gdy zakonnice szły w Komunji św. przyjąć do serca Pana swego, Imelda, która posłuszeństwo trzymała zdala od Stołu Pańskiego, mocą swych westchnień i modlitw przynagliła Boga, by przyszedł ku niej. Jakże wielkie było zdumienie obecnych, gdy ujrzeli Hostję zstępującą z nieba i zawisającą nad jej głową; kapłan zrozumiał znak woli Bożej, wziął ją i podał dziecku. Serce Imeldy za małe było, by pomieścić taki ogrom szczęścia, oczy dziecka zamknęły się: umarła z miłości (1333).
Sławny Prosper Lambertini, który jako papież nosił imię Benedykta XIV, pochodząc z jej rodziny, pracował nad rozszerzeniem jej czci. W naszych czasach założono stowarzyszenie ubogacone przez Stolicę Apostolską licznymi odpustami, które mając ją za patronkę, nosi nazwę Stowarzyszenia dobrej pierwszej Komunji św. i wytrwałości.
17. Wszyscy Święci Zakonu (12 listopada)
Gdy w czasie jednej ze swych wizyj św. Dominik płakał, nie ujrzawszy wśród dusz błogosławionych zakonników ze swej rodziny, zapytał go Jezus, czy chce widzieć swój Zakon i w odpowiedzi na prośbę Świętego ukazał mu pod płaszczem Matki Najśw. niezliczony zastęp jego Braci i Sióstr, mówiąc mu: "Zakon twój powierzyłem Matce Mojej". Św. Katarzyna ze Sieny widziała znowuż w niebie św. Patrjarchę, który jej ukazał ogromną liczbę Błogosławionych towarzyszących mu w chwale i wskazywał jej zasługi i imiona każdego z nich.
Zakon nasz jest więc prawdziwie wedle słów Benedykta XIV "szkółką Świętych", a bł. Sebastjan Walfre, oratorjanin, mógł słusznie powiedzieć w jednem ze swych kazań: "Nie ujmując w niczem doskonałości innym Zakonom, Zakon św. Dominika streszcza ją całą w sobie. Łączy w sobie: życie pustelnicze i ukryte świętych Bazylego, Brunona i Benedykta, życie gorliwego zapału uczniów Eljasza i św. Augustyna; życie ubogie i pełne pokuty synów św. Franciszka; życie kapłańskie apostolskie zgromadzeń późniejszych".
Od czasu zejścia bł. Patrjarchy Zakonu, wydał ten Zakon 13 Świętych, a przeszło 200 Błogosławionych. Pomiędzy nimi znajdujemy papieży, jak Pius V, Innocenty V, Benedykt XI; arcybiskupów, jak Antonin z Florencji, Jakub z Voraginy, kardynał Jan Dominici; są tam biskupi Jakub de Benefactis, Augustyn z Lucerny, Albert Wielki, Bartłomiej z Bregancji i inni. Uczeni doktorowie jak światło największe nauki w Kościele: św. Tomasz z Akwinu, Rajmund z Pennafort, kapłanów pełnych ducha Bożego, jak Reginald z Orleanu, Humbert de Romanis. Jedni z nich krew przelali w męczeństwie, jak Piotr z Werony, Jan z Kolonji = inni w pokornym habicie braciszków do najwyższych doszli stopni świętości, jak Jan Massias, Szymon Ballachjusz.
Nie brak drugiej i trzeciej regule wielu Świętych, jak n.p. kapłani bł. Ludwik M. Grignon, apostoł Francji, wieśniak bł. Marcin Porres; święte dziewice, jak Katarzyna ze Sieny, Róża z Limy, wdowy - jak Małgorzata z Sabaudji, Marja Mancini, Willana de Bottis. Wszystkie narodowości mają swoich przedstawicieli - każdy wiek poszczycić się może, od młodziuchnej dzieweczki bł. Imeldy Lambertini aż do stukilkoletniego starca bł. Jana de Liccis. A gdybyśmy rozkopali groby dawnych klasztorów, to z pewnością znaleźlibyśmy prochy wielu nieznanych Świętych. A u nas w Polsce, policzmy tych sławnych i wielkich dominikanów, co po św. Jacku i Czesławie tak użyźnili pracą swoją krainę naszą ojczystą? Iluż tam świątobliwością sławnych, ilu męczenników, na czele których postępuje bł. Sadok z 48 Towarzyszami z Sandomierza, ilu apostołów Polski, Rusi i Litwy? A jakiem musiało być ich życie apostolskie, kiedy ratowało cały kraj od zguby grożącej, już to od schizmy, już to ze strony błędnych nowinek, jakie powiały od zachodu w wieku XVI.