POD OPIEKĄ ŚW. JÓZEFA I ŚW. MICHAŁA ARCHANIOŁA

Contemplare et contemplata aliis tradere

Veritas liberabit vos

piątek, 30 września 2016

O karze śmierci

Znalezione obrazy dla zapytania kara śmierci 
Karą śmierci zowie się gwałtowne przez publiczną władzę zgładzenie życia ludzkiego w celu zmycia ciężkich zbrodni. 

1. Że taka kara jest sprawiedliwą i dozwoloną, dowodzą, tego, obok po­wszechnej w tym względzie zgody narodów, 
1) jej konieczność nieludzkie i zgubne zbrodnie, od których tylko straszna kara śmierci powstrzymać zdoła. I np. tak zbrodnia morderstwa w groźnej karze śmierci może znaleźć tylko dostateczny hamulec i odstraszenie; rozwściekloną namiętność nienawiści lub żądze, zemsty cóż zdoła pohamować, jeśli nie jedna z najstraszniejszych kar ziemskich, kaźń? Zachwiałby się społeczny porządek bez skutecznych środków przeciwko morderstwom, a do takich należy prawo karania śmiercią. Skora władza społeczna ma obowiązek czuwania nad zachowaniem porządku, ma również prawo do użycia koniecznych środków, prowadzących do utrzymania tegoż. Bóg, jako pan życia ludzkiego i śmierci, stanowiąc władzę społeczną, musiał ją wyposażyć w potrzebne środki do utrzymania porządku, czyli użyczył jej prawo karania występnych śmiercią. Co się rzekło o morderstwie, toż stosuje się i do innych przestępstw, wyrządzających wielką szczerbę w porządku publicznym. Z pośród wszakże innych przestępstw, zbrodnia morderstwa najoczywiściej wykazuje potrzebę i konieczność kary śmierci; stąd większość prawodawstw nowoczesnych kaźń do tej zbrodni ogranicza i stosuje. Społeczeństwo ludzkie, podobnie jak organizm człowieczy, z konieczności pozbawia się członka szkodliwego, w celu ocalenia całości (S. Thom., S. Th. 2, 2, q. 64, a. 2; q. 65, a. 1). Nie na szkodę ogrodu, ale na korzyść obraca się, gdy się go oczyszcza z chwa­stu i zielska. Ani się sprzeciwia kara śmierci przykazaniu miłości bliź­niego; grzesznik ma tu sposobność nawrócić się, a przynajmniej odej­muje się mu okazję do dalszego grzeszenia. Ze stanowiska więc rozumu kara śmierci dla dobra społecznego jest potrzebną i słuszną. 


2) Nie mniej jasno okazuje się z objawienia Bożego, że kara śmierci za wielkie występki jest dozwolona i słuszna. W Starym Test. czytamy, że kara śmierci była przez zakon stosowana za zbrodnię mężobójstwa, i niektó­re inne występki (Gen. 9, 6; Ex. 21, 12; Lev. 24, 17; Deut. 19, 11). Nowy Test. także wyraźnie przyznaje prawo miecza, czyli śmierci wła­dzy świeckiej (Rom. 18, 4). Nie można więc, jak poucza ś. Augustyn, podciągać prawa kary śmierci, przynależnego zwierzchności, pod ogólne przykazanie niezabijania ludzi.

3) Wreszcie słuszność kary śmierci oka­zuje się z rozbioru zarzutów przeciwko jej stosowaniu. Od połowy XVIII w. filozofowie i wolnodumcy występowali przeciwko stosowaniu kary śmierci, zowiąc ją niesprawiedliwą. Sonnenfels w Austrii i Beccaria we Włoszech (1764) byli pierwszymi przedstawicielami nowego kie­runku, który naukowo usiłowali uzasadnić. I do połowy XIX w. rze­czywiście niektóre państwa z kodeksów wyrzuciły karę śmierci lub jej nie egzekwowały. W nowszych czasach znowu ją poczęto stosować tam, skąd ją przedtem wyrzucono. 

Zarzut, że celem wszelkiej kary jest po­prawa winowajcy, a kara śmierci tego nie osiąga — grzeszy jednostron­nością. Naprzód bowiem najpierwszym celem kary jest zgładzenie winy, ekspiacja, następnie dobro publiczne i poprawa winowajcy. I państwo, karząc zbrodniarzy, ma na celu zwłaszcza zachowanie dobra publiczne­go. Zresztą wyrok, skazujący na karę śmierci, i groźba bliskiej śmierci łatwiej wpływają na skruszenie i poprawę winowajcy niż dożywotnie więzienie. 

Nie większej wagi jest zarzut, że obywatele nie oddali pań­stwu prawa nad swoim życiem, a zatem państwo nie może ich kaźnić. Opiera się on bowiem na błędnej doktrynie, jakoby władza państwowa była rezultatem wzajemnej między władza a poddanymi ugody (ob. Ronsseau), a nie pochodziła od Boga (Ep. ad Rom.). 

Nie mniej mylne jest twierdzenie, że skazywanie na śmierć pobudza innych do prze­stępstw; natomiast prawdą jest, że zbrodnicze czyny wywołują naślado­wanie, a surowe kary od przestępstw odstraszają i powstrzymują. 

Na­zywanie kary śmierci niesprawiedliwą z tej racji, że nie zachowuje stopniowania w wymierzaniu kary za różne stopnie winy, lub że odbierając pewne życie człowiekowi, wystawia go na niepewne życie pozagrobowe — zarówno, jak poprzedzające zarzuty, nie ma podstawy. Skoro jakaś zbrodnia zasługuje na surową karę śmierci, ta za niesprawiedliwą nie może być poczytaną, dla okropnego bowiem przestępstwa nie masz innej równej kary. Niedoskonałość tylko ludzkiego wymierzania spra­wiedliwości sprawia nierówność między karą a winą. Życie zaś pozagro­bowe jest tylko niepewne dla sceptyka, a wierzący chrześcijanin wie na pewno, że nawet po zdrożnym życiu, dobre, przez skruchę, przygotowanie się na śmierć, zapewnia żywot wieczny, i ta pewność uwalnia skruszone­go grzesznika od wszelkiej trwogi.

Na zarzut wreszcie, że kara śmierci przyprowadza władzę do stanu niemożliwości naprawienia pomyłki w wy­miarze sprawiedliwości, odpowiadamy, że możliwość omylenia się przy zachowaniu wszelkich przepisów prawnych, jest, choć nie wyłączona, ograniczona; zresztą i ta nie więcej mówi przeciwko karze śmierci, jak przeciwko innym karom np. długoletniego lub dożywotniego więzienia. Niewinnemu niezasłużoną karę Bóg zdolen jest odpłacić wieczną nagrodą. 

2. Zastosowanie kary śmierci w szczególności zależy od moralnego i kul­turalnego poziomu ludów. Zawsze będą ludzie, których od zbrodni po­wstrzyma tylko straszna kara śmierci, i dlatego ta kara nigdzie z ko­deksu zupełnie wykreśloną być nie może. Na wyższym stopniu cywili­zacji tylko barbarzyńska egzekucja jest złagodzona: odbywa się szybko, o ile możliwa, najmniejszym kosztem bólu; także liczba wy­padków stosowania tej kary się zmniejsza. Inaczej bywało w świecie przedchrześcijańskim. Kary śmierci były często wymierzane w Starym Zakonie u żydów; wypływały one ze ścisłego pojęcia i stosowania spra­wiedliwości i prawa odwetu: (winny) odda duszę za duszę, oko za oko, ząb za ząb (Exod. 21, 24). Zakon wspomina o dwóch rodzajach kaźni: kamienowania (ob.) i karze miecza. Pod ostatnią rabini (Sanhedrin VII, 8) rozumieją ścięcie, nowi egzegeci — przebicie lub pocięcie. Ponieważ ka­ra ścięcia była w użyciu u egipcjan (Gen. 40,  17—19), u persów (Ksenofont, Anabas. II, 61; Strat. XV, 3, 17), a nawet są o niej pewne wzmianki w późniejszych księgach św. (2 Reg. 20, 21; 4 Reg. l o, 6—8; Matth.14, 40; Apoc.12, 2), zatem prawdopodobnym jest, że przez karę miecza należy rozumieć głównie ścięcie; lubo niekiedy i w inny sposób ta kaźń za pomocą miecza była wykonywana. Talmudyści wzmiankują 4 rodzaje kary śmierci u żydów używanej (Sanhedrin VII,  l): ukamienowanie, spalenie, karę miecza i uduszenie.   Okrom kar śmierci przez zakon określonych i swojskich, były jeszcze u żydów w użyciu kary śmierci, od obcych narodów zapożyczone, jak dychotomja (od διχοτομεϊυ), stosowana przez babilończyków (Daniel, 2, 5; 3, 29), egipcjan (Herod. II,  139; III, 13), persów (Herod. VII, 39). Polegała ta kara na odcinania winowajcy członka po członku, dopóki nie umarł (cf. l Reg.15, 33; 2 Mach. 7, 7); rozpiłowanie, które było w użyciu u egipcjan (Herod. II, 139), persów (Ctesias, Pers. 54), a także u rzy­mian i żydów. Już Dawid na tę  kaźń skazał jeńców ammonickich (2 Reg. 12, 31; 1 Paral. 20, 3), a  kr. Manases podług tradycji rabińskiej kazał przepiłować proroka Izajasza (Jebamoth f. 49. 3); kara strącenia ze skały (χαταχρημνισμός), znana rzymianom (deicere de saxo Tarpeio lub praecipitare ex aggere), u żydów dość wcześnie była stoso­wana (cf.  Ps. 141, 6;   2 Par. 25, 12; 2 Mach. 6, 10; Luc. 4. 29); zabijanie kijami (τυμπανισμός), znane było persom, grekom, rzymianom i żydom (2 Mach. 6, 19, 28; Hebr. 11, 38). Nie zgadzają się uczeni, jak się odbywało, albo co właściwie oznacza τυμπανον; jedni rozumieją drewnianego konia, na którym bito; inni — kije, którymi bito (cf. Suicer, Thesaurus eccles. II, 1329 etc.); ukrzyżowanie (ob.), które u żydów spotykamy za rządów ostatnich machabeuszów. Oprócz tych kar, mają­cych zastosowanie u żydów, wspomina jeszcze Pismo św. inne kary śmierci, przez sąsiednie pogańskie narody ferowane, jak palenie żywcem (Jerem. 29, 22; Dan. 3, 6, 11, 15 etc.; 2 Mach. 7, 3; Joseph Fl., Bell. Jud, I, 33, 4); rzucanie do lwiej jamy (Dan. 6, 11, 18); mordo­wanie w popiele (2 Mach. 13, 4); topienie (χαταποντισμός cf. Matth. 18, 6); walka z dzikimi zwierzętami (ΰηριομαχία, of. l Cor. 15, 32; Joseph Fl., Ant. XV, 8, l); rozcinanie (4 Reg. 8, 12, 15, 16; Isai.13, 16). Egzekucja była dokonywana zaraz po wydaniu przez sąd wyroku: u żydów niegdyś sam lud dokonywał egzekucji, później przyboczna straż królewska (cerethi i pheleti) albo ktoś specjalnie do tego z otoczenia królewskiego upoważniony (l Reg. 22, 18; 2 Reg. l, 15). W Rosji kara śmierci jest ograniczona w kodeksie państwowym, albo raczej za­mieniona na więzienie i zsyłkę z pozbawieniem praw, na ciężkie roboty i katorgę; wyjątek stanowi prawo wojskowe, występki przeciwko urzą­dzeniu państwowemu i osobie monarszej, które dopuszczają karę śmierci przez rozstrzelanie lub powieszenie (cf. Swod Zakonów Boss. Impierii, cz. 2, t. XV, wyd. 1888: Ułożenie o nakazanijach ugołownaych i ispra-witielnych, rozdz. II o karach). W Austrii kodeks państwowy wy­znacza karę śmierci za zbrodnie stanu i majestatu (cf. Strafgesetz § 59, lit. a i b), na morderców: tak sprawców, jak namówionych i bezpośred­nich uczestników (Strafgesetz § 136); na niektóre przestępstwa, połączone ze śmiercią ludzi (§ 86), która mogła być przewidzianą, jak na sprawców publicznych czynów, gwałtów w celach rabunku (§ 86), szko­dzenia (§ 88), na podpalaczy w łączności działających w celach zniszcze­nia (§ 167), na rabusiów winnych zabójstwa, i wszystkich, którzy brali udział (§ 141). Stosowanie kary śmierci jest częstsze w czasie wojen­nym, standrechtu (indicium statarium) i w sądach wojennych. Egzekucja kary śmierci dokonywana jest za pomocą toporu w staropruskich pro­wincjach, a w prowincji nadreńskiej, Darmstadzie, Saksonji, Bawarji, Wirtembergii, Badenie, Wejmarze, Sondershausenie, Koburgu, Hannowerze jest w użyciu gilotyna; w samej Austrii, Anglii i w niektórych miej­scach Stanów Zjednoczonych — stryczek. Hiszpania zatrzymała garrotę, stan New-York od niedawna zaprowadził kaźń za pomocą elektry­czności. W sądach wojennych ma pierwszeństwo przed innymi rozstrze­lanie. Egzekucja dokonywa się obecnie na miejscu zamkniętym, wobec niewielu świadków. Wiele krajów karę śmierci wykreśliło zupełnie ze swych kodeksów, jak Rumunia (1864), Holandia (1870), kantony szwajcarskie, niektóre stany północnej i południowej Ameryki. Zaprzestano egzekucji od r. 1843 w Portugalii, od 1877 r. we Włoszech, od 1863 w Belgii i Norwegii. Włoski kodeks karny i norweski nie przyjęły w zasadzie kary śmierci. 

3. Kościół uznaje karę śmierci za słuszną i sprawiedliwą, i, jak wyżej było powiedziano, przyznaje zwierzchności świeckiej władzę życia i śmierci, zgodnie z Pismem św. Lecz zgodnie z duchem łagodności, jakim tchnie Kościół, liczbę kary śmierci ogranicza i egzekucję wolną czyni od poprzedzających męczarni. Gdy waldensowie ogłosili karę śmierci jako niemoralną, Innocenty III (1810 r.) postanowił, aby powracający z tych kacerzy na łono Kościoła dodawali w wyznaniu wiary słowa: o świeckiej władzy twierdzimy, że może ona bez grzechu śmiertelnego wykonywać wyrok śmierci, byleby przystępowała do wyrokowania tej kaźni nie z nienawiści, ale ze sprawiedliwości, nie bez zastanowienia, ale z rozwagą (Denzinger, Enchirid. n. 371). Byłoby przewrotnym uczuwać litość dla zbrodniarzy, a tej odmawiać ofiarom ich okrucieństwa i zapominać o nowym niebezpieczeństwie dla niewin­nych. 

Co się tyczy duchownych, Kościół tym zabrania udziału w wyda­waniu i wykonywaniu kary śmierci (c. 29, 30, C XXIII, q. 8; c. 5, 9 X 3, 50), a nawet za uczestnictwo w tych czynnościach dotyka karą niezdolności do urzędu kapłańskiego (irregularitas, ob.). Wyjątek stano­wi duchowny, który jednocześnie jest władcą świeckim; taki bowiem za pośrednictwem swych urzędników może wydawać i uskuteczniać wy­roki śmierci, bez zaciągnięcia irregularności (c. s, in. VI, 3, 24). Nie ze skrupułu Kościół zabrania swym ministrom uczestnictwa w czynno­ściach kaźni pod karą niezdolności (irregularitae), ale dlatego, że współudział w tych nie zgadza się z naturą powołania duchownego. Z tego, że Kościół wyłącza od służby ołtarza wszystkich, którzy brali udział w kaźni, nie wynika, żeby on tę karę uważał za niesprawiedliwą i takowej nie mógł wydawać. Że Kościołowi służy prawo, za ciężkie przestępstwa względem porządku religijnego, własną mocą karać śmier­cią, wielu to przyznaje, aczkolwiek konieczność takiego prawa nie da się udowodnić, i z objawienia Bożego tego rodzaju władza nie da się jasno wyprowadzić. Kościół zwykł winnego oddawać w ręce władzy świeckiej, wstawiając się za zachowaniem mu życia. Świecki sędzia, mimo tej prośby, wymierza karę według ścisłości prawa świeckiego. 

(Cf. Langhorst, w Stimmen aus Maria-Laach XVIII, 1880, 91; v. Liszt, Deutsches Strafrecht, 7 ed. Berl. 1896, 236; Cathrein, Moralphilosophie II, 3 ed. Freib. 1898, 643).
______________________
J. Laurentius S. J.; Hasło: ŚMIERCI KARA za: Encyklopedia kościelna podług teologicznej encyklopedii Wetzera i Weltego z licznemi jej dopełnieniami przy współpracownictwie kilkunastu duchownych i świeckich osób wydana przez x. Michała Nowodworskiego, Tom XXVI, Warszawa 1903, s. 11-14.


Kościół katolicki i skazani na śmierć

Zobaczmy w tem miejscu, czem jest Kościół katolicki dla nieszczęśliwych, którzy pozbawieni są szczęścia pozyskania łaski u ludzi, a sprawiedliwość ich na śmierć ska­zała. Tak jest, dla zbrodniarza nawet na szafocie, zdaje się być dzień mniej smętnym, od chwili kiedy Syn Boży raczył stać się ofiarą dla ludzi, na szubienicy krzyża. To, na co się natura oburza, jest złago­dzone przez łaskę od chwili, w której nieszczęśliwy skazaniec rzuca się w objęcie Boga, który od niego przyjmuje karę mu wyznaczoną na zadosyć-uczynienie za jego zbrodnie; od chwili, gdy się wyspo­wiada i zasili najświętszem Ciałem Pana Jezusa, On go sam jeden nie opuszcza. Los jego z punktu katolickiego widzenia staje się mniej żałosnym, a promienie wytryskające z krzyża odbijają się na grobie skazańca jakoby światła pociechy. Jakżeż piękną  jest  kato­licka religia dla pojmanych, w porównaniu z zbrodniarzem zatwardzia­łym, którego religia radaby, przynajmniej, duszę wyratować od za­tracenia wiecznego. Ten kapłan, ten krzyż, te upominania, te łzy, te modlitwy ludu zanoszone do konającego Jezusa i do Matki bolesnej, oto owoce śmierci Zbawiciela,  który  umierając  za wszystkich ludzi, nauczył nas, ile warta jedna dusza na szali wieczności. Nie ma zaiste rzewniejszego widowiska na ziemi nad tę walkę między  biednym ka­płanem a piekłem, które chce zdławić swoją zdobycz, nad różnicę mi­łosiernej sprawiedliwości Kościoła a sprawiedliwości ludzkiej. „W dwóch krańcach szafotu, (mówi Chataubriand) te dwie sprawiedliwości stają naprzeciw siebie: jednej, nieubłaganej i opartej na mieczu towarzyszy rozpacz; druga trzymając zasłonę przesiąkła  łzami, okazuje się pomiędzy  pobożną modlitwą i nadzieją; ministrem pierwszej jest człowiek krwi, a drugiej, kapłan pokoju; jedna potępia, a druga rozgrzesza. Nie­winny, czy winny mówi pierwsza do ofiary: umieraj – a druga nawołuje: synu niewinności lub pokuty wstępuj do nieba!” – Jest tu coś więcej nad marzenie wieszcza w tych słowach autora Genie du Christianisme. Przy­patrzcie się np. bractwu San Giovanni decollato, (Ścięcie św. Jana) spełniającemu obowiązek w Rzymie w więzieniach! „Kiedy zbrodniarz ma być traconym, dwaj członkowie bractwa, którzy się w mieście znajdują, czasem Biskupi, albo osoby wielce poważane w stolicy,  przepędzają z więźniem noc całą, a nazajutrz towarzyszą mu na rusztowanie i stoją obecni przy wszystkich szczegółach strasznego obrzędu, których on jest przedmiotem. Najświętszy Sakrament wystawia się we wszystkich kościołach, ażeby wierni mogli dopomagać grzesznikowi, do niewolonego pojawienia się przed swoim Sędzią. Tłum, co szafot otacza, zajęty jest tylko badaniem, czy skazaniec pokazał oznaki skruchy. Wieści sprzeczne ścierają się z ust do ust, jedni mówią, że pozostał niezłomnym, inni, że się z Bogiem pojednał, niewiasty nie mogą pojąć, aby był bez skruchy: Jezus i Marya, mówią, na toby nie zezwolili, one są pewne, że skończy ukorzony przed Bogiem, zanim się stawi przed Jego obliczem. Gdy się to dzieje, dowiadują się, że nieszczęśliwy jeszcze się pasuje ze swoją pychą, a lubo posiada to światło wiary, któ­rego niepodobna, aby katolik nie posiadał, nie może się atoli odważyć na znienawidzenie i oburzenie się na swoje zbrodnie, których smutne korzyści na zawsze utracił, a obecnie tylko doznaje wszystkich okrutnych następstw. Nie może on już więcej doznawać zadowolnienia w zem­ście, nie może się upajać przyjemnościami obrony, a przecież aż do ostatniej godziny nie chce się uznać winnym. Niespokojność tłumu sięga swojego szczytu, godzina upływa, drżą z niecierpliwości, wreszcie rozchodzi się rozgłos o zmianie. Szczęśliwy zbrodniarz poddał się ła­sce, ukorzył się przed krzyżem w głębi swej celi, modlił się ze skru­chą, powziął myśl tkliwej miłości względem znienawidzonych, zdał się na swój los z miłością, uwielbił rękę, co go dosięga, błagał o przeba­czenie, wyspowiadał się z głębi swego serca, zdał się na rozporządzenie kapłana, dopełni zadośćuczynienia Bogu i ludziom, jakiego domagać się będą w ostatniej godzinie, poddaje się z gotowością na wszelkie obelgi i kary, na jakie został skazanym: przyjmuje, o ile tego zajdzie potrzeba, wszystkie męki czyśćcowe, chociażby najdłuższe, by tylko tym sposobem mógł przy łasce Bożej okazać swój żal serdeczny, pra­gnienie pojednania się i pozyskania choćby najpośledniejszego miejsca w niebiosach.

Nowina ta rozchodzi się lotem błyskawicy wśród niezliczonej publiczności i słyszałem, jak naoczni świadkowie opowiadali, iż nigdy nie zapomną okrzyków radości wydobywających się ze wszech stron, a tworzących jakby jedną wspólną zdrowaśkę wdzięczności, i podziękowania za łaskę dla duszy wyprawiającej się na drogę wieczności. Nic w tym dziwnego, że osoby pobożne, które od czasu do czasu spełniały obowiązek przysposabiania skazanych na śmierć, miały tyle nadziei o ich zbawieniu. Ojciec Claver był tak przekonanym o wiecznym zbawieniu większej liczby tych, którym tę usługę oddawał, że pewnego razu wy­raził się, mówiąc o ludziach, co oddawali zbrodniarza w ręce sprawie­dliwości: „oby im Bóg przebaczył; lecz oni zapewnili zbawienie temu człowiekowi prawdopodobnie z narażeniem swojego.”.

To, co się rzekło o Rzymie, stosuje się do każdego kraju kato­lickiego, który jest świadkiem takiego smutnego widowiska; a człowiek, którego nazwiska nikt dotąd bez wstrętu nie wspominał, ten rozbójnik na otwartym gościńcu, ten morderca, bratobójca, wyciska łzy szczęścia i nadziei; od chwili, w której się dowiadują, że się nawrócił do Boga, już go kochać zaczynają, zajmują się jego losem, i owóż ten nieprzyjaciel ludzkości pojednany z Bogiem i z ludźmi; ponieważ stał się uczestnikiem łask wysłużonych przez Jezusa Chrystusa na Kalwaryi, a ten rój katolickiego ludu zapomina mu nagle całej przeszłości tak, jako i Bóg o niej zapomniał i zdaje się być obecnym egzekucyi męczennika; tak wielce oceniają winowajcę, któregoby byli parę godzin pierwej rozszarpali, a któremu obecnie Bóg łaskę swoje wyświadczył. Nie jestże to nadmiarem miłości chrześcijańskiej i cudem łaski, którym wzruszona społeczność przez wiarę katolicką, nie przestaje, nawet bezwiednie da­wać wzruszającego objawu.
_________________________ 
Piękności Kościoła Katolickiego przedstawione w zewnętrznych uroczystościach, obrzędach i zwyczajach. Opracowali po niemiecku w 21 wydaniu xx. Grzegorz Rippel i Henryk Himjoben, a we francuzkim przekładzie pomnożył x. N. J. Cornet. Dla polskich czytelników z obu języków przełożył, zastosował i pomnożył x. Nestor H.S. Bieroński, Kanonik Katedry Kieleckiej, Proboszcz Małogoski, Tom I. Warszawa, 1889, s. 129-131.


Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: «Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju».

Łk 23, 39-43

O was bowiem Apostoł powiedział, że nie bez przyczyny dzierżycie miecz i sługami Bożymi jesteście, wymierzając karę tym, którzy źle postępują (Rz 13, 4). [...] Jeżeli przeto niczego innego nie ustanowiono dla pohamowania złości przewrotnych ludzi, ostateczna konieczność przynagla do tego, by takich pozbawiano życia.

Św. Augustyn, list do prokonsula Apringiusza z 414 r.

W niemały błąd popadli ci, którzy oczerniają sądy czy to ludzkie, czy też Boże, mniemając, że należy "szkodzącymi" zwać tych, którzy na szkodzących nakładają kary. Jeżeli tak to jest, w takim razie mamy prawa "szkodę wyrządzające", gdy sankcjonują wyroki śmierci na przestępców, sędziów "szkodę wyrządzających", gdy zbrodniarzy na śmierć skazują. Jeżeli zaś i prawo jest sprawiedliwe, które przestępcom wymierza to, na co zasłużyli, i sędziego zwie się nieskazitelnym i dobrym, gdy złe czyny karami okłada (strzeże bowiem dobra ten, kto złych ludzi karci), wobec tego także Bóg, gdy złym ludziom odpłatę wymierza, szkody przez to nie wyrządza.

Laktancjusz, III/IV w.

Jednostka ma się do społeczeństwa tak, jak część do całości: tej całości służy i jest jej podporządkowana. Jeżeli jednak przez swoje czyny staje się zagrożeniem dla jej dobra, może być jak organ objęty gangreną - usunięta z grona żyjących.
Człowiek, który dopuszcza się ciężkich wykroczeń, pozbawia się swojej godności i jest gorszy od bestii. Takiego człowieka można pozbawić życia.

Św. Tomasz z Akwinu

W sprawie władzy państwowej stwierdzamy, że bez popełnienia grzechu ciężkiego może ona wydawać wyroki śmierci celem wymierzania kary, byle działo się to na drodze sądowej, a nie z pobudek nienawiści, z rozwagą, nie zaś lekkomyślnie.

Innocenty III, Dekret z 1208 r.

Czy i jakim sposobem wolno zabić przestępcę? Poza sytuacją koniecznej obrony [...] nikomu tego czynić nie wolno, jak tylko na mocy władzy państwowej i z zachowaniem prawnej procedury, jak to wynika z Księgi Wyjścia XXII oraz Listu do Rzymian.

św. Alfons Liguori

Obydwa rodzaje prawa Bożego, zarówno to, które rozpoznajemy w świetle naturalnego rozumu, jak też to, które zostało obwieszczone w księgach spisanych pod Bożym natchnieniem, wyraźnie zakazują, aby nikt poza publiczną sprawą sądową nie pozbawiał kogokolwiek życia, albo go ranił, chyba że zmuszony by został do tego koniecznością obrony samego siebie.

Leon XIII, List Pastoralis offici z 19 IX 1891

Jeżeli chodzi o egzekucję skazanego na śmierć, państwo nie rozporządza prawem życia osoby. W takim przypadku władza publiczna ogranicza się do pozbawienia skazanego wartości życia jako zadośćuczynienie za jego winy, przez które on sam już pozbawił się prawa do życia.

Pius XII, w przemówieniu wygłoszonym z 14 IX 1952 r. do uczestników I Międzynarodowego Kongresu Histopatologii Systemu Nerwowego

Źródło: http://swiety.krzyz.org/okarze.htm